Autor Wątek: Lorpio Super Grip Tył, podróba czy po prostu tandeta?  (Przeczytany 12227 razy)

Offline Mimi

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 504
  • Reputacja: 77
  • Lets go fishing!
  • Lokalizacja: Podkarpacie
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Lorpio Super Grip Tył, podróba czy po prostu tandeta?
« Odpowiedź #30 dnia: 22.05.2020, 10:21 »
Ale o jakich oczekiwaniach mówimy? Jest podgladowe zdjęcie podpórek, które jasno pokazuje, że są to IDENTYCZNE podpórki co guru tyle, że w zielonym kolorze. 1/3 ceny w żadnym stopniu nie usprawiedliwia sprzedawcę bo to jest jawne wprowadzanie w błąd a podpórka nie przypomina tej ze zdjęcia. Jest to calkowicie inny produkt, i gdyby były pokazane realne foto, pewnie większość by się nie zdecydowała - mimo niskiej ceny.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 500
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Lorpio Super Grip Tył, podróba czy po prostu tandeta?
« Odpowiedź #31 dnia: 22.05.2020, 10:39 »
Taka jest rzeczywistość kopiowanych produktów uznanej marki i drogich - zawsze ktoś jest wkur..ny. Jeśli kopia jest kiepska, to narzekają ci, którzy ją kupili, bo oczekiwania były znacznie wyższe. Natomiast jeśli jest wierna i sporo tańsza, to oszukani czują się ci, którzy kupili oryginał wydając krocie i czują się jeleniami.

Ja dodam coś troszkę innego. Zapominasz dodać, że liczy się jeszcze ochrona patentu. Chinole nie mają tu skrupułów i kopiują wszystko jak leci. Bardzo często więc sami sobie robimy krzywdę, bo może skorzystamy na tańszym towarze, jednak kradzież to kradzież. Wczoraj ukradli coś komuś, jutro tobie. Co wtedy?

Jeżeli polska firma wyprodukuje coś dobrego, to wtedy Chinole zaoferują swój odpowiednik, dużo tańszy. Jest to dobre? To tylko przykład. Nie mam zamiaru bronić tylko Guru, bo uważam, że są drodzy. Jest to córka firmy Kordy, a tam wszystko jest drogie, bo nałożony jest bardzo duży 'carp tax' (karpiowy podatek) :) Jednak ktoś to wymyśla, testuje itd. A inny kopiuje na żywca i wychodzi mu inna cena, i się jeszcze tym chwali.

Uważam, że warto naciskać, aby polscy 'producenci' szukali swoich rozwiązań, nie zaś zajmowali się sprowadzaniem odpowiedników, które mają być tańsze. Zwłaszcza te słowa Lorenca mi nie pasują i zniechęcają. Warto coś zmienić przynajmniej, nie zaś zerżnąć ordynarnie. W ten sposób nie dość, że nie produkujemy sprzętu wędkarskiego w Polsce, to nie myślimy nad nowymi rozwiązaniami. Stajemy się uzależnieni od Chin i od patentów jakie oni ukradną, byle było taniej. To droga donikąd. Kryzys z kowirusem pokazał, jak uzależniliśmy się od Chińczyków, jest to masakra. Nie wierzę, że tego nie da się zrobić w Polsce. Nie trzeba kopiować w 100%, można to zmienić a nawet usprawnić, i mieć coś swojego, w dobrej cenie.
Lucjan

Offline Krisss

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 210
  • Reputacja: 85
  • Lokalizacja: Rzeszów
Odp: Lorpio Super Grip Tył, podróba czy po prostu tandeta?
« Odpowiedź #32 dnia: 22.05.2020, 16:45 »
Luk, kwestia etyczna tego typu zakupów jest czymś odrębnym od tematu aczkolwiek ważnym.
Też jestem zdania, że nie powinno się wspierać swoimi pieniędzmi firm "kserokopiarek".
Ale jest tu też druga strona medalu. Mianowicie cena oryginału i to co za tę cenę otrzymujemy. W przypadku tej podpórki Guru jestem wręcz za tym żeby ludzie kupowali podróbki. I sam bym kupił idealną kopię tej podpórki za 25-30 zł, tylko po to żeby to nie do Guru trafiły moje pieniądze. Wycena tego produktu Guru jest skandalicznie wysoka i niczym nieuzasadniona. I nie kupiłem ich właśnie tylko z tego powodu (kopi też nie kupiłem bo nie lubię takich nieestetycznie wykonanych rzeczy).

Moim zdaniem godząc się na takie chamskie dymanie tylko wspieramy wysyp kolejnych produktów w absurdalnych cenach. Gdyby oryginał kosztował 25 zł, to pewnie 90 % nabywców tych podrabianych podróbek (a to jest naprawdę wielka rzesza ludzi, bo Chinol też nie robi form żeby wyprodukować 1000 szt. - tam nie jest już tak tanio jak 10 lat temu) kupiłaby oryginał, bo to etyka, bo to marka, no i pewność co do jakości. Guru tak czy tak na każdym miałoby piękną marżę i tylko powiększało grono swoich wiernych klientów. Ale jeśli wolą "strzelić kogoś w pysk" taką ofertą, to ich wybór i muszą się liczyć z konsekwencjami. Guru samo sprowokowało wysyp tych podrabianych podpórek absurdalnie wysoką ceną. Ani to nie jest jakaś technika rakietowa, ani w produkcji nie jest drogie (jakby co, to kolega Syborg służy kontaktem do potencjalnego wykonawcy), nic nie uzasadnia tej ceny. A to woda na młyn dla małych skośnookich, którzy sprzedają to pewnie po dolarze i dalej na tym zarabiają. Wszelkie Lorpie i inne zamawiają, opylają sklepom i też zarabiają. A sklepy sprzedają na Allegro z ceną dla klienta na poziomie 8,50 - 10 zł i też nie robią tego charytatywnie. To skąd te 40 zł u Guru???

