Pięknie łowicie Panowie!

U mnie Trent bardzo wysoki, woda powodziowa, zaczyna dopiero opadać po ostatnich deszczach. Normalnie nie łowię w takich warunkach, bo bardzo szybka woda zawiesza masę zielska. Jednak musiałem spróbować pasty

No i pojechałem na całą noc.
Ogólnie już zimno, woda też się mocno ochłodziła, jednak nie na tyle aby brzana nie chciała mocno żerować. Przed zimą musi się utuczyć

Jako, że miejsce gdzie łowiłem to wyjście z zakrętu, nurt uderza w brzeg, nie jest to dobre przy takich warunkach, ale inne miejsca były zajęte. Na szczęście nie płynęło dużo syfu, zwłaszcza na powierzchni. Tak wygląda miejscówka:

Łowienie na pastę polega w moim przypadku na zakładaniu kulki 14 mm na włos, o zapachu pikantnej kiełbasy, którą otaczam pastą, przez co wychodzi coś co ma z 20 mm średnicy. Pasta dobrze się trzyma kulki i wydziela bardzo intensywną won, przez co naprowadza rybę na cel.

Bardzo ważne jest podczas brania, aby brzanie nie dać dojść do dna, gdyż kamienie wzmacniające brzeg uwięziłyby koszyk i raczej szanse na udany hol są małe. Dlatego teraz stosowałem hol siłowy, czyli rybę się wyciąga 'na chama', pilnując aby żyłka była wciąż napięta, tak aby koszyk nie sięgnął dna. Nie ma lipy

Moje brzanówki osiągały prawie pełną parabolę

Ryba nie żerowała jakoś specjalnie, ale wpadły cztery sztuki, co jak na ten odcinek (Trent niepływowy) jest dobrym wynikiem. Brzany już są tłuste, przykładowo sztuka mająca 75 cm ważyła 5.5 kilograma. To dobrze wróży

Największa miała właśnie 75 cm, dwie inne to 70+, ostatnia zaś to 60+ cm. Brzany mają tak wielkie pyski, że połknięcie takiej sporej kulki nie sprawia problemu.

