Dzisiaj postanowiłem uczcić ważny dzień nad wodą
Ponownie wybrałem się nad pobliski zalew i spróbowałem swoich sił. Dwie wędki, ta sama zanęta. Jedna wędka metoda, druga wędka klasyk. Ponownie metoda przegrała, aczkolwiek uważam, że wynika to mało bogatego rybostanu tego zbiornika
Może to wina moich umiejętności, ale zawsze lepiej jest zrzucić winę na ryby
Połowiłem trochę leszczyków i płotek, aczkolwiek, po tym jak wpłynęły leszcze, przestały brać płocie. Po odłowieniu 20 "dłoniaków" zwinąłem się, bo było mi zimno. Wytrzymałem ponad 3 godziny i gdyby nie leszczyki, to pewnie posiedziałbym więcej.
Takie płoteczki sobie łowiłem na początku:
Patologia na wodach PZW trwa. Jeden ze spinningujących "wędkarzy" złowił szczupaka, co wywołało niemałe poruszenie. Brzeg był dość stromy, chłopina nie miał podbieraka, więc nie dało się tego załatwić po cichu. Ktoś mu pomógł, po czy widać jak chłopina tłucze tego szczupaczka. Gwardia narodowa ruszyła i okazało się, że szczupak miał 53 cm. Po upomnieniu, chłopina wyrzucił martwą rybę do wody, bo stwierdził, ze jest "honorowy" i nie wiedział, że jest niewymiarowy.
Pomyślałem sobie, że czas zbierać się do domu. Po powrocie do domu zacząłem przeglądać internet i zobaczyłem jak
patryjoci świętują. Patologia jest wszędzie