Ja ryb praktycznie nie zabieram od pewnie kilkunastu lat , w tym roku zabrałem 1 szt
Okonia 33 cm który połknął małego wobka tak , że nie było szans go uwolnić, mimo tego iż zawsze i wszędzie używam haków i kotwic bezzadziorowych.
Ale mimo to nie mam nic przeciwko temu żeby czasem rybke zabrać, dawno temu ustaliłem sobie takie limity - 1 pstrąg, 1 lipień , 1 szczupak , 1 sandacz - rocznie oczywiście
Pewnie z 10 lat nie wypełniłem nawet cześci tego limitu , z czystego lenistwa , to pop pierwsze - nie chce mi sie tych ryb oprawiać , skrobać , a po drugie, jakoś nie mam serca żeby zabić , jeśli wiem że mogę wypuścić.
Jak by nie było wędkarstwo od zarania było sposobem zdobywania wartościowego i smacznego jedzenia - obecnie nie musi , a nawet nie może tak byc , mając na uwadze opłakany stan naszych wód.
Niemniej całkowicie rozumiem kolegów którzy czasem rybkę wezmą -czy to jak kolega powyżej , który zaczyna swą przygodę , by po ludzku pochwalić się zdobyczą , poczęstować rodzinę, czy po prostu dlatego że lubi i już - byle było to z głową.
Bo z jednego zbiornika zabranie 1 czy2 szt lina nie będzie problemem , a na innym będzie to zbrodnia.
Głowa i rozsądek , to klucz do wszystkiego.
Znaj proporcjum mocium panie - jak pisał Hrabia Fredro