Dlaczego nikt nie podrabia ich piórnika? Bo wykonanie go w takim lub podobnym standardzie nie wróży powodzenia biznesowego, kiedy trzeba zjechać z ceną o połowę do tej z Guru (jak będzie mniejsza różnica, to klienci wybiorą oryginał, bo tego się nie kupuje co miesiąc). I ludzie kupują oryginały, płaca po 55 zł i są zachwyceni. Da się? Zresztą samo porównanie tego piórnika i podpórki oraz ich cen wzbudza dziki śmiech z wyceny podpórki. Co więcej, Daiwa robi ten sam piórnik ze swoimi logotypami na licencji Guru czyli zyskują jeszcze więcej nie robiąc i nie sprzedając nic poza licencją. Za mało?
Gdyby twórcy oryginałów mieli umiar i nie szukali tylko takich co zapłacą każde pieniądze, bo coś ma znaczek danego producenta, to nie bardzo byłoby miejsce na podróbki. Szczególnie w dzisiejszych czasach, gdzie nawet w Chinach wcale nie jest tak tanio jeśli chodzi o siłę roboczą.

P.S. Te słowa Lorenca, to masz na myśli "cytat" z postu Syborga? Jeśli tak, to nie są jego słowa tylko moje. Syborg w ramach sarkazmu użył ich na potrzeby dyskusji i włożył jako wypowiedź P. Lorenca. Może to jakoś zmieńcie/poprawcie, że to nie jest cytat z Lorenca, bo jeszcze wyjdzie z tego jakaś chryja.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 500
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Lorpio Super Grip Tył, podróba czy po prostu tandeta?
« Odpowiedź #33 dnia: 22.05.2020, 20:19 »
Ja się z Tobą zgadzam, że ta cena, jak i  innych rzeczy, jest zbyt wysoka. To jest Korda właśnie. W ogóle mnie pewna część ciała strzela, że karpiowe rzeczy są tak drogie. Dla jaj mówimy, że to karpiowy podatek (carp tax) :) Ale właśnie to jest to. Ceny z kosmosu (ale nie tego produktu o którym jest mowa), absolutnie nieadekwatne do tego co się dostaje. Pisałem wielokrotnie, że zanęta z Sonu dla wędkarzy coarse, czyli tych łowiących 'wszystkie' ryby, to 6 czy 6.5 funta dziś. Ale za miks karpiowy (do torebek PVA), ta sama firma ryczy 8 funtów. Gdyby tam jeszcze dodawano opiłków złota, to bym zrozumiał, ale półprodukty nie sa wcale droższe. Tylko grupa docelowa inna.

Ale jednak mimo wszystko, nie powinno się kopiować. Tę podpórkę można zrobić w inny sposób przecież, też ją mam i wcale jej nie używam, bo są lepsze rozwiązania. Bo kij tam jest ciężko wyciągnąć, o wiele lepiej mi się sprawdza odpowiednik z Prestona. To nie jest szczyt marzeń wcale i nie ma się nim co podniecać. Ja z niego zrezygnowałem. A tu jest po prostu wspieranie złodzieja, którym jest Chinol.

Ten kij ma dwa końce. Jeżeli będziemy dalej tak robić, to za jakiś czas uzależnimy się od Kitajców tak, że będą z nami robić co chcą, niczym uzależniony narkoman, który zrobi wszystko czego zażąda jeden czy drugi dealer. Do tego niszczymy własną innowacyjność, a nie jesteśmy głupim narodem przecież. W ogóle w wędkarstwie spławikowo-gruntowym staliśmy się tymi, co tylko kopiują praktycznie. To wstyd. Trzeba to zmieniać! Niech Chińczycy robią sprzęt, ale wg naszego, polskiego projektu! Ale co, może się to nie 'opłaci'?

Co do samej ceny nie uważam, że jest rozbojem. Jest zbyt wysoka, ale nie ma tragedii. W UK to niecałe 8 funtów, a więc praktycznie cena paczki zanęty 2 kg lub równowartość trzech spławików z Drennana. I powoli wkraczamy w politykę. Zapytać należy, dlaczego w Polsce takie rzeczy są tak drogie. Bo są droższe niż w UK. Wynika to między innymi z wysokich podatków, które wciąż rosną. To nie Guru do końca jest winne. Do tego w UK rząd wspiera firmy wędkarskie, dlatego tak wiele tam jest patentów i wyścig 'zbrojeń'. W Polsce rząd traktuje zaś gałęzie przemysłu jak dojne krowy, które mają dawać coraz więcej mleka, co by starczyło na populistyczne programy, byle dorwać się do władzy.

Więc tu jest właśnie pies pogrzebany. Tak, ten produkt jest drogi, ale w Polsce szczególnie drogi. Jednak nie z winy samego producenta. Bo jak tak dalej pójdzie, to nigdy nie osiągniemy poziomu krajów zachodnich. I nie powinno się używać wymówek zbyt banalnych. Bo to nie wina Guru, że w Polsce podatki są tak wysokie. Przypomnę też, że wcale nie mamy z tego jakichś fajerwerków. Szkolnictwo, służba zdrowia, opieka społeczna i wiele innych rzeczy u nas leżą i kwiczą. Na co idzie więc ta kasa? Może warto spojrzeć na ten problem z innej perspektywy? Bo Guru nie produkuje z myślą o polskim kliencie przecież, prawda? Do tego jak Polak zarabiałby dwa razy więcej, to by go ta cena tak nie bolała. Ale nie zarabia. I nie będzie, z tymi programami plus, trzynastkami, czternastkami, przywilejami grup zawodowych, wymuszanych podwyżkach pensji minimalnej, która powoduje wzrost cen i inflację.

Podam inny przykład. Wiedźmin CD Project to nasz produkt eksportowy, powinniśmy być z tego dumni. Wyobraźmy sobie teraz, że Chińczycy robią swojego Geralta, co nazywać się będzie Ping-Pong, i co spowoduje drastyczne załamanie sprzedaży produktów polskiej firmy. Czy też będziemy machać rękami i cieszyć się z tego, że mamy Ping-Ponga za 1/4 tej ceny? Raczej nie... A nie trzeba przecież wymyślać czegoś od nowa, można bazować na pomyśle właśnie z Guru. I Chinole to zrobią. Tylko że polskie firmy ida po najmniejszej linii oporu, i kupują to co chiński złodziej im da w ofercie. Dawniej słynęliśmy jako naród z honoru. Czy aby na pewno jesteśmy tu honorowi jak nasi przodkowie?
Lucjan

