Brawo Marcin, ładnie połowione!
No i ten ser doprawiony atraktorem spicy sausage...
Wczoraj ponownie wybrałem się nad Trent aby zobaczyć co słychać u brzanek
Były w zdecydowanie innym humorze jak się okazało. A to za sprawą duzo nizszej wody, która straciła sporo koloru. Pierwsze dwie godziny nie dały brania i nie napawały optymizmem, ale 'leszczowe' branie okazało się skrywać największą rybę sesji - brzanę 83 cm i ponad 6 kilogramów. Po godzinie wpada druga, ale trzecia to dopiero godzina pierwsza w nocy. Po drodze zaliczyłem leszcza i węgorza, co wzbudziło mój niepokój, zwłaszcza, że znajomy z którym łowiłem - Marcin, miał węgorzy kilka juz na koncie. Ale o dziwo po 2 w nocy same brzany zaczęły się dobijać do moich zestawów, i do 6.30 rano miałem ich już łącznie dziewięć. Miałem tyle szczęścia, że nie zasnąłem 'od razu' i zauważyłem leniwe branie, które dało małą brzankę, i pozwoliło przerzucić zestawy. Dzięki temu brania miałem średnio co 30 minut. Gdybym przespał to branie, prawdopodobnie miałbym obgryzione białe i do rana niewiele więcej złowionych ryb. A tak stale donęcałem i kolejne wąsate damy kusiy się na 4 białe robaki na haku nr 10.
Nad ranem za to miejsce brzan zajęły dorodne gruntowe płocie, których złowiliśmy kilkanascie sztuk, największa miała 33 cm. Drobnica po prostu już sobie popłyneła na zimowisko, a zostały same płociowe kabany. Musze zapamiętać to, bo rzadko kiedy można poowić tak wybornie tego gatunku, zazwyczaj drobne płotki i jelce plus okonie są pierwsze. A tu zostały same konkrety
Kolejna udana sesja i sporo doświadczenia, zwłaszcza wskazującego przy jakim poziomie wody i przepływie w m3/s brzana żeruje bez udziału innych gatunków. Teraz wiem kiedy spodziewać się najlepszych wyników, teraz tylko czekać na powtórzenie się tych samych warunków