Gdybym miał śląską dziką odrę 20-30km od domu a nie 100 to łowilbym tylko na niej. Przede wszystkim umiejętność czytania rzeki się kłania, ale do tego potrzeba kilku lat wydeptanych nad jej brzegami jak i w wodzie, i zapewniam Cię, że gdybyś rozpracował miejscówki typowo brzanowe, w których nie trzyma się drobnica, jedynie kleń może w nich przebywać, to starczyłaby Ci na haku rosówka. 99% dywagacji tu na forum jest o znaętach, przynętach i sprzęcie pod dane ryby, a podstawą podstaw jest czytanie wody i zrozumienie środowiska oraz zwyczajów danego gatunku. Co wakacje brodziłem w Wisłoku niejednokrotnie po szyję z wędką e ręce i przemierzałem rzekę w górę, nie raz znajdowałem miejsca, które z brzegu niczym się nie wyróżniały.
Pozwól że odwrócę trochę pytanie. Czy nie uważasz, że karp również nie pogardzi rosówką? Albo ciecierzycą?
Łowisz je jednak chyba na inne przynęty, co, z odpowiednią taktyką? Tak samo jest z brzanami. Przy czym nie piszesz o jednej bardzo istotnej rzeczy, a mianowicie o tym aby taktyka nęcenia była kompleksowa. Otóż jak najbardziej można wejść w rosówki i robactwo, tylko że będzie to po prostu drogie. Trzeba by odpowiedniej ilości dendrobeny lub rosówek aby je posiekać i nimi zanęcić. Mając konopie, kulki i pellety czy białe i kastery, stosuje się właśnie taktykę kompleksową. Dlatego rzeczy gotowe są o wiele praktyczniejsze, bo się nie psują, można je długo trzymać jak się ich nie wykorzysta. A sama rosówka to zbyt mało niestety, do tego dochodzi problem z dość częstym przyłowem okoni, które mogą utrudniać takie podejście. No i kolejna rzecz - rosówka jest ciężka w użyciu, chodzi mi o zacięcia. Z racji rozmiarów i tego, że się porusza, zasłania ona często ostrze haka i powoduje, że nie penetruje on rybiego pyska. W przypadku kulek i pelletów ten problem jest znikomy.
Dlatego nie sprowadzajmy dyskusji do poziomu 'a we Włoszech ktoś łowi brzany na ciecierzycę' lub 'dawniej w Polsce łowiło się brzany na rosówkę', bo to jest spłycanie tematu. Czytanie rzeki czytaniem rzeki, jednak przynętowo też trzeba szukać optymalizacji. Hodowle rosówek czy denrobeny wcale do łatwych i tanich nie należą, stąd robimy to co najłatwiejsze, przechowywanie białych to też spory problem. Jeżeli kupi się 5 kilo kulek czy pellety różnej maści, to jest tylko problem z miejscem do ich przechowywania. Nie trzeba nic z nimi robić, resztę pakuje się z powrotem do wiadra czy innego pojemnika i używa się ich ponownie. Jak dla mnie to najtańsza z opcji, pozwalająca na kompleksową taktykę, gdzie można sypnąć tyle aby ryba była bardziej chętna. I żeby nie być gołosłownym - ja kieruję się też finansami i brakiem czasu, dlatego kulki i pellety uważam za najtańsze rozwiązanie. Wydanie 100-120 funtów tutaj wystarcza mi na praktycznie cały rok czy sezon łowienia (nie licząc białych i polegając na gotowanych przez siebie konopiach). Wychodzi 10 funtów na miesiąc, gdzie jestem nad wodą co kilka dni. Na standardy UK to są groszowe sprawy. O wiele drożej wychodzi częste kupowanie przynęt i zanęt w sklepach
I zapewniam, że umiejętność czytania wody nie wystarczy aby brzany brały dobrze przy użyciu rosówki. Nęcenie jest tu równie ważne. I można tu podobnie mówić o łowieniu karpi, bo wodę stojącą też się czyta, sprawdza głębokość, polega na obserwacji spławów. Złowisz więcej na jedną rosówkę czy przy nęceniu pelletami i kulkami? Pytanie retoryczne
Do tego wiele odcinków rzek jest taka, że czytanie niczego wielkiego nie da, bo brzana może być w wielu miejscach lub na całej długości, i zapewne tak jest. Przy czym w takim odcinku Odry w Rogach nie jest bez znaczenia fakt, że łowi tam wielu wędkarzy, sporo nęcąc. To powoduje, że ryba się trzyma takich miejsc, bo ma dobrą stołówkę. I jasne, że inaczej jest ze średnia rzeką jak Odra na wysokości Raciborza, i inaczej z Odrą w rejonie Opola. O wiele więcej da się wyczytać przy rzekach mniejszych.