Offline Krisss

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 210
  • Reputacja: 85
  • Lokalizacja: Rzeszów
Odp: Lorpio Super Grip Tył, podróba czy po prostu tandeta?
« Odpowiedź #34 dnia: 23.05.2020, 00:08 »
Chyba nie do końca się zrozumieliśmy w kwestii ceny i kopiowania. Nie wiem ile to jest 8 funtów w GB i co można za to kupić. I nawet nie do końca chodzi mi o to co można kupić za cenę podpórki Guru. Na szczęście stać mnie i na tę podpórkę i na kilka innych rzeczy i jeszcze na jakąś kromkę z masłem zostanie. Jednak jeśli widzę, że można sprzedawać prawie ten sam produkt za 4 razy mniej, to coś tu jest nie halo. Nawet podwajając cenę chińskiemu producentowi żeby to dobrze wyglądało to dalej będzie to prawie trzykrotność ceny oryginału. Ja rozumiem pomysł, testowanie, wdrożenie itd. Ale to jest produkt prosty w budowie i dość masowy. Sumarycznie można na nim zarobić więcej obniżając cenę i wytrącając argument cenowy podrabiaczom. Oczywiście znajdą się tacy, którzy kupią podróbkę jeśli będzie nawet nieznacznie tańsza ale jednak większość nie kupiłaby tych podróbek gdyby oryginał kosztował np. 25 zł. W obecnej sytuacji nie dziwię się ludziom, że wybierają produkt 4 razy tańszy zamiast ratować innowacyjność Guru. Wszystko na zasadzie jak Kuba Bogu ...

Karpiarstwo faktycznie staje się w części takim polem do popisu dla pozerów z grubym portfelem. Widzę czasem nad wodą takie duety najeb..ych panów w średnim wieku, siedzących na drogich krzesłach, przed drogim namiotem. Na pomoście drogie rodpody i po 3 drogie zestawy wędek z kołowrotkami. Do tego wielka łódź z echosondą do wywózki, bo komu by się chciało wysilać i rzucać na 100 metrów (dalej nie ma sensu, bo braknie szerokości zbiornika) jak zdalnie sterowany model zrobi to za nas. A jak ryba się sama zapnie, to poinformuje nas o tym centralka. Oczywiście to wszystko na komercyjnym stawie. I tak sobie panowie siedzą 3 doby drąc mordy, tłukąc się swoimi wypasionymi sprzętami i przekrzykując się nawzajem. Czasem faktycznie można odnieść wrażenie, że dla takich ludzi najlepszy sprzęt to sprzęt najdroższy i z metkami "najlepszych" firm. Sprzedawcy pewnie wyczuli ten trend i pasą to towarzystwo coraz to droższymi sprzętami i gadżetami. Cierpią pewnie na tym normalni wędkarze łowiący karpie, którzy za byle pierdołę muszą płacić krocie, bo taki jest trend. Ale jeśli proste urządzenia czy gadżety kosztują astronomiczne kwoty, to od razu węszą przy tym "kserokopiarki", które czują potencjalny łup. I jak dziwić się normalnemu karpiarzowi, który jedzie na ryby połowić a nie się popisywać stanem posiadania, że nie chce zapłacić X za coś tam, skoro może mieć kopię za X/4.

Zgadzam się, że takie bezczelne kopiowanie czyjegoś wzoru jest kradzieżą ale jest takie polskie powiedzenie, ze to okazja czyni złodzieja. Im ta okazja łatwiejsza do pozyskania tym więcej chęci do "kradzieży".

I jeszcze jedno, te oryginalne rzeczy też w lwiej części są faktycznie produkowane w Chinach czy innych Wietnamach i Bangladeszach, więc uzależniamy się od ich mocy produkcyjnych bez względu na to czy kupujemy oryginał czy podróbkę. Ci "biedni, okradani" wycyganią ode mnie i od Ciebie każdą złotówkę jaką tylko sobie pozwokimy wyciągnąć z kieszeni, nawet jeśli mają marżę idącą w tysiące procent. To przecież idea dzisiejszego biznesu, minimalizować koszty a maksymalizować przychody bez względu na koszty społeczne. Dlaczego zatem ja mam się unosić honorem i nie korzystać z okazji kupienia dużo taniej. Bo to kradzież? A czy przenoszenie produkcji na drugi koniec świata żeby tylko zwiększyć i tak już duży zysk kosztem pracujących za grosze i w podłych warunkach Azjatów, kosztem bezmyślnej dewastacji środowiska i kosztem współobywateli tracących pracę nie jest wyzyskiem?

Twoje słowa o innowacyjności to miód na moje uszy, bo również uważam, że w gruncie rzeczy jesteśmy narodem twórczym i stać nas na posiadanie własnych wzorów. Jednak z jakiegoś powodu w tworzeniu rozwiązań dla wędkarstwa nie istniejemy. Może nie jesteśmy tacy lotni. A może nasz wrodzony "spryt" nie pozwala na ryzykowanie wprowadzania własnych wzorów skoro można nieźle żyć opylając to co zaproponuje Chińczyk? A może nie umiemy zbudować wokół tego odpowiedniej atmosfery i marketingu. A może my jako klienci nie jesteśmy gotowi zapłacić za np. dobry polski kołowrotek 500 zł ale już za taki sam lub gorszy od np. Prestona zapłacimy chętnie 800 zł? Nie wiem, nie znam się na tym, więc nie będę się jakoś kategorycznie wypowiadał.

W każdym razie, w przypadku gdyby pojawiły się produkty polskie, dobrze zaprojektowane i wykonane, estetyczne oraz rozsądnie wycenione, to ja jestem pierwszy żeby swoimi pieniędzmi wesprzeć takie inicjatywy. Co więcej dołożę nawet extra do ceny za to, ze to polskie i w Polsce wyprodukowane. I z powodów patriotycznych jak i praktycznych, bo docelowo część tych pieniędzy ma szansę wrócić do mnie. Jak polecą do Chin czy GB, to już ich na pewno nie zobaczę.

Nie jestem fanem Wiedźmina ani gier komputerowych ale sądzę, ze gdyby podrobienie tego Geralta było łatwe i mogło przynieść odpowiednie profity "kserokopiarce", to na pewno już miałbyś tego Ping-Ponga za 1/4 ceny. Nie wszystko da się podrobić i na tym zarobić. Dlatego wskazałem przykład piórnika z Guru, który jest wśród wędkarzy popularny nie od dziś a nadal nie widziałem podróbki. Z prostego powodu, nie jest kosmicznie wyceniony w stosunku do tego czym faktycznie jest. Gdyby kosztował 100 zł, to na pewno byłyby już na rynku chińskie kopie po 35-40 zł. Chińczycy kopiują tylko to co jest stosunkowo łatwe do zrobienia i może być badziewnie tanie w ich wykonaniu, żeby różnica w cenie kopii i oryginału skłaniała kupujących do szukania oszczędności w zakupie takiej podróby.

