Autor Wątek: Jeden dzień z życia wędkarza...  (Przeczytany 6553 razy)

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 137
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Jeden dzień z życia wędkarza...
« dnia: 11.05.2015, 11:12 »
Koniec czerwca 2004 roku. Zawody na Odrze.

Montuję:

- odległościówka 3,6 m, 0,12, przypon 0,10 wiązany do głównej bez pętli, hak nr.14 gruby, ciężki, spławik mojej roboty pałeczka 1,8 g.
- odległościówka 4,2 m, zestaw jak wyżej z tym, że spławik ciężka bombka z kory topolowej mojej roboty 2 g, stil jeden 1,8 g na żyłce, przypon 50 cm wiązany do żyłki głównej (bez pętli) z grubym hakiem nr 14 ciemnym, okrągłym.
Baty-3,4,5 i 6m, zestawy podobnie jak odległościówka 3,6 m, ale żyłka główna 0,10 bez przyponu, spławiki pałeczki mojej roboty od 0,6 do 1,2 g. Tutaj obciążenie rozłożone stilami z możliwością zsunięcia do siebie. Haczyki od nr 16 do 20.

Zasady do zestawów - główna żyłka 0,10 bez przyponu (płyną różne śmiecie i pętelka mogłaby haczyć o śmieci, a tak żyłka będzie się ślizgać w razie czego). Hak 14-16 gruby i ciężki na leszcze, a 16-18 na płocie i mniejsze ryby ew. płoć na szczycie główki, lub na wirku zaprądowym przy podstawie główki.
3 m bacik na uklejki z hakiem lekkim druciakiem czerwonym bis (podwójna długość trzonu haka) nr 18 i pinka na nim.
To gdybym nie mógł niczym zapunktować.

Grubym hakiem eliminuję śrut sygnalizacyjny, czyli przynęta będzie szorować dno mimo, że nie będzie obciążona ołowiem (obciążeniem przynęty jest sam hak).

Zanęta przytrzymująca rybę w łowisku, żółty pęczak - 20 g przyprawy piernikowej (skład - goździki, gałka muszkatołowa, cynamon, imbir, kolendra), cukier waniliowy 1 łyżeczka, barwnik żółty, cukier 5 łyżeczek, 2 łyżeczki soli, 2 szklanki pęczaku, woda 3 l. Parzę w 3 l metalowym termosie 3 godz. Ma wyjść piękny, suchawy, napęczniały pęczak. Jeśli zostanie woda, to dodam do zanęty.

Wrzucę pęczaku panierowanego bazą zanętową suchą do łowiska luzem i dodam też do zanęty.

Do moczenia zanęty i części pęczaku robię atraktor: 5 łyżek cukru zwilżam wodą i robię karmel, zalewam wodą i gotuję, dodaję 32 g cukru waniliowego i 20 g przyprawy piernikowej i 2 łyżki melasy.
Po zagotowaniu wyszły „gluty” z tego powodu, że w przyprawie piernikowej jest mąka ziemniaczana, razem 0.5 l., glutów konsystencji rzadkiego kisielu.
Do atraktora dodaję suchy gruby piasek z rzeki tyle, że całość nie klei się do rąk, czyli „piasek wchłonął atraktor” – tak to umownie nazwijmy.

Tego piasku/żwiru dodam do zanęty (obciążę zanętę aromatyzując ją dodatkowo), ale też będę sypać go ręką w łowisko razem z luźnym panierowanym pęczakiem.

Zanęta: Moczony suchy chleb 900 gram (chleb do zanęty sam wypiekam według własnej receptury. Jego konsystencja po namoczeniu jest taka, że się nie klei a rozcierać można go w dłoniach i nie zrobimy z niego kluchy/ciasta choćby na haczyk), wyciskam chleb i mielę maszynką do mięsa (może zmiksować blenderem – dopisek po latach).
(Ten chleb wygląda tak, jak miksowany chleb tostowy robiony przez Lucjana - sprawdzałem. Mój jest bardziej sypki i całkowicie nielepiący się).
Chleb zalewam wodą i rzadką papkę podgrzewam do około 80 st. C, wsypuję lub wlewam atraktor do gorącej rzadkiej mazi i następnie powoli wsypuję kupną tanią bezzapachową bazę uniwersalną jako wypełniacz, następnie dodaję na łowisku ziemię z Odry suchą i przesianą. Do jednej części zanęty dodam mąki pszennej i zrobię kluchę.
Podstawą smużąco/zapachową będzie ponadto mleko w proszku NAN dla niemowląt i atraktor z piaskiem – ten wyżej robiony.

