Ten wątek zainspirował mnie do odkrycia Pellet Waggler, pozwolę sobie napisać kilka refleksji.
Sprzęt ma znaczenie, dedykowana do tej metody wędka to dobry wybór jeśli ktoś chce połowić więcej niż raz. Podzielam opinie chyba kolegi Selektora odnośnie obydwu Vertexów. Podczas jednego wyjazdu uszykowałem zestaw na Superze i to jednak nie to…
Długość spokojnie 11, nie ma potrzeby 12tki. Istotny jest dobrej jakości kołowrotek, lekki bo bardzo często się przerzuca, pracy ma więcej niż przy metodzie a przy cienkim zestawie (przynajmniej ja taki mam) jest dużo pracy hamulcem przy dużych rybach.
Spławiki nie widzę większych różnic między przezroczystym a pełnym, z dyskami i bez itp. Producentów używam kilku i też podobne odczucia. Ważniejsze jest kolor „antenki” - działają czerwone i pomarańczowe, żółte kiepsko widać. Ważne żeby był już dociążony. Przypon z pelletem/kuku nie przytapia. Waga - spokojnie wystarcza przedział 6-10g, nawet przy bocznym wietrze i lekko w twarz nie używałem cięższych (zasięg procy z pelletem/kuku…), im lżejszy na dane warunki tym lepiej. Najczęściej łowię 6-7.
Żyłka tu jednak bym polemizował i moim zdaniem jednak pływająca (mam MS Range float i jestem bardzo zadowolony) - powodem jest dodatkowe „wskazanie”, spławik znika tak samo czy to karaś czy olbrzymi karp a żyłka jednak podpowie co połknęło przynętę.
Kolor pelletu - moim zdaniem bez znaczenia: strzelam i na gumkę daję jasne, bordowe, ciemne - efekty takie same. Dobrze na włosie działa kuku a nawet … czerwony robak. Z przynętami można fantazjować. Do strzelania 8mm i kuku, ja robię naprzemiennie.
NIe trzeba się długo wnęcać, do tej pory zawsze miałem pierwsze branie dosłownie
po kilku strzałach. NIe widzę sensu więcej jednorazowo niż 3 pelety lub 3 kuku. Woda w obszarze łowienia się „gotuje”.
Większość brań jest w 3 sytuacjach:
tuż po rzucie (najwięcej)
po podciągnięciu zestawu
po dostrzeleniu
Minuta (a może krócej) to max czasu dla zestawu w wodzie. Wędka w ręce, ryzyko utraty sprzętu oceniam na większe niż przy metodzie.
Celność? Bez większego znaczenia, serio… Raz łowiłem z kolegą na stanowisku obok, tylko ja strzelałem, rzucaliśmy kilka metrów od siebie, ryby bardzo podobna ilość.
Co bierze - wszystko! Karp, karaś, lin, amur a nawet leszcz i duża płoć.
Mam wrażenie, że metoda zadziała na większości łowisk ( u mnie na każdym testowanym), pora dnia też nie jest krytyczna - miałem bdb efekty o 9 rano i o 5 popołudniu.
Brania są spektakularne, ryby zwykle większe niż na metodę, spojrzenia sąsiadów którzy siedzą i nie łowią a ty co drugi rzut ryba, nie ma nudy - to jest uzależniające…
Wszystko w/w to subiektywne odczucia po kilku wyjazdach i niezliczonej ilości złapanych ryb, zdecydowanie największej niż na jakąkolwiek inną metodę dotychczas - niezdecydowanym polecam odkrycie pellet wagglera!
Obejrzałem sporo filmików dedykowanych tej metodzie i z kilkoma tezami już bym polemizował więc eksperymentujcie sami