Ja mogę Ci polecić bardzo dobrą żyłkę, którą stosuję również, jako alternatywę do zwykłych żyłek, na komercyjne karpie a ostatnio zdarzyło mi się również na brzany w rzece.
http://matchpro.pl/pl/p/FLUOROCARBON-Krepton-Zylka-Milo-0%2C210-230mm-50m/13422Trudno mi się odnieść do słów Lucjana na temat doświadczeń w UK na rzekach. Nie widziałem też tego filmu.
Generalnie ja akurat mam dosyć szczęśliwe doświadczenie z fluorocarbonem na rzece, jeśli chodzi o tyczkę i spławik.
Biorąc pod uwagę, że fluorocarbon jest nieco "cięższy" to taki przypon, jeśli łowimy ryby z dna, lepiej układa się na nim. Nie fruwa tak. Sama sztywność też jest moim zdaniem pozytywem w tym wypadku. W ostatniej mojej relacji, kiedy miałem 4 brzany na tyczce na Odrze, właśnie łowiłem z przyponem 0,148 tej żyłki, którą polecam powyżej.
Trzy moje kolejne sesje na Odrze, dwie w tym samym miejscu i jedna w innym to doskonały wynik jeśli chodzi o płocie, jazie, klenie ale brzan już nie było.
Jasne, nie ma co tutaj się doszukiwać znaczenia fluorocarbonu, ale czasem diabeł może tkwić w szczegółach. Nie wierzę w to, ale jak przeczytałem ten temat to skojarzyłem pewne fakty właśnie z moim łowieniem na Odrze i brzanami.
Całkowicie rozsądnie już, wydaje mi się, że ta niewidzialność to mało znacząca właściwość. Uważam, że bardziej może się przydać ciężar własny i sztywność fluorocarbony, szczególnie w przypadku, kiedy nastawiamy się na konkretne ryby na specyficznych łowiskach, np na rzece, gdzie nie wszystkie ryby lubią fruwające przynęty.