Wydaje mi się że powinienem coś niecoś dopisać do swego posta na temat łowienia brzan w środkowej Wiśle gdzie ich pogłowie jest małe i wg powszechnej opinii wędkarzy nadal się zmniejsza. Przypuszczam że na mniejszych rzekach np. na Podkarpaciu stosuje się nieco inne metody łowienia i nęcenia bo warunki są zupełnie inne.
Uważam też że nie trzeba sztywno trzymać się metod stosowanych przez wędkarzy w Anglii czy Francji gdzie brzana występuje bardzo licznie. U nas też tak było ale bardzo dawno temu. W dodatku tam pellety i kulki są powszechnie stosowaną przynętą i zanętą więc ryba je dobrze zna. U nas trzeba ryby do tej przynęty przyzwyczajać.
Moim zdaniem dobre nęcenie i to przez kilka dni to podstawa i warunek sukcesu. Na "dzikich" wodach stojących nie ma większego problemu bo wystarczy np. postrzelać z procy czy wręcz sypać zanętę do wody. W rzekach, a szczególnie w miejscach o silnym prądzie należy podać zanętę tak aby utrzymywała się w żądanym miejscu i nie była łatwo wyjadana przez drobnicę np przez krąpie.
Jak już poprzednio pisałem wybieram miejsca gdzie nurt płynie bardzo blisko brzegu, a dno jest kamieniste lub żwirowe. Zależnie od sytuacji łowię feederem z ciężkim koszykiem lub mocno przegruntowaną przystawką z przelotową ciężką oliwką na dnie. Łowiąc feederkiem w takich warunkach nie należy zarzucać koszyka zbyt daleko. Wystarczy kilka do kilkunastu metrów. Jak pisałem aby powiększyć szanse na skuteczne łowienie należy nęcić ryby najlepiej przez kilka dni. Miejscowi wędkarze sypią np. groch czy pszenicę bliziutko np. 1m od brzegu. Moim ulubionym sposobem jest podawanie zanęty (groch lub kostki sera, mrożone białe robaki itp) w sklejonych „na beton” sporych, spłaszczonych kulach zanętowych składających się głównie z mocnej gliny rzecznej , żwiru, niewielkiej ilości treściwej zanęty sypkiej a całość dodatkowo porządnie doklejona bentonitem. Dobrze jest dodać atraktora np. Cheesy Garlic powinien się sprawdzić. Pod względem ciężaru i konsystencji zanęta taka przypomina kit do okien. Jednak musi taka być jeśli ma leżeć długo, rozmywać się powoli i czekać aż brzany zaszczycą miejscówkę swoją obecnością. Jeśli tak nie zrobimy zanęta najprawdopodobniej na brzanę się nie doczeka. Zostanie rozmyta i wyjedzona przez inne ryby jak krąpie klenie czy nawet leszcze...
Już widzę reakcje niektórych kolegów na te leszcze. Tak właśnie.... Latem w ciągu dnia leszcze lubią nagle pojawiać się i żerować w silnym prądzie w pobliżu nurtu. Moi koledzy często łowią je w Wiśle na opasce koło Puław na tyczkę klasyczną przepływanką na uciągach wymagających czasem listka 16g przy głębokości wody ok 2m. Oczywiście nie są to bankowe miejscówki na leszcza ale naprawdę często tak bywa.
Wróćmy jednak do brzan. Kiedy przypłyną brzany to nie ma obaw. One szybko rozwalą najtwardsze kule. Proszę zauważyć mówimy o nęceniu którego celem jest przyzwyczajenie brzan do danej miejscówki i do przynęty którą mamy zamiar stosować. Oczywiście jeśli chcemy donęcać podczas łowienia to zanętę podajemy w mniejszych ilościach i nie musi być aż tak mocno sklejona na beton. Zamiast grochu czy sera można użyć pelletu który w tych okolicznościach po kilku nęceniach powinien się pięknie sprawdzić. Ja nigdy go na rzekach nie stosowałem bo jestem facet starej daty ale spróbuję gdy znów pojadę w te okolice. Wybiorę pellet tłusty i śmierdzący np. halibutowy aby długo rozpuszczał się w wodzie, nęcił mocnym zapachem i czekał na rybę. Nie ma się co bać nęcąc pelletem 8-10mm , brzany łatwo nie przekarmimy.
Kto nastawia się na łowienie wiślanych brzan ten lubi rzeczy trudne. Życzę pięknej walki z wiślaną torpedą
Wiesiek