Wiesz, że jako katolik powinieneś pójść do spowiedzi i przyjąć komunię w czasie oktawy Świąt Wielkanocnych?
Lucjan jest gorliwym metodystą.
Jestem gorliwym Metodystą Drugiego Podajnika Prestonowskiego, jeżeli już wchodzimy w szczegóły
Co do samego pytania, to uważam, że nie jest głupie. Podobno nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi
Ogólnie jednak gdyby mnie ktoś pytał który zestaw wybrać na lina, zdecydowanie optowałbym za Metodą. Taki jest lin, czy to w Polsce, UK, Francji czy Białorusi, na komercji czy też na wodzie naturalnej. Specyfika jego żerowania, budowy ciała, zwłaszcza wielkości pyska idealnie wpisuje się w Metodę. Podobnie co do zestawu będzie z karpiem, jednak już inaczej z leszczem, karasiem czy płocią. Większość łowców linów używa 'krótkich ' zestawów nie zaś długich. Jedynie łowienie na mulistym dnie może być wyjątkiem, jednak takich łowisk jest stosunkowo mało. Oczywiście spławik jest też bardzo skuteczny, ale mowa jest tu o wyborze metody gruntowej.
Oczywiście zestaw z długim przyponem, czy to skrętka, pętla czy też zestaw 'prosty' też będą dobre, jednak niekoniecznie w taki sam sposób. Jasne jest, że ktoś wprawiony w taką skrętkę da sobie radę lepiej, jednak ktoś kto nie jest wybitnym specjalistą będzie miał wg mnie znacznie lepsze wyniki z Metodą. Jeżeli stosować małe torebki PVA, wtedy skuteczność skrętki czy pętli również rośnie i może być równa Metodzie. Co do działania samego zestawu to ważne jest, że podajnik można o wiele łatwiej lokować w trudnych miejscach, co też przemawia na jego korzyść tutaj. Łowienie przy zielsku, grążelach, liliach sprawdzi się znacznie lepiej. Jeden wywłócznik i zestaw ze skrętką ma złą prezentację, Metoda zaś nie. Co innego leszcz, ten nie lubi za bardzo grążeli czy zielska i woli otwartą wodę. A lin to często łowienie na płytkiej wodzie, gdzie zestaw z długim przyponem może się nie 'napiąć' odpowiednio. Dlatego właśnie Metoda jest poręczniejsza. Jeżeli rozpoczniemy od zanęcenia koszykiem, wprowadzając grubszą frakcję, to potem jest z górki