W pogoni za grudniowymi Płociami 22.12.2019 rok.
Korzystając z zaskakująco ciepłej końcówki roku, oraz wyrozumiałości naszych bliskich, razem z Mariuszem decydujemy się po raz kolejny spróbować swoich sił na Zalewie Rybnickim. Jędrzej niestety ponownie z przyczyn zawodowych, nie może nam towarzyszyć. Meldujemy się na miejscu chwilkę po godzinie 10. Plan, a także taktykę na tej wyprawie mamy dokładnie taką samą. Na celowniku stawiamy wszelki biało ryb, z dorodnymi płociami na piedestale. Cel ambitny, jednak jak wiadomo zbiornik ten słynie z pięknych ryb, a niewątpliwym plusem jest fakt, że jest to woda praktycznie całoroczna. Obydwoje decydujemy się przy użyciu feederów oraz zestawów klasycznych, po raz drugi w tym roku zweryfikować te fakty.
Podobnie jak w ubiegłym tygodniu, pod testy idą nowości zanętowe MVDE na rok 2020.
Mariusz od samego początku łowi na mieszankę dedykowaną głównie pod płocie. Niezwykle aromatyczny miks Marcela-G5 special. Ja natomiast przygotowałem sobie dwie zanęty, wspomnianą wyżej nowość oraz starszą wersję G5 o bardziej uniwersalnym przeznaczeniu.
Oczywiście nasze zestawy oraz żyłki i haczyki odchudzamy do minimum, według książkowej teorii.
Pierwsze godziny tej sesji przebiegły bardzo spokojnie.
Nie przyniosły też niestety zbyt wielu brań. Udało nam się złowić jedynie kilka niewielkich okoni. Odnieśliśmy za to wrażenie po obserwacji wody, że drapieżniki w tym dniu są dosyć mocno aktywne. Na wodzie co jakiś czas dało się zauważyć ich obecność, dodatkowo sąsiedzi łowiący na żywca niedaleko naszego miejsca, zaliczyli kilka brań okoni oraz jedno sandacza. Czuliśmy oboje, że to nie jest dobry prognostyk. W naszej opinii, biała ryba w takie dni staje się bardzo ostrożna i nie pobiera chętnie pokarmu. Sytuację mógł uratować jedynie zbliżający się zmrok. Byliśmy bardzo ciekawi czy po nastaniu ciemności, biało ryb nabierze odwagi i uda nam się to wykorzystać.
Niczym po dotknięciu czarodziejskiej różdżki, nasze szczytówki stały się bardziej ruchliwe właśnie po zachodzie słońca. Zaczynam najpierw odławiać niewielkie leszcze, wpada też krąpik i zawalam kilka fajnych brań. Momentami brakuje mi rąk by obsłużyć dwa feedery.
Mariusz również ma co robić, jednak jego brania różnią się od moich. Niezwykle delikatne puknięcia w szczytówki, zdradzają w naszym odczuciu obecność upragnionych płoci. Niestety początkowo, mój Towarzysz nie jest w stanie się przez to wstrzelić z zacięciem. Na szczęście po chwili cieszy się z pierwszej grubej płotki tego wieczora, ryba ma ponad 30 cm. Od tego momentu Przyjaciel ma już z górki, chociaż brania nie są częste oraz szaleńczo mocne, łowi kolejne przepiękne Płocie, w tym 34 cm grubaskę. Troszkę pozazdrościłem Mariuszowi tych zdobyczy, zdecydowałem się więc odłożyć jedną z wędek a na pozostałym feederze użyć tej samej mieszanki, na którą łowi Kolega. Co ciekawe doławiam jeszcze dwa leszczyki, by w końcu przywitać na brzegu fajną płotkę. Jesteśmy bardzo zadowoleni z przebiegu tej sesji. Humorów nie zepsuł nawet fakt, że po dwóch godzinach częstych brań, rybki odchodzą z naszej miejscówki. Na nas też już jest pora, trzeba wracać do domów, cierpliwość naszych małżonek w tym przedświątecznym okresie i tak pozwoliła na wiele. Pakujemy zatem nasze toboły i obiecujemy rybkom, że jeszcze tu wrócimy. Może gdzieś w toni zalewu czekają na nas 40
centymetrowe Płociska? Pozdrawiam Maciej.