Hmmmm, ja nie weim, co to jest gen dominujący, ale jestem praworęczny, a wiele czynności wykonuję ręką lewą. W moim przypadku, jak sądzę, to kwestia przystosowania się do rzeczywistości. Lepiej łapię piłki, patyki i wszystko inne, ręką lewą, bo od 12 roku życia grałem w tenisa i piłki łapałem lewą ręką (w prawej trzymałem rakietę). Jak miałem ok lat 20 dostałem w prezencie dwie wędki castingowe z dwoma kołowrotkami (to był rok 1991), które trzeba było kręcić ręką prawą, zaś wędkę trzymać w ręce lewej - zupełnie inaczej niż w przypadku zestawu ze stałą szpulą. Jest mi to obojętne, po której stronie znajduje się korbka kołowrotka i w której ręce (albo w którym ręku

) trzymam wędkę. Strzelać z procy mogę równie dobrze z lewa, jak i z prawa, ale to skutek mojej barwnej dziecięcej przeszłości, kiedy konstruowałem coraz to skuteczniejsze haclówy i proce wszelkiego rodzaju. Ale... nie potrafię precyzyjnie rzucić piłki lewą ręką, zarzucić wędki lewą ręką (muszę ją przekaładać, jeśli kołowrotek jest dla osób leworęcznych), sztrzzelić precyzyjnie z łuku lub broni palnej. Kamieniem do celu też nie rzucę dobrze z lewej.
Mój syn kopał piłkę tylko nogą prawą. Powiedziałem mu, że to żaden problem nauczyć się kopać lewą i celnie nią strzelać. Sam osobiście kopię dwiema (dwoma?) nogami. Naprawdę szybko praworęczny nauczył się kopać lewą nogą. Teraz jest dumny, że jako jedyny w klasie jest dwunożny. Może dlatego właśnie, że trochę poćwiczył. Ja jakoś patrzę na prawo= lun lewo= ręczność przez pryzmat przystosowania się do środowiska - większość pisze ręką prawą, bo pisząc nie zasłania sobie pisanego tekstu - innym to obojętne. Niektórzy z nich piszą więc z lewa.
P.S. Ach, ta staropolska liczba podwójna i dzisiejsza liczba mnoga (dwiema, dwoma, rękami, rękoma, etc.

), która się przewija jeszcze w języku polskim