Maćku, ja właśnie również myślałem o założeniu podobnego wątku

Ja - pomijając już kwestie żerowania ryb w okresie letnim - nie przepadam za zbyt wysoką temperaturą. A już w szczególności, gdy łowię na spławik. Pewnie inaczej mają ci, którzy łowią bardziej stacjonarnie. Mogą odejść od wędek, schronić się gdzieś, schłodzić w wodzie.
Kiedy jednak musisz siedzieć na swoim miejscu przez kilka/kilkanaście godzin na słońcu, to dla mnie jest to dość męczące. Po pewnym czasie zaczyna mnie boleć głowa. Poza tym nie lubię być spocony. Tak sobie czasem myślę, że fajnie mają koledzy, którym to nie przeszkadza. Z pewnością mogą oni czerpać więcej radości z wędkowania.
Nie wiem na ile pomaga parasol w takich letnich sesjach. Może w tym roku spróbuję pochodzić z parasolem.
W zeszłym roku latem wstawałem o 3:00, tak żeby o 4:00 być już na łowisku. Fajnie się łowi w te letnie poranki. Ale niestety są one bardzo krótkie. Przyjedziesz na 4:00, zanim dobrze się rozłożysz, rozsiądziesz, wyciągniesz pierwszą rybę, robi się już 6:00. Za 3 godziny będzie już pełne słońce, ryba przestanie żerować, zaczną schodzić się turyści. Trzeba się zwijać.
Jeśli ktoś ma wodę blisko domu, to super. Jeśli jednak jadę dalej, a tym bardziej, jeśli łowimy nie tak często, to chciałbym sobie posiedzieć trochę dłużej na rybach niż tylko 4 godziny.
W zeszłym roku przyjeżdżałem właśnie o 4:00. Brania były tylko do godziny 7:00. Potem można było cuda wyprawiać - ryba odchodziła. Udawało się w tym czasie wyciągnąć lina lub dwa. Czasem do tego parę niezłych jak na metodę spławikową 3-kilowych karpików.
Było fajnie, ale zdecydowanie za krótko.
Z kolei idąc na noc, łowiąc całą noc na spławik ze świetlikiem, kolejnego dnia człowiek nie jest zbytnio wypoczęty.
Tak więc ja ogólnie zaczynam popadać w wędkarską depresję, kiedy czuję, że nadchodzi lato.
W tym roku niestety nie było zimy, nie było wiosny i nadeszło lato. Porażka
