Z tym się akurat nie zgodzę. Mamy dużo nazw zapożyczonych i to jest Ok. Ale czemu Niemcy, Francuzi, Włosi, nawet Czesi, często oglądam Górka i wszystko we własnym języku. Weźmy Szwedów, u nich wszystkie nazwy na ich język. Np Jeansy, nie mówią Dżinsy tylko Jensy. My Polacy z tym przesadzamy. Bądźmy sobą, a to takie włażenie do d. Jak będzie po angielsku to nas zauważą. Róbmy dobrze po swojemu, wtedy nas zauważą. I bądźmy sobą.
No ale Szwedzi mieli Roxette, Europe czy Ace of Base, nazwy angielskie. Chodzi o marketing. Podobnie jest i u nas, coś lepiej wygląda jak zabrzmi z angielska. Po 1989 roku mieliśmy wysyp nazw stylizowanych na język angielski. Najbardziej charakterystyczne były końcówki -ex. Jak Lodex, czyli zakład produkcji lodów
Teraz jest nacisk na to, aby mając firmę zanętową czy kulkową, w nazwie mieć baits, jakby oznaczało to przynależność do jakiegoś lepszego klubu. Z drugiej strony jak ludzie zakładali wędkarskie portale czy kanały na YT, Facebooku, to każdy musiał mieć słowo 'wędkarski' w nazwie. Jakby brakowało inwencji założycielom.
Sama nazwa Robinson jest niezła, bo to jest i po polsku. Sam cup lepiej tu brzmi, łatwo wpada w ucho. Puchar Robinsona już nie ma takiej siły, choć nie jest zły sam w sobie.