Obudziłem się przed budzikiem o 5:30. Było ciemno. Po 6:30 wyjechałem z domu. Pogoda ładna, ale bezwietrznie. Sporo miejsc zajętych.
Od 7:00 do 8:30 na spokojnie się rozstawiałem, wiedząc, że ryba obudzi się za godzinę jak się zrobi cieplej.
Zanęta to Marcela płoć czarna i Swim Stim cold water od Dynamite. 1/1 z agile ciemna. Do tego poszlo sporo kolędy, jokersa i pieczywka fluo.
Koledzy na przeciwległym brzegu strzelili sobie w kolano posyłając po 30 kul pod spławik. Spławik, który nawet nie był zakotwiczony w łowisku, bo cały czas spływał. Nikt, dosłownie nikt nic nie złowił przez 2 godziny.
O 9:00 posłałem 5 koszyków z dodatkiem mrożonej pinki na 50m. O 9:20 miałem pierwszego leszczyka. Rozmiar już podbierakowy. Parę minut później wpadł nastepny.
Wiedząc, że będzie dobry dzień odebrałem telefon z domu...
I w 15 minut bylem już spakowany...
Kurna. To miał być moj dzień...