Gratuluję wyników !
W dniu wczorajszym wybrałem się na pobliską komercję z nastawieniem na przetestowanie sprzętu kupionego przez zimę. Po przyjeździe na miejsce z radością (ale i pewnym zdumieniem) stwierdziłem, że na łowisku nikt nie wędkuje ! Podczas rozmowy z gospodarzem dowiedziałem się, że łowisko jest dorybione karpiem i karasiem, sumy będą wpuszczane w maju. Wybrałem miejscówkę blisko parkingu, na której w ubiegłym roku często łowiłem. Przygotowałem zestaw z wagglerem pod "handlowego" karpia - wędka Daiwa Aqualite Power Float 4,2 m, żyłka Colmic Former 0,20 mm, haczyk Drennan Widegape nr 12 na przyponie 0,14 mm. Na pierwsze zarzucenie na haczyk poszedł pęczek pinki. Pierwsze branie nastąpiło w niecałą minutę po zarzuceniu - zacinam i pudło
. Kolejne zarzucenie, chwila i spławik nurkuje pod wodę - i znowu pudło.
Zmniejszam pęczek pinki do 2 szt i przy kolejnych braniach dalej pudło. Zmieniam przynętę z pinki na dendrobenę i dalej to samo. Mija godzina wędkowania, ja mam branie za braniem ale nic nie mogę zaciąć - normalnie jakby na końcu zestawu brakowało haczyka. Chwila zastanowienia i zmieniam przypon - zamiast nr12/0,14mm będzie nr18/0,10mm. Na haczyk zakładam jedną czerwoną pinkę (robak zahaczony w połowie długości). Zarzucam i dalej to samo - agresywne branie, zacięcie i pudło. Ale po kilku minutach w końcu coś udało się zaciąć. Holuję i oczom nie wierzę - na haczyku zdobycz wielkości rybki akwariowej. Pierwsza ryba w sezonie 2019 - słonecznica o długości 6 cm
Do końca dnia wyholowałem jeszcze jedną, mniejszą sztukę, podczepioną za brzuch. Karpie i karasie niestety nie chciały brać.
Pomimo tego wyjazd uznaję za udany - wędką zarzuca się lepiej niż zakładałem, żyłka Colmic Former bardzo dobrze tonie i złowiłem najprawdopodobniej
najmniejszą rybę w swoim życiu
Parafrazując cytat z "Misia" - to jest moja ryba, przeze mnie złowiona i to nie jest moje ostatnie słowo !