W nocy lał deszcz, i tak do rana do 8:00, a o 6:00 zbiórka. Wylosowałem główkę, na której nigdy nikt nie siedzi, ale znam ją ze spinningu.
Na naprądowej blat bez rynny. Rynna (rynienka głębokości może 15 cm) zaczyna się od szczytu główki wzdłuż, do jej połowy, następnie wypłycenie i mały wsteczny prąd z wirkami.
Główka ma ok. 3 m przedłużenia w wodzie (przelew). Głębokość przy obecnym stanie wody nie przekroczy 1,5 metra.
Zaprądowej nie biorę pod uwagę. Co robić?
Na zdjęciu mojej roboty spławiki… po prawej już skończone.
………….
… a może nie interesuje Was Koledzy ciąg dalszy?
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline dfq

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 723
  • Reputacja: 4
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: KR
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Jeden dzień z życia wędkarza...
« Odpowiedź #1 dnia: 11.05.2015, 11:15 »
no pewnie ze nas interesuje :thumbup: :bravo:
to prawie jak mezalians thrillera z książką kucharską ;D
Znów jestem

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 137
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Jeden dzień z życia wędkarza...
« Odpowiedź #2 dnia: 11.05.2015, 20:57 »
CIĄG DALSZY:
Przyjmuję taktykę łowienia:

Po zanęceniu w 3 miejscach, wpierw łowię na naprądowej przed przelewem płocie. Jeśli złowię z 3, to zdobędę około 1000 i więcej punktów. Tutaj przeważnie na niektórych główkach są duże płocie. Może trafię dużego klenia, który tutaj na bank jest?
Jest koniec czerwca. Leszcz się wytarł, więc na naprądowej na przepływankę odległościówką lub batem leszcz i krąp.
Mała płotka na bacika we wstecznym prądzie.
Ukleja ewentualnie, aby zapunktować i nie zostać „z jajem”.

Zanęta i taktyka nęcenia:
Robię trzy konsystencje tej samej zanęty. Jedna jest lekko klejąca. Będzie pracować w kilka sekund po dotarciu na dno. Ta zanęta ma smużyć i ściągać rybę.
Druga zanęta jest nośnikiem pęczaku. Pęczak ma zatrzymać rybę w łowisku.
Trzecia zanęta, to klucha/ciasto, które ma powoli pracować przez 3 godziny zawodów. Tutaj daję maksymalną ilość mleka NAN i atraktora w piasku, oraz dużą ilość mrożonej pinki kolorowej. Lepiszczem będzie mąka, a zabarwię ziemią z łowiska (mieszanką suchej przesianej ziemi z mąką).
Luzem piasek z pęczakiem po odrobinie na raz. Ma robić ruch w wodzie.

Sygnał i zaczynam łowienie:
Nęcę naprądową przy nurcie drugą zanętą daleko od siebie, ale bez pęczaku. Zanęta ma pracować przesuwając się w moją stronę na szczyt główki, a część z prądem będzie przemieszczać się wzdłuż główki do brzegu i dalej na wypłyceniu się zatrzyma.
Drugą zanętę wrzucam z pęczakiem „pod bat 6 m”. Na to zanęta mocno smużąca pierwsza, i całość zanęty trzeciej (klucha/ciasto w kilkunastu małych spłaszczonych kulkach).
Łowienie zaczynam od sprawdzenia płoci na szczycie naprądowej (a czekam na leszcza). Kilkadziesiąt kilkunastosekundowych przepuszczeń batem zestawu i tylko jeden około 15 cm klonek. Płoci nie ma.
Biorę odległościówkę i bombką szukam dużego klenia przy dnie na naprądowej ryzykownie przepuszczając zestaw aż pod kamienie główki. Łowię trzy sztuki niepunktowane klenia po około 20-22 cm.
Bacikiem sprawdzam płociową cofkę i łowię… kiełbika na jedną czerwoną pinkę.

