Wędkarstwem gruntowym i spławikowym zacząłem interesować się stosunkowo od niedawna, wcześniej pochłaniał mnie spinning i casting. Przeszedłem drogę od jaxona za 90 zł do Stelli, mam obecnie 2500 Fi oraz 4000Fj oraz Steezów SV TW importowanych z Japonii. Moim zdaniem jeśli spróbuje się sprzętu z najwyższej półki to ciężko już przyzwyczaić się do koloworotków z niższych półek cenowych. Spasowanie, brak luzów, gładkość pracy, lekkość, świetny design to rzeczy, które charakteryzują te kołowrotki. W wędkarstie spinningowym, gdzie wyczuwamy branie ręką ma to spore znaczenie. Absoulutnie nie uważam jednak, że korzystając ze Stelli będziemy mieli lepsze wyniki niż łowiąc np ze Stradic'iem. Po prostu przyzwyczaiwszy się do wysokiej jakości kołowrotka wszelkie niedoskonałości gorszego sprzętu są o wiele bardziej wyczuwalne. Inna rzecz to multiplikatory - tam z każdym wydanym 100 zł uzyskujemy dłuższe rzuty oraz mniej splątań.
Bardzo dobrze to ująłeś
Wiadomo że porównanie Jaxona za 60 i Stelli za 2600 będzie bardzo odczuwalne. Ciekawsze jest raczej czy np. praca Stelli jest aż tak o niebo lepsza od np. Sahary która kosztuje 360 zł.
Czasem bywa tak, że tani kołowrotek pracuje lepiej od tego droższego. W sklepie. Wielu powtarza śpiewkę: "Byłem w sklepie i zakręciłem kołowrotkiem za 2000 zł i takim za 700 zł. Zdziwiłem się, że ten tańszy pracował płynniej, lżej, no masełko...". To prawda, tak bywa, jednak nie jest to podstawą do twierdzenia, że skoro tańszy pracuje bardzo dobrze, to po co kupować tego drogiego, ponieważ stara prawda mówi, że za miesiąc, kilka miesięcy, ten tańszy zacznie gwizdać, piszczeć, wydawać stuki, być może "ząbkować", pracować z "dziwnym" oporem, złapie luzy.... a ten droższy, jak pracował w sklepie, tak będzie pracować za dziesięć lat. I to jest ta różnica, za którą trzeba zapłacić. Faktem jest, że te tańsze shimaniaki ładnie pracują, zadziwiająco ładnie... gdy są nowe. Jednak po kilku miesiącach nie jest już tak pięknie, bo mechaniki nie oszukasz. Z podrzędnego stopu nie ukręcisz świetnej, wytrzymałej przekładni, z chińskich łożysk za 0,1 dolara nie zrobisz długowiecznych dobroci, z podrzędnego tworzywa nie stworzysz obudowy sztywno spajającej mechanizmy, prosty system posuwu szpuli nie zapewni idealnego nawoju (trzeba jednak przyznać, że tanie shimaniaki ładnie nawijają, jednak...) itp. Sugerowanie się pracą nowego kołowrotka to nie najlepszy sposób na porównanie. Innym pytanie jest to, czy shimaniak za 350 zł będzie lepszy od okumy czy spro za tę samą kasę. To jest temat na wątek podobny do tego, który koledzy zalinkowali
Aha, jeszcze jedno. Dlaczego kupujemy auta za 200 czy sto tysięcy? Przecież te za 50 też są dobre. Dacia Duster czy Logan zawiodą? Nie, nie zawiodą. Więc dlaczego?