27.06.2020 udało się wybrać nad wodę.
Po ostatnich ulewach i gwałtownych burzach do ostatniej chwili wahałem się czy ruszać się z domu.
Aplikacja pogodowa powiedziała, że będzie ok więc wieczorem w piątek sprzęt do auta i już.
Dodatkową motywacją była nowa wędka Daiwa N`Zon Z która czekała na pierwsze testy, wiecie jak to jest, na nowy sprzęt to i w wannie się połowi.
Na łowisku zameldowałem się około 6, powitała mnie jak zwykle uśmiechnięta pani Renata. Pozdrawiam jeszcze raz.
Doradziła żeby w obawie przed deszczem usiąść blisko altanki, tak też zrobiłem.
Pierwszy raz tam siedziałem.
Oczywiście jedna wędka do łowienia to wspomniana Daiwa, a druga to Shimano Aero X7 3,05m.
Do Daiwy podpięty Thunnus 4000, a Shimaniak dostał Certate 4000 LT.
Zanęta to klasyka, Skretting i Coppens, a na haku Ringers i Ozony z Sonu.
Standardowo jedna wędka blisko (Shimano), a druga na środek zbiornika. Daiwą zarzuca się z przyjemnością, lekko, można dokładnie wyczuć kiedy jest optymalny moment wyrzutu podajnika. Używałem 20 g ICS.
Pierwsze rybki, liny, zameldowały się na Aero po około 10 minutach. Nie jakieś mutanty po 50 cm ale walczaki pod 40 cm.
Później worek się rozwiązał. Karpie z środka zbiornika atakowały zestaw praktycznie bez przerwy.
Te małe karpie walczą lepiej niż ich dziadkowie. Daiwa to dzielnie znosiła i amortyzowała wszystkie odjazdy.
Nie wiem jak to zrobili ale na początku obciążania wędka pracuje trochę dołem (cała odchyla się od pionu, że tak napisze) ale po całości żeby później zacząć przekazywać obciążenie na górne części. Musi być do tego odpowiednia ryba oczywiście bo te małe nie zmuszają do ujawnienia sekretów N`Zon Z. Nazwa jak ze Star Wars
Chcąc nagrać trochę materiału z jej ugięciem i akcją pozwoliłem kilku rybom na swobodniejsze harce.
Skończyło się to splątaniem zestawów (sorry) kolegów z bocznych stanowisk ale obyło się bez wojny i rzucania mięsem.
Największe ryby weszły po południu. 3 karpie po około 7 kg ściągnąłem siłowo i Daiwa poradziła sobie z tym bez zająknięcia.
Shimano łowiło mniejsze rybki, trafił się tylko jeden rodzynek około 5 kg ale za to walczył najlepiej. Aero to też mocna wędka i dała radę bez najmniejszych przeszkód.
Około 16 zakończyłem łowienie, szczęśliwy i wędkarsko spełniony.