Ja powiem tak.
Na chwilę obecną Daiwa oferuje najciekawsze konstrukcje pod feederowe zastosowania. Nowy typ przekładni, który zapoczątkowała seria LT, to spora moc zwijania, klasyczne, przednio- hamulcowe konstrukcje mają posuw szpuli oparty o zębatki i mimośród, co być może ma swoje wady, ale ma też zalety, gdyż dodatkowe zębatki przejmują część obciążeń i stabilizują drugą stronę osi z kołem napędowym. Seria LT też zapoczątkowała koniec problemów ze ścieraniem się pinionów, który dotykał sporo egzemplarzy.
Modele od Excelera LT począwszy mają nieco utwardzone przekładnie, zaś Ballistic i wyższe modele, to już przekładnie wycięte wodą z jednego kawałka zagęszczonego metalu.
Modele Daiwy, dedykowane pod match&feeder, czyli w zasadzie te z dystrybucji szkockiej, mają dobre klipy, spłycone szpule, składane przyciskiem korbki i często także quick drag. Niestety, nawet topowy model z tej serii, czyli TDX nie oferuje takiej przekładni i wzmocnień na koszu, jakie oferują kołowrotki z oferty "ogólnej", przy porównywalnej cenie.
Na chwilę obecną, przy wyższym budżecie i chęci kupienia dobrej jakości maszyny z wolnym biegiem jest się ograniczonym do Thunnusa, czyli topowego baitrunnera z Shimano. Nie jest oferowany na naszym rynku, ale od Austriaków można kupić bez problemu (nordfishing77.at), mają nawet szpule zapasowe. Ten topowy model ma wysokiej jakości przekładnię, zwaną dumnie Palladin. Tego typu przekładnie Shimano stosuje w modelach morskich, zresztą Thunnus też się rzekomo do takich zalicza.
Stradic klasyczny jest sztywniejszy i lepiej "trzyma" napęd z uwagi na częściowo metalową obudowę. Wersja węglowa (ci4+) mimo iż sztywna, nie oferuje takiej stabilizacji napędu co metal. Więc do cięższych technik połowu lepszy jest Stradic "klasyczny" - obecnie FL.
Baitrunner Aero, bez względu czy 4000(średnica szpuli 57mm) czy 2500(średnica szpuli 51mm) ma te same korpusy i napędy. Pomimo tego, że to kołowrotek ładny, zgrabny i powabny, niezbyt lekki i niezbyt mały, to jednak przy intensywnym użytkowaniu wykazuje szybkie zużycie przekładni, gdyż ta nie jest zbyt twarda i mocna.
Oczywiście można temat olać i kupować młynki, które się podobają, albo też ładnie pracują. Ja przecież nie mogę nic narzucać, a jedynie zwracać uwagę na pewne sprawy i zależności. Uważam, że dysponując większą kwotą na zakup warto wybrać model o wyższej trwałości.
W niejednej konstrukcji wymieniałem napęd, czasem więcej niż raz, i zajechałem osobiście nawet te mocniejsze, jak baitrunner D. Podajniki 45g zamiast dotychczasowych 30, odległości typu 50m, żyłka 0,28 i większa głębokość, zwijanie zestawów w takich warunkach, przy niezbyt wysokiej jakości napędzie, to bardzo szybki zgon przekładni.
Okazuje się, że kołowrotki do feedera, zwłaszcza gdy łowi się aktywnie powinny posiadać mocne i trwałe napędy, podobnie jak maszyny spinningowe. Więc mit o tym, że kołowrotek do feedera nie musi być tak trwały i mocny jak do spina, można śmiało obalić
Sam przesiadam się na maszyny, które w cięższych warunkach przekręcą znacznie dłużej niż jeden sezon, bo wymiany napędu są nie tylko pracochłonne, lecz generują jeszcze dodatkowe koszty. Na dodatek, z racji tego, że ciągle grzebię w kołowrotkach, słyszę praktycznie wszystko, więc brak płynności czy dziwne dźwięku z napędu są dla mnie szczególnie irytujące.
W zasadzie w każdej Daiwie można zrobić QD i będzie działał tak samo, jak ten oferowany fabrycznie.
W większości Shimano też można zrobić QD, w Stradicu na pewno.
Oczywiście nie zawsze jest to proste i łatwe, ale można, da się, wszystko śmiga bdb, nie trzeba się ograniczać