Możesz łowić żyłką, nie ma problemu. Gdy zauważysz, że jej rozciągliwość Ci przeszkadza, np. w czasie łowienia sandaczy na miękkie przynęty, zaczniesz stosować plecionkę, proste. Nic na siłę, wszystko ma wynikać z obserwacji, doświadczenia, nie sugeruj się tym, co robią inni, bo to Ty masz być zadowolony, nie oni. Ludzie przez dziesięciolecia skutecznie wędkowali przy użyciu żyłki, więc nie ma o czym dyskutować. Plecionka to błogosławieństwo, jednak nie zawsze i wszędzie.
Przynęty, hm... Najprościej łowi się gumami, obrotówkami i wahadłówkami. I najtaniej. Woblery to wyższa szkoła jazdy, więc trzeba małe co nieco umieć.
Gumy są najtańsze, dalekosiężne, odpowiednio obciążone docierają do głębin, można je zestawiać z różnego rodzaju obciążeniem (główki, czebaruszki, trok itd.) oraz stosować w zasadzie bez niego (łowienie szczupaków w toni), kolorystyka nieograniczona - same zalety. Jeśli kupisz rippery, twistery i kopyta w kolorze białym, srebrnym, żółtym, seledynowym i motor oil, obskoczysz nimi wszystko. Później dorzucisz marchewkowe, fioletowe i inne dziwaki, wedle uznania. Ba, na początek możesz kupić wyłącznie perłowe i pokrewne, też będzie dobrze...
Mówiąc szczerze, to chyba nie ma złych, nieskutecznych gum... może poza twisterami do troka. Co z tego, że dana przynęta świetnie pracuje, drżąc, falując i majtając ogonem, a inna nawet nie drgnie? Ano nic, bo dziś połowisz na jedne, jutro na drugie. I to jest piękne. Firm wytwarzających gumy jest sporo, więc nie ma sensu ich wymieniać, bo do wszystkiego sam dojdziesz. Napomknę tylko, że dobre i tanie gumy (zaczepy!) wytwarza polska firma Ga-Ma - złowiłem na nie sporo sandaczy. Mogłyby być odrobinę trwalsze, to fakt (urywające się ogonki...).
Mniejsze gumy będą potrzebne na okonie, średnie na sandacze (7-9 cm), większe na szczupaki - banały. Obrotówki o rozmiarach 1, 2 i 3 to klasyka na okonie i szczupaki. Wahadłówki o rozsądnej wielkości również będą uniwersalne i skuteczne na większość drapieżników. Z woblerami na początku bym nie szalał, bo dużo ich zerwiesz, a nie są tanie (przynajmniej te dobre).
Reszta przyjdzie sama, w miarę nabierania doświadczenia. Aha, jeszcze nie wynaleziono cudownej przynęty, i dobrze, więc nie daj się nabrać. Rzucać i wierzyć. Wierzyć i rzucać.