Tego typu materiał znajdziemy na drogich kijach, to pewne

Na forum mamy profesjonalnego rodbuildera, czyli Tomka, moja robota to raczej "samowystarczalność" i płynąca z tego przyjemność. Lubię przerabiać, kombinować, dawać drugie życie starym blankom. Moja największa "szajba" to sandaczowa wklejanka zbudowana na jednoczęściowym blanku, o całkowitej długości 236 cm (jeden element!)
Demontowanie przelotek, uchwytu i dolnika to w zasadzie banał, ale upierdliwy banał. Skrobanie blanku to sama przyjemność, bardzo lubię to robić. Wykorzystuję do tego nóż do tapet - większe kleksy lakieru (np. te przy omotkach) usuwam ostrą częścią, a skrobię drugą, tą tępą. Nie ma takiego blanku, którego nie można oskrobać w ten sposób. Później zaczyna się zabawa z papierem ściernym... 500, 1000, 2000, 2,500. Na końcu polerowanie, takie bez użycia pasty. Świetnie wyglądają nielakierowane blanki, cudnie. To żadna ekstrawagancja, bo są firmy, które tak właśnie wykańczają swoje wędziska.
Można się zdziwić, bo przeciętny, niedrogi, ale oskrobany blank, sensownie uzbrojony, jest nie do poznania. Liga wyżej. A satysfakcja o dwie ligi.
Aktualnie skrobię dwa blanki, więc nie tak szybko powstaną nowe kije, jednak nie ma pośpiechu, mam czym łowić. Nad tym drugim muszę trochę pomyśleć, bo będzie to sandaczowa wklejanka, casting zbrojony spiralnie. Trzeba dobrać odpowiednie przelotki, to najważniejsze. Powinna wyjść kosa do główek od ok. 4-5 do góra 12 g. Na razie mam skrócony blank z wklejoną węglową szczytówką. Stary kij miał początkowo 285 cm, później, w kolejnym wcieleniu - 263 cm. Teraz ma 230 cm.