Mieszkam w UK od 17 lat, od 11 bodajże łowię tu ryby. I w związku z tym regularnie monitoruje pogodę, dzień w dzień, aby widzieć co się dzieje, kiedy są dobre dni na wędkowanie, kiedy wypad z wędką nie ma sensu.
Ostatnie lata to jakiś koszmar. Rok w rok jest sucho, i to tak, że małe rzeki potrafią wysychać, wiele komercji ma wiosną i latem obniżone lustro wody tak, iż wygląda to wręcz dziwnie. Ten rok jest jednak inny (2019-2020). Ponieważ pada dużo, ale tyle, że co chwila są powodzie. Ostatnio każdy weekend to huragan (Ciara, Dennis, teraz jakaś cholera na literę E przychodzi), na dodatek z opadami deszczu. Wiatry są bardzo silne, nie 60 km/h ale około 100 km/h, co dopiero w porywach... No i znów rzeki wylały, tym razem jednak poziom jest wyższy niż w listopadzie. Podobno mają niedaleko mnie ewakuować kilka wiosek, gdyż zagraża im zalanie
Woda w Trencie po huraganie Dennis, skoczyła na Farndon (jedna ze stacji pomiarowych) z 98 cm do 201 cm w około 10 godzin. Wylanie rzeki na pola następuje po osiągnięciu poziomu ponad 110 cm tutaj. A to jeszcze nie koniec... Dzisiaj znów ma wiać, w sobotę kolejny huragan się przewali przez Wyspy. Dobrze, że już nie pada, bo byłoby wiele wiosek i miast pod wodą. Lutowe słońce nie jest jeszcze tak mocne aby szybko wysuszać grunt, który jest na maksa nasiąknięty wodą.
Klimat w Polsce jest dla mnie coraz trudniejszy do zniesienia. O ile pamiętam gorące lata bardzo dobrze, to jednak teraz upały w Polsce przybierają formę taką jak w krajach o wiele cieplejszych - jak na Węgrzech czy Bułgarii. Z nieba leje się ukrop i trudno wytrzymać. Dlatego o wiele lepiej jest mi w UK
Nie zdycham...
Do czego to wszystko zmierza? Wg mnie trzeba działać, nie dziwię się ekologom i tym ludziom, co wieszczą zagładę świata przy obecnym trybie życia, że pokazują 'czarne' scenariusze. Musimy coś zrobić...
Ciekawe jest to, ze Brytole z ochota podpisują się pod różnymi deklaracjami o ograniczeniu emisji CO2, do 2035 roku nie będzie się produkować na Wyspach samochodów spalinowych, używać tylko w wyjątkowych sytuacjach. Stawiają na odnawialne źródła energii, spoko. Jednocześnie jednak nie umieją oszczędzać energii, idąc typową ulicą, można zobaczyć pootwierane okna o tej porze roku, ktoś wietrzy a kocioł gazowy grzeje. Rury miedziane tu, czy plastikowe, nie są prawie w ogóle izolowane, straty ciepła są spore... W porównaniu do Niemców Angole są niczym ludzie z poprzedniej epoki
Jednak pojawiają się tez nowe trendy. Na przykład coraz modniejsze jest przechodzenie na weganizm, gdyż zwierzęta 'rzeźne' odpowiadają za sporą produkcję CO2. O dziwo tych ludzi przybywa coraz więcej, na miejscu rzeźników i branży 'mięsnej' mocno bym się tego obawiał
Nie sądzicie, że naprawdę klimat się zmienia na naszych oczach? Nie słyszałem wcześniej o takich pożarach jak w Australii. O wstrzymaniu żeglugi na Renie z powodu braku wody również. Nie dzieje się dobrze... A tu trzeba odwrócić pewne trendy, nie tylko je zatrzymać. Im więcej stopi się lodowców, tym więcej będzie chmur, a więc i deszczu. Zmienią się pewne warunki, na pewno jest coraz cieplej i coraz bardziej sucho... Jak się do tego spojrzy na to co się w Polsce dzieje, to można się zmartwić. Polska dalej stawia na węgiel, kamienny i brunatny, a więc trucie na maksa, lanie betonu na rzekach, zamiast robić wszystko aby wzmacniać retencję naturalną. Przerażać mogą ludzie tacy jak Donald Trump, który postanowił, że największa gospodarka świata oleje normy emisji i nie będzie wspierać ogólnego trendu do zmniejszenia eksploatacji kopalin i ich przetwarzania. A tu nawet Chińczycy mają się wziąć za ochronę środowiska
Czy każdy z Was zauważa zmiany klimatyczne? A może tego nie widzicie? Czy uważacie, ze należy działać jakbyśmy byli na krok przed katastrofą, czy też sądzicie, że można się wyluzować?