W piątek wybrałem się na komercję w Bogucinie. Nie chciałem jechać na długi wypad ale byłem 8-14 więc nie aż tak krótko

Postanowiłem łowić jedną wędką na metodę, a drugą karpiówką zapolować na większe osobniki. Do metody użyłem miksu 50/50, a na karpiówce worek PVA na przyponie, a jako przynęta kulka Fruitella z pelletem pikantna kiełbasa Sonu lub dumbellsem tutti frutti (na zmianę).
Karpiówkę zarzuciłem na wprost ok 40-50 m od brzegu, metodę w bok pod brzeg (jakieś 2 m od brzegu, a 20 ode mnie).
Zaczęło się obiecująco bo karpiem 56 cm na metodę, na oko 3,5-4 kg

Co ciekawe karp nie miał jednego oka. Jak na niego spojrzycie to wygląda jakoś dziwnie i to właśnie brak oka.
Po takim początku w jakieś 20 minut miałem kolejne 2 brania ale niestety spinki (wszystko na metodę). W tym czasie karpiówka była cicho za wyjątkiem otarć ryby o żyłkę.
Pełen nadziei zarzuciłem ponownie metodę ale okazało się, że ryby skończyły się interesować moją przynętą.
O 11 metoda znowu okazała się skuteczna łowiąc karasia ok 32 cm

Po chwili na karpiówce straszny odjazd, wolny bieg piszczy. Podnoszę wędkę delikatnie i pach, luz. Okazało się, że znowu pękł przypon przy pętli (już tak miałem kilka razy). Dopiero w piątek mnie "olśniło", że to prawdopodobnie prze kolec na grzbiecie. Założyłem przypon z plecionki i kulkę z dumbellsem

Jednak nic się nie działo do 13:30, kiedy to miałem się zbierać i zwijać karpiówkę kolejny odjazd ale okazało się, że moja przynęta na "dużą rybę" złowiła karpia 36cm (strasznie pokaleczony)

Mając mokry podbierak przerzuciłem ponownie metodę i po chwili zameldował się na niej karaś ok 25 cm (już nie robiłem mu zdjęcia).
Ogólnie pogoda nie na ryby ale coś się działo
