O szalony, po nocy gotować!

Ale też tak czasem mam. Pamiętam z dawnych czasów, zimą to było, wróciłem do domu o północy głodny i zmarznięty a nie miałem nic ciepłego do zagrzania. Wtedy od kilku dni chodził za mną barszcz z uszkami. Więc ugotowałem barszcz, ulepiłem uszka i podobnie jak Ty, około drugiej w nocy miałem gotową kolację

Wtedy jako farszu do uszek użyłem na szybko pasztetu pieczonego, polecam ten patent, tylko trzeba kupić uczciwy, mięsny pasztet. Odpada dużo roboty i tacę uszek można i w pół godziny zrobić.
Babka albo kiszka ziemniaczana to danie, które mam w planie zrobić. Nie zliczę ile lat mi zeszło na tym planowaniu, ale teraz mnie zmobilizowaliście i może mi się uda
