W tym UK nie jest jednak aż tak źle
To brednie, że wszystkie wody zostały zniszczone przez Polaków. Taki Trent, Wye, Severn i inne rzeki są z roku na rok coraz lepsze, i piszą o tym sami wędkarze brytyjscy. Nie ulegajmy wizji napisanej przez jakiegoś rozdrażnionego Walijczyka, że w całym UK jest taka patologia
Według mnie wielu Polaków po odpowiednich akcjach (jakie robiła na przykład PAA) wie jak łowić i przestrzega przepisów. Sam się obracam w środowisku wręcz wzorowych wędkarzy Polaków, z których wielu jest bailiffami, jeden jest pracownikiem Agencji Środowiska, kilu zaś pracuje w Angling Trust.
Tak, są Polacy co zabierają ryby, jednak wg mnie jest to zjawisko coraż rzadsze. Dla wielu Angoli, ignorantów, każdy 'inny' z UE jest Polakiem
, a ryby beretują też Litwini (chyba najbardziej), teraz zaś do gry wchodzą Rumuni, których na Wyspach jest coraz więcej. Jeszcze kilka lat temu powszechna rzeczą było chwalenie się przez rodaków palantów złowionymi rybami, prezentowanymi w wannie, ogródku. Są tacy, którym takie zdjęcia wyszły bokiem. Jest to bowiem łamanie prawa, i chwalenie się tym jest głupotą
Tak więc przykładów takiego postępowania jest coraz mniej. Nie da się tez ukryć faktu, że mniej wykształceni (co mimo pobytu w UK nie mówią po angielsku na przykład) czy też ci którym się powodziło w UK gorzej (pracowali za kiepskie pieniądze), fani alkoholu - wracają do Polski w pierwszym rzędzie. Jak dla mnie więc 'buraków' jest tu coraz mniej. Ci zaś co zostają, z czasem zaczynają rozumieć co to znaczy być częścią tego społeczeństwa. Bo zabieranie ryb było głównie zajęciem tych co na Wyspach nie byli długo lub co nie mówili po angielsku. Obecnie z Polski praktycznie nikt tu nie emigruje, wielu natomiast wraca do kraju. Ostatnio bardzo rzadko słyszę o tym, że Polacy coś przeskrobali, mam za to info z pierwszej ręki od osób robiących patrole, kto jest łapany na łamaniu przepisów. Nie są to praktycznie w ogóle Polacy ( głównie Angole, Litwini, Rumuni). To naprawdę postęp