Preston Monster X Wandzee 7FT
Ten tytułowy kij ze stajni Prestona posiadam od roku czasu. Postanowiłem go opisać ponieważ mam ciągle od Was bardzo dużo pytań na ten temat.
No cóż, zdecydowanie jest to najdziwniejsza wędka jaką posiadam. Tak, spokojnie mogę właśnie tak napisać ponieważ, jeszcze do niedawna nawet przez myśl by mi nie przeszło posiadanie wędki, której pełna długość wynosi 7ft, czyli około 2,10 m.
Skąd więc taki pomysł? To była dość spontaniczna decyzja. Bardzo chciałem zawsze wędkować na małych odległościach w takim stylu jak łowi się na angielskich „Snake Lake” lub polować na karpie pod nogami przy samym brzegu. Oczywiście, wielu z Was od razu powie „przecież to można ogarnąć kijem 10ft, czyli 3m” i ma rację. Da się to zrobić i z powodzeniem można wykorzystać taki rodzaj wędki do tego wędkowania. Ale ja chciałem czegoś więcej, chciałem większych emocji i chciałem po prostu spróbować czegoś nowego. No nie może być nudno
Gdy dostałem w swoje ręce ten blank to prawie wyskoczyłem z kapci…dosłownie. To wersja Wandzee X, czyli nowa odchudzona mega smukła gama. Jeśli miałbym Wam to zobrazować to polecam abyście wyobrazili sobie po prostu kij o grubości, a raczej „cienkości 😊” ołówka. Coś niesamowitego, biorąc pod uwagę, że jego głównym przeznaczeniem jest łowienie ryb na komercji, a nazwa Monster jednak zobowiązuje! Jeśli miałbym poruszyć tematy techniczne to przede wszystkim tak jak wspomniałem kij ma całkowitą długość 2,10m, no i jest jednoczęściowy. Jego długość transportowa to 180 cm a w zestawie posiada trzy szczytówki – 0,75oz, 1oz oraz 1,5oz. Opisany ciężar wyrzutowy wynosi 30g ale w żaden sposób ten kij się tego ciężaru nie boi.
Poskładałem tą różdżkę, uzbroiłem w żyłkę 8lb aby spokojnie mogła się na małych dystansach obcierać o grzbiety karpi i zamontowałem zestaw do Methody. Pierwszy pobyt nad wodą przyniósł bardzo duże zawahanie, bo przecież to jest cieniusieńkie narzędzie a w planie były komercyjne sumo karpie. Jakie było moje zdziwienie gdy podczas holu tych ryb kij wyginał się prawie pod dolnik….! Wędkowałem wtedy na dystansie około 18m a ryby łowiłem pod brzegiem wyspy. Kij bardzo fajnie amortyzował odjazdy ryb od wyspy w moją stronę i z powrotem. Niesamowite było, gdy okazało się, że karpie 6kg męczyłem w kilka minut i już były gotowe do lądowania w podbieraku. Oczywiście trzeba wziąć tu pod uwagę fakt, że ryby nie rozpędzały się na otwartą wodę, ale przecież o taki kij do takich przybrzeżnych zadań mi chodziło. Kolejną próbą dla tego patyczka były zawody, kiedy to wylosowałem miejsce w pobliżu wyspy i wynik robiłem na pięknych jaziach. Udało mi się wtedy wygrać sektor a kij pomógł mi wyholować około 25 dużych walecznych jazi na łączną wagę ponad 23kg.
Od tamtej pory i po tych testach mam go ze sobą zawsze w moim pokrowcu na wędki komercyjne i z cierpliwością czekam na podobne łowienie. Mało tego, niech już będzie lato i nastanie czas wędkowania dużych karpi pod nogami lub z pomostu
Marcin Cichosz.