Honor to nie jest coś co w dzisiejszych czasach pozwala wyżywić rodzinę. Zresztą patrząc na naszą historię to bardzo rzadko zdarzało się żebyśmy na tym honorze dobrze wychodzili. Jeżeli cały świat ma w dupie honor, to ciężko od siebie wymagać, że będziemy jakąś wysepką na tym oceanie pazerności. A nawet jeśli tak postanowimy, to ten ocean bardzo szybko tę wysepkę zaleje. Honor, tak jak miłość i zaufanie wymagają wzajemności żeby miały sens. W przeciwnym wypadku to wszystko staje się zwykłym frajerstwem. Przykre ale prawdziwe.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 500
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Lorpio Super Grip Tył, podróba czy po prostu tandeta?
« Odpowiedź #35 dnia: 23.05.2020, 11:34 »
Myślę, że się zgadzamy ogólnie :) To o co mi chodzi głównie, to aby nie usprawiedliwiać złodziejstwa zbójecką ceną. Bo ta tutaj wcale nie jest taka tragiczna. Korda i Guru jest ogólnie drogie, choć nie tak jak Rive, które króluje tutaj, w wędkarstwie spławikowo-gruntowym.

Też chciałem pokazać, że polskie firmy mogą wybrać inną drogę. Dobrym przykładem było Mikado, które po interwencji Drennana wycofało podrobione podajniki do Metody, i wprowadziło inne modele. Wg mnie nie dość, że dobrze na tym wyszli wizerunkowo, to i sprzedaż była chyba wyższa. I co z tego, że coś im nie wyszło (zwłaszcza z Fortisem)? Taki Preston czy Korum co chwila ma wpadki i je poprawia, po czym powstaje produkt prawie doskonały (rzeczne rodpody, podajniki do Metody i wiele innych rzeczy). Ważne aby cały czas coś udoskonalać, wychodzić naprzeciw oczekiwaniom wędkarzy, wyznaczać trendy a nie być na końcu stawki. To już nie rok 2000, gdzie wszystko miało być tanie. Teraz ludzie chcą wyników, rozumieją co to jest stosunek jakości do ceny. Ale wiele firm tego nie robi, stojąc w miejscu. Najbardziej żal mi Wirka, który korzystając ze świetnej technologii mógłby być liderem w produkcji koszyków różnego typu, do tego akcesoriów karpiowych. Jednak widać, że właściciel to człowiek starej daty, dodatkowo nie rozumiejący wędkarzy, rynku.

Najlepsze jest to, że Guru to nie jest jakaś wielka firma. Kilku kolesi (wędkarzy!) coś projektuje i robi to na drukarce 3D, po testach wprowadzając do produkcji. To jest firemka a nie firma. I da się? Zobaczcie ile mają patentów już, pamiętam ich wejście na rynek, widzę jakie mają teraz ekspozytory w sklepach, ilość akcesoriów! A u nas jest zastój jak cholera. Dlatego cieszy, że chłopaki z Robinsona na przykład, mają wkład w projektowanie czegoś, że nie ma sprzedaży na zasadzie prezentowania nowości 'chińskich' przez testerów, ale coś jest robione pod wędkarza. To jest kierunek.

Niemieckie samochody też nie są całkowicie niemieckie. Obecnie wiele podzespołów robionych jest na przykład w Polsce. Dlatego zlecenie produkcji w Chinach jest OK, jednak ważne aby nie być filią chińskiego przemysłu, który kopiuje patenty i oferuje je po niskiej cenie, uderzającej w samego producenta, ale samemu zlecać. Ci z Guru to kilka osób, wg mnie więc Mikado, Jaxony i reszta mogą zrobić to samo. Dokładnie to samo. Do tego u nas można robić coś pod gusta lokalnego klienta (polskiego), na przykład patenty pod feedera który cieszy się taką popularnością. Ta podpórka z Guru to dobry przykład. Trzeba być Einsteinem aby coś takiego wymyślić? Kaman, oczywiście, że nie :) Można też nie wybierać w katalogach chińskich producentów rzeczy jawnie będących podróbkami, to też jest metoda.

Warto też zobaczyć jaki 'autorytet' mają polskie firmy. Te spinningowe, mogą mieć wysoki i kupuje je jakiś Fox później, bo jestesmy w czołówce. Jednak na polu spławikowo-gruntowym jest mizeria. Trudno o coś co się wybija ponad przeciętność, zazwyczaj polskie firmy są poniżej przeciętności 'europejskiej'. A można to zmienić, zwłaszcza, że rynek wędkarski w Polsce jest bardzo duży i chłonny. Do tego coraz więcej wędkarzy chce czegoś dobrego jakościowo, a nie tylko tańszego, zamiennika.

Ponownie napiszę, że wiele firm tworzy firmy córki, aby lepiej dopasować się do danej grupy wędkarzy. Preston ma Koruma, skierowanego nie do wyczynowców i zazwyczaj tańszego, karpiowy Fox Matrixa (wyczyn), Leeda ma MAP'a (tu coś robionego pod wędkarza budżetowego ma inną etykietę, aby nie kojarzyć tego z szajsem - oferta pod wyczynowców) i tak dalej i dalej. Jaxon, Mikado czy inne Robinsony też mogłyby pójść tą drogą. NIe robić tylko czegoś taniego ale coś pod np. tych co startują w zawodach. Kije, kręcioły, żyłki, pierdoły. I można walczyć o klienta, co normalnie nie kupi ich produktów. Należy walczyć o wizerunek, ten zagwarantuje, ze rosnąca w polsce klientela ze średniej półki, znajdzie tu coś dla siebie. Tego wciąż nie ma. Jest za to wciąż kupowanie tanich kopii z chińskich katalogów. W ten sposób zawsze będziemy w tyle i etykieta 'tandetnego sprzedawcy' pozostanie na długo...
Lucjan

Offline ObraFMI

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 288
  • Reputacja: 48
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mariusz
    • Próbnik
  • Lokalizacja: FMI
Odp: Lorpio Super Grip Tył, podróba czy po prostu tandeta?
« Odpowiedź #36 dnia: 23.05.2020, 11:58 »
........Pan Lorenc importuje taki bubel i się pod nim sygnuje. ....
nie tylko chyba-może Perfect importuje lepsze?
https://allegro.pl/oferta/heavy-u-rest-with-rubber-widelki-monster-max-8337005690
 ;-)
Nie płacę Pazernym Zabójcom Wód.

