Ostatnie 3 dni spędziłem na polowaniu na lina. Sobota mimo paskudnej pogody (opady śniegu i grad) okazała się najbardziej rybnym dniem 3dniowego maratonu. Padło sporo leszczyków, krąpi, kilka płotek i mały linek. Niedziela mimo fajnej pogody rybek było sporo mniej. W podbieraku lądowały tylko leszczyki zarówno na klasyka jak i metodę. Hitem okazał się ochotka na gumce w metodzie. Poniedziałek rybek jak na lekarstwo pojedyńcze leszczyki, płoteczki z bonusowym linem.