Trudno mi powiedzieć jak bardzo się ryby uczą, że w jakimś stopniu to na pewno. Ostatnio na Lindholme łowiłem na zmiane pllet wagglerem i Metodą, i miałem podobną ilość ryb. Z jakiegoś powodu ryba nie biła w pellet wagglera jak wściekła, pomimo, że tam była. Do tego zauważyłem, że jak się robi przerwę w zarzucaniu (ale nie nęceniu!), to wynik jest lepszy i branie jest szybciej. Dlatego miałem wrażenie, że ryba poznaje się na pellet wagglerze tam. Ale na komercji obok mnie miałem 30 kleni do 2.5 kilo w ten sposób, waliły jak głupie. Te ryby też są tam wiele lat, więc miały okazję się nauczyć. Może to był dzień z dobrymi braniami?
Na pewno warto łowić pellet wagglerem z opcją Metody lub innego zestawu którego używamy na zmianę. Nęcone pellety tworzą dywan zanętowy i można mieć świetne wyniki. Wtedy też lepiej widać jak ryba reaguje na przynętę, do tego mamy własnie opcję gdzie zestaw spławikowy pojawia się co jakiś czas, co ryby dodatkowo myli. Bo jeżeli ona rozróżnia plusk pelletu od samego wpadającego spławika, to musimy mieć pewną powtarzalność rzutów spławikiem. Przerwa więc powinna pomóc.
Ja słyszałem od jednego wędkarza, że bardzo dobre sa pellet wagglery z Guru i on przeszedł tylko na nie, bo dają mu więcej ryb. Nie startuję w zawodach więc nie mam jak takich teorii sprawdzać, ale pasowałoby to do tego, ze ich plusk jest dla ryb trudniejszy do odróżnienia.
Ale mówimy o komercjach, na których zawody są praktycznie codziennie. Ryby mające tam po 5-15 lat mają więc naprawdę do czego się przyzwyczaić. W polskich realiach to powinny nastąpić dopiero za jakiś czas. Teraz ryby powinny się dopiero do tej techniki przyzwyczajać. Warto to wypróbować na Ochabach, na których bywasz, i łowić zestawem takim jak i gruntowym jednocześnie. Zwłaszcza, ze głębokość łowiska jest idealna, i ryba będąca w toni ma blisko do dna. Na Lindholme miałem 3-4 metry głębokości, a tam jest z dwa. Wg mnie to ideał do PW kombinowanego z zestawem gruntowym