Offline Adrian900

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 37
  • Reputacja: 6
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Białystok
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Lorpio Super Grip Tył, podróba czy po prostu tandeta?
« Odpowiedź #37 dnia: 23.05.2020, 15:11 »
........Pan Lorenc importuje taki bubel i się pod nim sygnuje. ....
nie tylko chyba-może Perfect importuje lepsze?
https://allegro.pl/oferta/heavy-u-rest-with-rubber-widelki-monster-max-8337005690
 ;-)
Tylko, że w tym wypadku widać że zdjęcie przedstawia stan faktyczny przedmiotu, więc nie widzę problemu ;) W ofercie Lorpio podpórka wygląda jak guru po fotoshopie a w rzeczywistości wygląda nawet gorzej od tych z Twojego linku.

Offline zwykly_michal

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 782
  • Reputacja: 236
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: UK
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Lorpio Super Grip Tył, podróba czy po prostu tandeta?
« Odpowiedź #38 dnia: 23.05.2020, 16:03 »
Chyba nie do końca się zrozumieliśmy w kwestii ceny i kopiowania. Nie wiem ile to jest 8 funtów w GB i co można za to kupić. I nawet nie do końca chodzi mi o to co można kupić za cenę podpórki Guru.

Cena na jaką może sobie pozwolić praktycznie każdy wędkarz. Najniższa krajowa za godzinę pracy to £8.72 Bochenek chleba od £1 w górę, piwo w sklepie około £1.5, litr benzyny około £1.05

W Polsce jest inny stosunek cen do zarobków i okazja do kopiowania. Większe sklepy mają umowy na sprzedaż konkretnych marek i nie będą sprzedawać podróbek bo zwyczajnie nie mogą.
Sprzedaż na targowisku to niewielka część rynku. Z reguły nie mają sprzętu markowego.


Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 532
  • Reputacja: 1460
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Lorpio Super Grip Tył, podróba czy po prostu tandeta?
« Odpowiedź #39 dnia: 23.05.2020, 20:42 »

nie tylko chyba-może Perfect importuje lepsze?
https://allegro.pl/oferta/heavy-u-rest-with-rubber-widelki-monster-max-8337005690
 ;-)

Kupowałem tam łączniki typu angle-lock.

https://allegro.pl/uzytkownik/Perfekt-Sulechow?string=%C5%82%C4%85cznik&bmatch=baseline-al-product-eyesa2-engag-dict43-hou-1-2-0318

W drapieżniku ten od Prestona kosztuje ponad 40 zyla ;)

Większość wędkarskich dupereli, podobnie jak wędek i kołowrotków na europejski rynek robi raptem kilku chińskich potentatów. Polskie firmy, podobnie jak te większe brytyjskie mają już na etacie Chińczyków, którzy na miejscu w Chinach im ogarniają produkcję, nie bawiąc się w Alibabę. Nawet taki Jaxon ma na etacie takiego gościa "dyrektora handlowego" ;)

Offline Krisss

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 210
  • Reputacja: 85
  • Lokalizacja: Rzeszów
Odp: Lorpio Super Grip Tył, podróba czy po prostu tandeta?
« Odpowiedź #40 dnia: 24.05.2020, 12:32 »
Myślę, że się zgadzamy ogólnie :) To o co mi chodzi głównie, to aby nie usprawiedliwiać złodziejstwa zbójecką ceną. Bo ta tutaj wcale nie jest taka tragiczna. Korda i Guru jest ogólnie drogie, choć nie tak jak Rive, które króluje tutaj, w wędkarstwie spławikowo-gruntowym.

Też chciałem pokazać, że polskie firmy mogą wybrać inną drogę. Dobrym przykładem było Mikado, które po interwencji Drennana wycofało podrobione podajniki do Metody, i wprowadziło inne modele. Wg mnie nie dość, że dobrze na tym wyszli wizerunkowo, to i sprzedaż była chyba wyższa. I co z tego, że coś im nie wyszło (zwłaszcza z Fortisem)? Taki Preston czy Korum co chwila ma wpadki i je poprawia, po czym powstaje produkt prawie doskonały (rzeczne rodpody, podajniki do Metody i wiele innych rzeczy). Ważne aby cały czas coś udoskonalać, wychodzić naprzeciw oczekiwaniom wędkarzy, wyznaczać trendy a nie być na końcu stawki. To już nie rok 2000, gdzie wszystko miało być tanie. Teraz ludzie chcą wyników, rozumieją co to jest stosunek jakości do ceny. Ale wiele firm tego nie robi, stojąc w miejscu. Najbardziej żal mi Wirka, który korzystając ze świetnej technologii mógłby być liderem w produkcji koszyków różnego typu, do tego akcesoriów karpiowych. Jednak widać, że właściciel to człowiek starej daty, dodatkowo nie rozumiejący wędkarzy, rynku.

Najlepsze jest to, że Guru to nie jest jakaś wielka firma. Kilku kolesi (wędkarzy!) coś projektuje i robi to na drukarce 3D, po testach wprowadzając do produkcji. To jest firemka a nie firma. I da się? Zobaczcie ile mają patentów już, pamiętam ich wejście na rynek, widzę jakie mają teraz ekspozytory w sklepach, ilość akcesoriów! A u nas jest zastój jak cholera. Dlatego cieszy, że chłopaki z Robinsona na przykład, mają wkład w projektowanie czegoś, że nie ma sprzedaży na zasadzie prezentowania nowości 'chińskich' przez testerów, ale coś jest robione pod wędkarza. To jest kierunek.

Niemieckie samochody też nie są całkowicie niemieckie. Obecnie wiele podzespołów robionych jest na przykład w Polsce. Dlatego zlecenie produkcji w Chinach jest OK, jednak ważne aby nie być filią chińskiego przemysłu, który kopiuje patenty i oferuje je po niskiej cenie, uderzającej w samego producenta, ale samemu zlecać. Ci z Guru to kilka osób, wg mnie więc Mikado, Jaxony i reszta mogą zrobić to samo. Dokładnie to samo. Do tego u nas można robić coś pod gusta lokalnego klienta (polskiego), na przykład patenty pod feedera który cieszy się taką popularnością. Ta podpórka z Guru to dobry przykład. Trzeba być Einsteinem aby coś takiego wymyślić? Kaman, oczywiście, że nie :) Można też nie wybierać w katalogach chińskich producentów rzeczy jawnie będących podróbkami, to też jest metoda.

