W tym temacie sporo wiedzy można uzyskać, jeśli przebrnie się przez książkę Dawkinsa: "Najwspanialsze widowisko świata". Piszę "przebrnie się", bo jest to lektura wyjątkowo nudna, choć trzeba przyznać, że bogata w argumenty i opisy doświadczeń, które dowodzą poszczególnych założeń.
Miałem już z Tobą na ten temat nie dyskutować, ale jeszcze tylko odniosę się do argumentu, że ewolucja potrzebuje tysięcy lat, a my mamy 100. Powiedziałbym, że raczej setek tysięcy... Sam człowiek wzięty jako noworodek z epoki kamienia i wychowany we współczesnym świecie niczym by się od nas nie różnił.
Ale do meritum. Otóż ewolucja działa całkowicie ślepo i jest zbiorem losowych przypadków. Dlatego na pojawienie się pewnych zmian trzeba czekać czasem naprawdę długo. W środowisku np. muszą zajść odpowiednie zmiany, które "zmuszą" gatunki do przystosowania się do nich. W ewolucji zauważalne są także wielkie skoki. Bo właśnie zaistniała jakaś mutacja, która dawała posiadającym ją osobnikom ogromną przewagę.
W wymienionej wyżej książce opisany jest najdłużej prowadzony eksperyment naukowy dotyczący ewolucji (a może i w ogóle najdłuższy, nie pamiętam). Przez kilkadziesiąt lat hodowali jakieś bakterie w dwóch wyizolowanych pojemnikach i karmili je chyba glukozą (ech ta moja pamięć...). Obserwowano w ich genach różne zmiany, populacje zaczynały się od siebie różnić, aż nagle jedna z nich wystrzeliła po prostu. Otóż zaszła u niej jakaś mutacja powodująca, że poza glukozą zaczęły też trawić... znowu nie pamiętam... coś, na czym im tę glukozę podawano. I tak na oczach naukowców powstały zupełnie nowe bakterie...
A chodzi mi ogólnie o to, że porównujesz ślepą ewolucję do świadomego działania istoty ludzkiej, która oddzieliła się od naturalnych zagrożeń ścianą swojej wiedzy. Nie rozumiem, dlaczego nie potrafisz przyjąć do wiadomości, że przekazywanie potomstwu wad genetycznych powodujących w naturze śmierć z nieprzystosowania da wymierne efekty już na przestrzeni kilku pokoleń. I daje, bo właśnie coraz częściej pojawiają się wokół nas przypadki ludzi z chorobami genetycznymi, którzy jeszcze nawet nie sto, a kilkadziesiąt lat temu skazani byliby na śmierć. A teraz mają dzieci i im te wady genetyczne przekazują. Czasem są to cechy recesywne i pozostają uśpione na jedno pokolenie. Innym razem dominujące, ujawniają się od razu i rodzi się chore dziecko. Takie alergie są przeważnie dziedziczne i w jednych rodzinach one już są, a w innych jeszcze nie.