Jestem mocno zawiedziony. Co prawda inni też nie łowią, ale mnie to nie interesuje. Siadam na wiaderku, otwieram piwo, zapalam papierosa i myślę.

Po śniadaniu, czyli piwie i papierosie biorę odległościówkę 3,6 m i spławikiem pałeczką wyważoną na menisk, obciążenie rozłożone przepuszczam z 2 pinkami flagowcem wzdłuż główki. Coś mi nie pasuje, kij nie leży w ręce, zmieniam na 6 m bata z pałeczką 0,8 g.
Przepuszczenie, „zaczep” i… leszcz brązowy. Holuję go do podstawy główki i tam podbieram. Ładuję go do siatki, która jest z drugiej strony główki (nigdy nie trzymam siatki w łowisku, kiedy łowię leszcze).
Dwa przepuszczenia i… „zaczep”. Znowu leszcz. Nie ma brań, ale są „zaczepy” z rybami na haku.
Później ryba nie daje mi szans i prostuje haczyk, następna zrywa mi zestaw przy szczytówce.

Ale…
Wynik:  12,800 punktów i I miejsce. Drugi 1,400 punktów oficjalny ówczesny mistrz Koła.

Czyli jest czym się pochwalić jeśli weźmiemy pod uwagę to, że wszystkie ryby złowiłem może w ostatnią godzinę zawodów i ważne jest, że od podstaw robiłem dwa zestawy do 6 m bata (zapasowe były złe), czyli straciłem masę czasu.
Nie jestem zawodnikiem, na zawodach jestem sporadycznie, dla podtrzymania koleżeństwa i raczej organizuję zawody.
Wszystkie dane są spisane z dokładnych notatek, które prowadzę od 1991 roku.
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline Eddie

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 104
  • Reputacja: 4
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: 42-200
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Jeden dzień z życia wędkarza...
« Odpowiedź #3 dnia: 11.05.2015, 21:18 »
Wielkie UAU ! :beer:

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 981
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Jeden dzień z życia wędkarza...
« Odpowiedź #4 dnia: 12.05.2015, 00:51 »
No Mirku, fajna opowieść. Zawiera wiele cennych informacji.
Zastanawiam się czy nie umieścić jej w dziale Opowiadania.
Pozdrawiam
Mateusz

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 137
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Jeden dzień z życia wędkarza...
« Odpowiedź #5 dnia: 12.05.2015, 06:27 »
Miałem Mateuszu nadzieję, że inni też opiszą podobną historię, ale z elementami poznawczymi. Czyli nie ma to być typowa powieść, ale opis... właśnie czynności, które wykonujemy od pomysłu, przygotowań, do efektów nad wodą - niekoniecznie takich jak moje.
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 379
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Jeden dzień z życia wędkarza...
« Odpowiedź #6 dnia: 12.05.2015, 09:13 »
Super Mirek!  :thumbup:
Lucjan

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 137
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Jeden dzień z życia wędkarza...
« Odpowiedź #7 dnia: 12.05.2015, 10:17 »
Lucian. Od Ciebie szczególnie tyle się nauczyłem, że kultura wymaga odwdzięczyć się. Ja też nie mam tajemnic.
Dzięki Ci.
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline e-MarioBros

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 9 016
  • Reputacja: 419
  • Lokalizacja: Jaworzno
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Jeden dzień z życia wędkarza...
« Odpowiedź #8 dnia: 12.05.2015, 11:01 »
Bardzo fajna opowieść :)  Niestety ja nie umień tak długo pisać (brak talentów humanistycznych), ale jak się z Kimś z Was spotkam na dłużej nad wodą - to mogę długo gadać ;)
;)

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 981
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Jeden dzień z życia wędkarza...
« Odpowiedź #9 dnia: 12.05.2015, 20:46 »
Miałem Mateuszu nadzieję, że inni też opiszą podobną historię, ale z elementami poznawczymi. Czyli nie ma to być typowa powieść, ale opis... właśnie czynności, które wykonujemy od pomysłu, przygotowań, do efektów nad wodą - niekoniecznie takich jak moje.
To w takim razie rzeczywiście będzie lepiej zostawić wątek w tym dziale spławikowym :)
Pozdrawiam
Mateusz