Warto też zobaczyć jaki 'autorytet' mają polskie firmy. Te spinningowe, mogą mieć wysoki i kupuje je jakiś Fox później, bo jestesmy w czołówce. Jednak na polu spławikowo-gruntowym jest mizeria. Trudno o coś co się wybija ponad przeciętność, zazwyczaj polskie firmy są poniżej przeciętności 'europejskiej'. A można to zmienić, zwłaszcza, że rynek wędkarski w Polsce jest bardzo duży i chłonny. Do tego coraz więcej wędkarzy chce czegoś dobrego jakościowo, a nie tylko tańszego, zamiennika.

Ponownie napiszę, że wiele firm tworzy firmy córki, aby lepiej dopasować się do danej grupy wędkarzy. Preston ma Koruma, skierowanego nie do wyczynowców i zazwyczaj tańszego, karpiowy Fox Matrixa (wyczyn), Leeda ma MAP'a (tu coś robionego pod wędkarza budżetowego ma inną etykietę, aby nie kojarzyć tego z szajsem - oferta pod wyczynowców) i tak dalej i dalej. Jaxon, Mikado czy inne Robinsony też mogłyby pójść tą drogą. NIe robić tylko czegoś taniego ale coś pod np. tych co startują w zawodach. Kije, kręcioły, żyłki, pierdoły. I można walczyć o klienta, co normalnie nie kupi ich produktów. Należy walczyć o wizerunek, ten zagwarantuje, ze rosnąca w polsce klientela ze średniej półki, znajdzie tu coś dla siebie. Tego wciąż nie ma. Jest za to wciąż kupowanie tanich kopii z chińskich katalogów. W ten sposób zawsze będziemy w tyle i etykieta 'tandetnego sprzedawcy' pozostanie na długo...
Luk, faktycznie się zgadzamy co do tego czego oczekiwalibyśmy od polskich firm :thumbup: Również uważam, że rzadko ma tu miejsce jakaś wybitna technologia i można wprowadzić wiele dobrych produktów nie będących wierną lub nieudolną kopią tych markowych a oczekiwanych przez sporą rzeszę wędkarzy. Ale tutaj trzeba się skupić na słuchaniu odbiorców, ich narzekań na brak tego czy tamtego lub chociaż śledzenia ich krytycznych uwag nt. produktów już istniejących na rynku.

Ja np. nie mogę kompletnie zrozumieć dlaczego nie ma kołowrotków z czymś na wzór ACS  z MAP-a. Jest to rozwiązanie przewygodne w feederze a szczególnie w methodzie na komercyjnych dołkach, gdzie jest sporo dużych karpi, które mogą narobić szkody przy tradycyjnych klipach. Widziałem jakąś gumkę, jako drugi klip, we Flagmanie Mascot i na pierwszy rzut oka wydaje się to ciekawym pomysłem i prostym jak drut. Może nie do końca trwałym, bo ta gumka pewnie będzie się starzeć a i żyłka da jej w kość ale można takie gumki sprzedawać jako część zamienną. Niestety kolor tego kołowrotka sprawia, ze raczej nigdy nie przykręcę go do swojej wędki. MAP Carptek wygląda jak wygląda i jest dość mały jak do wędki dystansowej i też miewa swoje problemy techniczne. Jest cała masa fajnych kołowrotków w cenach do 300 czy 500 zł a żaden nie ma jakiegoś bezpiecznego systemu wypinania żyłki z klipa. Dlaczego? To przekracza możliwości twórcze inżynierów Daiwy, Shimano, Dragona czy Okumy? A może to tylko w Polsce wydaje się fajnym rozwiązaniem?
Więc może właśnie to jest trop dla Jaxona, Mikado czy Robinsona, które mają swojej ofercie miliony mega tanich modeli różnych chińskich produkcji. Może wystarczy zadbać o to, żeby napęd i obudowa nie były z gównolitu, dołożyć do tego płytką szpulę o średnicy 54 lub 57 mm w zależności od wielkości modelu, z dwoma klipsami (w tym jeden wypinający), włożyć do środka trochę smaru i mamy piękny kołowrotek do feedera, którego nie trzeba sprzedawać po 100 czy 150 zł tylko za 300 będzie się rozchodził jak świeże bułki.

Jako przykład beznadziejnego podejścia naszych "producentów" sprzętu przytoczę historię swojego pierwszego nowożytnego kołowrotka. W 2018 roku, kiedy wracałem do wędkarstwa po 25 letniej przerwie (tamto wędkarstwo to dziecinne zabawy spławikiem i młodzieżowe wypady nad San ale głownie nie po to żeby łowić a bardziej zapalić ogień i wypić wino owocowe lub piwo) kupiłem w biegu w sklepie stacjonarnym Jaxona (nie miałem kompletnie pojęcia o rynku wędkarskim i "renomie" marki). Kosztował 120 zł w rozmiarze 3000, kręcił jak marzenie a hamulec na pierwszej rybie (jesiotr 125 cm ale dość szczupły) pracował genialnie. Kolega, który mnie namówił na powrót, kiedy zobaczył co wyciągam przed łowieniem, to aż się skrzywił z obrzydzenia widząc kołowrotek Jaxa. Ale on dawał radę, co więcej tego jesiotra zwinąłem na kołowrotek bez pompowania wędką, bo takie miałem przyzwyczajenia z dzieciństwa. W kolejnych wypadach jeszcze dołożył do swoich zdobyczy kilka karpi w okolicach 5 kg i walecznego 9 kg jesiotra. Niestety praca stawała się coraz gorsza (choć nadal działa ale już nie tak jedwabiście) a po zimie okazało się, że zardzewiały te metalowe tarcze w przednim hamulcu. Przy okazji rozkręcenia mechanizmu, z ciekawości, okazało się, że tam nigdy nie było nawet kropli smaru, sucho jak na pustyni.
I teraz wnioski. Da się sprzedawać nieźle wyglądający, bardzo ładnie działający kołowrotek 3000 z aluminiową szpulą i kilkoma łożyskami oraz wolnym biegiem za 100 zł (tyle ten model kosztuje w necie). Ale to  jednorazówka, bo ktoś oszczędził grosze na tarczach hamulcowych i smarze oraz trochę więcej na jakości materiałów mechanizmu i pewnie łożyskach oraz obudowie. A gdyby nie robić tych mniejszych lub większych oszczędności i zaproponować do niego fajną szpulę z kipem samowypinający, to pewnie bez problemu działałby lata ciesząc właściciela, który bez strasu dałby za niego np. 300 złotych jako lepsza (praktyczniejsza) alternatywa dla tanich Daiw, Shimano itd., które też z jakością wykonania mają coraz mniej wspólnego. Czy to nie lepszy interes niż masowe sprzedawanie tej tandety i posiadanie marki o "gównianym" statusie na rynku? Przykładem do tego może być Flagman, który nie ma chyba żadnych autorskich rozwiązań w mechanizmach ale ma "swoje" szpule, kolorostykę itp. I sprzedaje niektóre katuszki za niemałe kwoty. Zgadzam się w pełni z tym, że polski rynek jest już gotów na dobre produkty w rozsądnej, niekoniecznie niskiej, cenie. Wręcz uważam, że ten rynek jest głodny takich produktów. Nasz wrodzony spryt nie pozwala nam, w większości, na wydawanie kroci na towary, w których nie umiemy sobie sami uzasadnić skąd tak wysoka cena. Ale kiedy widzimy, że coś jest rozsądnie skalkulowane, to okazuje się, że większość stać na zapłacenie sporo więcej niż za tanie produkty.

