Nie rozumiem polskiego prawa. Jest awaria? No to co, mamy przejść nad tym do porządku dziennego, udawać, że nic się nie dzieje? Jeżeli zatruta jest Mołtawa i Bałtyk, to kto ma za to odpowiadać, nikt? OMG Firma zajmująca się odprowadzaniem ścieków powinna zapłacić za szkody. Skąd kasa? Mają się ubezpieczyć!
Przeraża mnie język jakim się informuje o tego typu katastrofach. W ten sposób wiele firm będzie oszczędzało na konserwacji maszyn, na ilości ekip, bo jak się coś popsuje to się przeprosi, zrobi wrażenie, ze się robiło wszystko co mogło. To jest właśnie pozostałość po PRL, gdzie takie wypadki były na porządku dziennym, a Wisła i inne rzeki były strasznym ściekiem. Oczywiście są stawki za zrzut ścieków, ale czy wystarczą aby zapłacić za straty? A czy w ogóle będzie się coś później robić? Wątpię... Na dodatek istnieje zagrożenie, że plaże w okolicach Gdańska będą zamknięte z racji bakterii E.coli. To może oznaczać spore straty dla lokalnych przedsiębiorców, dla obywateli. Masakra i tyle.
Znowu dużo piszesz a nie znasz realiów.
1. Tak - każde wodociągi są ubezpieczone od takich szkód ( i innych np brudna woda po awarii w kranie ).
2. Awaria to takie paskudne zjawisko, które wystąpi w miejscu w którym się nie spodziewasz i w czasie, który jest najmniej odpowiedni. W chwili obecnej wodociągi wydają gigantyczną kasę na modernizację swoich urządzeń, na podniesienie jakości usług. Za PRL ( rozumiem, że pamiętasz i nie jest to czcza populistyczna gadka ) takie awarie również się zdarzały ale nie były na porządku dziennym.
JKarp