Ale przecież teoretycznie metoda polega na tym, aby przynęta schowana była w koszyczku na zasadzie pułapki. Jeśli przynęta miała by się znajdować w odległości na całą długość przyponu np 15 cm, to trochę metoda traci sens. Łowię na przypony od 7 cm do 12 cm, i nie zauważyłem różnicy - radziły sobie (bo czemu miały by sobie nie poradzić) zarówno karpie 8 kg, których było sporo, jak i 10+.
Jeśli by założyć, że przynęta na dnie będzie leżała np 12 - 15 cm od koszyka, to po co właściwie chować ją do środka

Złowiłem na prawdę sporo rybek w przedziale od 5 kg - mniejszych w tej wodzie nie było - do 8,5 kg - mój największy. Jednak nie udało mi się złowić większego, pomimo tego, że pływało w tej niewielkiej komercji kilkadziesiąt ryb w przedziale 8-15 kg.
A może te większe karpie po prostu nie zdążyły przed tymi mniejszymi, które atakowały tak małe kuleczki? 10, 12 mm mi potrafiły zasysać leszczyki 30 cm. Może w tym należało by szukać problemu, a nie w długości przyponu? Ja dobrałem się do dużych karpi na metodę dopiero gdy zacząłem używać większych kulek.