Może właśnie potrzeba na naszym rynku takiego świeższego podejścia do produkcji i dystrybucji sprzętów wędkarskich? Może potrzeba zadziałać jak ci chłopcy od Guru, czyli skrzyknąć kilku myślących bardziej twórczo wędkarzy-fascynatów i skruszyć tę skałę, którą obrósł polski rynek. Ze mnie żaden wędkarz a widzę, że jest kilka rzeczy, które można zrobić lepiej niż w drogich produktach i sprzedawać taniej niż one kosztują. Może właśnie trzeba odejść od modelu, że dana firma sprzedaje wszystko do wszystkich technik wędkarskich. Może potrzeba węższych specjalizacji, gdzie łatwiej zapanować nad tym żeby mieć dobrą ofertę a nie miliony wypełniaczy od skośnookich?

A może wystarczy żeby niejaki Luk :P zaprosił do współpracy Wonskiego i kilku innych ogarniętych chłopaków z forum żeby stworzyć polskie Guru? W końcu to nie święci garnki lepią.

Offline Enzo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 854
  • Reputacja: 321
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Katowice
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: Lorpio Super Grip Tył, podróba czy po prostu tandeta?
« Odpowiedź #41 dnia: 24.05.2020, 12:46 »
Krisss jak masz wolne kilka mln zł to możesz myśleć o nowej firmie i inowacjach, jedna z firm sprzedająca sprzęt wędkarski wymysliła że wprowadzi w 2021 r., swój kołoworotek , koszt projektu i matrycy jedyne 15 tys euro a gdzie reszta .
-" wyczyn wg mnie stanowi o sile wędkarstwa - Luk "

Offline Krisss

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 210
  • Reputacja: 85
  • Lokalizacja: Rzeszów
Odp: Lorpio Super Grip Tył, podróba czy po prostu tandeta?
« Odpowiedź #42 dnia: 24.05.2020, 13:13 »
Enzo, ja nie proponuję projektu kołowrotka od zera. Zdaję sobie sprawę, że zrobienie czegoś kompletnie od nowa i zaczynanie od "czystej kartki papieru" jest bardzo kosztowne i nie na siły początkującej firmy. To nie ma być coś zupełnie nowego, tylko nadal kopiowanie. Ale bardziej "twórcze" i prowadzące w efekcie do powstania znacznie lepszego kołowrotka. Większość wędkarzy ma w dupie co jest w środku i czyj to był pomysł jeśli działa i spełnia swoje zadanie.

Matryc i kompletnych rozwiązań napędowych (skopiowanych od markowych producentów) Chinole mają setki, wystarczy wybrać te sensowne i popracować nad ulepszeniami w postaci lepszego materiału obudowy i mechanizmu, lepszych łożysk (dostępne na rynku) i dokładnego montażu. No i do tego troszkę smaru, troszkę estetyki i sensownego marketingu. Cała innowacja to szpula i klipy a tutaj nie trzeba aż tak się spinać, bo to chyba w większości obróbka skrawaniem. Wykonanie sensownych szpul Chińczycy mają w małym palcu, co widać w niektórych kołowrotkach (np. te feederowe modele z Robinsona) za 100-150 zł.

Wiadomo, że coś trzeba zainwestować i nie będzie to 10 tys. złotych ale też nie trzeba na to milionów. Zresztą rzucanie się na autorskie rozwiązania całego kołowrotka przy dzisiejszej masie tych wyrobów uważam za bardzo nierozsądne i raczej wróżę temu klapę.

Offline zwykly_michal

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 782
  • Reputacja: 236
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: UK
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Lorpio Super Grip Tył, podróba czy po prostu tandeta?
« Odpowiedź #43 dnia: 24.05.2020, 14:15 »
Potrzeba dużych pieniędzy żeby Twoje myślenie wprowadzić w życie. Startująca firma bez kontaktów nie będzie w stanie wynegocjować dobrej ceny, zamówi ilość która nie zrobi wrażenia na żadnym producencie. Trzeba mieć sieć dystrybucji i zdobyć zaufanie klientów.

