Tym razem los rzucił mnie na weekend w okolice Wrocławia. Nie zastanawiałem się długo i znalazłem łowisko na dzisiejszy wypad. Wybór (z racji odległości) padł na łowisko w Krobielowiach. Nie miałem pojęcia czego się spodziewać, a po opiniach na Forum jakoś zbytnio się nastawiałem na super wyniki

Po drodze na łowisko mijamy bramę do pałacu w Krobielowicach:

Łowisko jest bardzo fajnie położone, otoczone starymi drzewami:

Jeżeli chodzi o rybostan, to jest dość monotonny. Rybą dominująca jest karp o wielkości handlowej, co chyba odpowiada sporej rzeszy klientów łowiska. Niestety chęć zdobycia mięsa jak tak duża, że niektórzy debile łowią na takie zestawy:

Nie wiem co kieruje ludźmi, by montować takie kurestwo. Ryba którą wyholowałem miała jeden hak wbity w pysk, drugi w brzuch. Po konstrukcji tego „zestawu” śmiem twierdzić, że był jeszcze jeden, czyli czwarty hak

Brak słów.
Rozpocząłem łowienie na dwie wędki, jednak po pewnym czasie i szalonych braniach takich urwisów:

postanowiłem z jednej wędki zrezygnować

Pogoda była super. Było chłodno, kropił lekki deszczyk. Na łowisku cisza i spokój. Wokół szum drzew i śpiew ptaków.
Szkoda, że nie udało mi się złowić „ciekawszych” ryb, ale mimo wszystko wypad uważam za udany. Odpocząłem i to się dla mnie liczy