Jedyne co można to wybrać kilka modeli wartych uwagi i zacząć handlować pod własną marką. Po kilku latach kiedy marka będzie znana na rynku może wprowadzić coś od siebie. Zakładam że firma przetrwa te kilka lat i będzie mogła sobie pozwolić na inwestycję.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 500
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Lorpio Super Grip Tył, podróba czy po prostu tandeta?
« Odpowiedź #44 dnia: 24.05.2020, 14:19 »
Obserwowałem przez kilka lat, jak brytyjskie firmy wchodzą na polski rynek, szturmem biorąc jego część. Pozwoliły na to polskie firmy głównie, które nie miały tego typu rzeczy w swojej ofercie i nie chciały mieć. Większość produktów miała jedną cechę - była tania, i wg mnie to był główny wyznacznik działania Mikado, Kongerów, Robinsonów i innych Lorpio. I wciąż polskie firmy nie potrafią się dopasować do końca, jednak jest już dużo lepiej. Przede wszystkim widać, że inaczej się już podchodzi do samego wędkarza, którego nie kwalifikuje się tylko do tej niskiej półki, gdzie wyznacznikiem ma być cena, koniecznie niska, co ma odbicie w jakości. Taki Feeder Bait na przykład  udowodnił, że można handlować drogimi zanętami i znajdować nabywców :)

Ale tu trzeba czegoś więcej... Polskie firmy traktują testerów niekoniecznie jako tych co coś projektują lub sprawdzają dany patent w praktyce, ale jako reklamodawców, którzy w zamian za darmowe rzeczy prezentują to, co się znalazło w katalogu na dany rok. Brakuje aby to im dać coś do projektowania, zwłaszcza, że można rozwijać skrzydła w wielu kierunkach, zwłaszcza tam, gdzie tacy Brytole nie są mocni (na przykład łowienie na większych głębokościach).

Sam kupowałem koszyki zanętowe z Sensasa, i powiem jedno, takiego badziewia za 2 funty to ze świecą szukać. Wirek przy tym wygląda jak nowy Mercedes przy Syrence. Kup jednak Wirka w Polsce :)  A tu przecież można wprowadzić koszyki z denkiem od góry, do białych robaków z pokrywkami z dwóch stron, z minimalną ilością otworów (na głębsze łowiska),  O przekroju prostokąta aby na rzekach miały mniejsze opory, trójkątne - ale z lepiej rozmieszczonym obciążeniem. Do tego można oferte wzbogacić o 'bullety' czy koszyki dystansowe z ringiem, koszyk przelotowy. A podajniki do Metody? Odpowiednie dno z metalu i do tego reszta z plastiku, z żebrami lub bez, z opcją do białych można to wzbogacić o system z rurką wewnętrzną jak w systemach szybkiej wymiany, aby móc zmieniać podajniki. Nawet pellet feedery można robić w technologii stalowej. Do tego można wykonać systemy z gumą, które zwłaszcza tym z teleskopami poprawią wyniki. I taki Wirek może wojować na rynkach wielu państw, zwłaszcza, że w UE łatwo o zbyt, nie trzeba atestów itd.

Pytanie brzmi, dlaczego taki Wirek nie robi tego? Dlaczego klepie coś dla Jaxona czy Kongera, zamiast samemu sięgnąć po kawałek tortu? I tu chyba docieramy do sedna. Otóż polskie firmy nie maja know how w zakresie nowych technologii, wymyślania czegoś. To ludzie chyba starej daty,co 'wiedzą'. Rozmawiałem z Wirkiem i było mi wręcz głupio,jak słyszałem, że on 'wie', że 'zna' rynek. Jakby ci co łowią sprężyną i zestawem z rurką antysplątaniową stanowią większość zdecydowaną i tak się nie zmieni. A tę znajomość widać dobrze po samych produktach tej firmy. Dziś wielu wędkarzy nawet nie wie co to jest ten Wirek :)

Właściciel Kordy zaczyna od sprzedaży ciężarków karpiowych na Walthamstow, gdzie szedł od wędkarza do wędkarza z wiaderkiem ołowiu. Teraz ma Kordę i Guru, oprócz sprzętu wędkarskiego zajmuje się produkcją filmów wędkarskich, prezentowanych w TV. Guru to raptem kilka osób, wszyscy wędkujący, którzy poprzez projekty 3D kombinują z nowymi  koszykami, osprzętem, dodatkami. Taki Steve Ringer czy Adam Rooney świetnie wiedzą co robić. I liczba produktów Guru powiększa się co rok. I sprzedaje się nie tylko w UK ale w całej Europie.

Dlatego dziwi mnie to, że u nas nie ma chętnych aby iść w tę stronę. Kołowrotek to może nie jest idealny pomysł, bo tutaj firmy jak Daiwa czy Shimano mają dziesiątki lat doświadczenia i trudno byłoby im dorównać, ale jest wiele innych aspektów, gdzie można zadziałać. A tu głównie odtwórstwo i kupowanie z chińskich katalogów. Polskie firmy prześcigają się kto pierwszy opatrzy swoim logo jakąś chińską podróbę, zamiast iść w patenty. Dziwi też dlaczego nie korzysta się ze sprawdzonych wzorców działań konkurencji z takiego UK, gdzie np. Leeda, sprzedająca chińszczyznę, tworzy MAP'a, którego oferta kierowana jest do wyczynowców i jest odpowiedniej jakości, projektowana też w UK w dużej mierze. Nie ma u nas rozgrywek feederowych? To można je zrobić. Takie Mikado na przykład może zrobić duże festiwale feederowe, ze świetnymi nagrodami, promując swoją markę i produkty. Produkty do łowienia wyczynowego, a więc średnia i wyższa półka, a nie najniższa i może średnia. NIe trzeba wszystkiego projektować samemu zresztą, wystarczy tylko wzbogacić to co mają Chinole swoimi dodatkami itp, odpowiednio zgrupować.

Czy ktoś z Was się zastanawiał, jak zarobił taki Drennan na wprowadzeniu dumbellsów lub pelletów haczykowych, tych małych tub z atraktorami? To jest właśnie przykład trzymania ręki na pulsie, wyznaczanie nowych kierunków. I tego u nas brak w spławiku i gruncie właśnie, sięgania po to, czego szukają wędkarze. Polskie firmy zamiast walczyć o miejsce na przodzie stawki, walczą o to, kto ją będzie zamykać. I niech nie myli nikogo logo danej firmy i szumna nazwa. Bo Guru, Cadence, Shakespeare, Browning, Maver to małe grupki ludzi. To nie żadne korporacje z wielkimi halami i fabrykami :)

Na koniec - rynek wędkarski się kurczy. To co najbardziej zadziwia, to brak odpowiedniej elastyczności polskich firm, które powinny dbać o rynek, o przyszłość. Ta nie wygląda dobrze zwłaszcza z powodu kryzysu demograficznego, do tego polskie wody są coraz słabsze, dlatego trzeba działać. A tu zero. Nawet jak są protesty, to firmy się nie garną. Jakby nie rozumiały, że kiepskie PZW w niczym im nie pomaga ale wręcz blokuje rozwój, i za parę lat mogą się obudzić z ręką w nocniku.

Lucjan