Witam wszystkich bardzo serdecznie!
przygodę z wędkarstem rozpocząłem będąc jeszcze małym szkrabem. Pierwsza "sztuka" którą pamiętam to była złowiona w Cholerzynie żaba na plastikową wędkę z hakiem wielkości pięści (sic!)
Przez kolejne lata dumnie towarzyszyłem mojemu tacie podczas wypadów na ryby, łowiliśmy głównie w okolicy Krakowa na wodach stojących. Tamte czasy bezpowrotnie odeszły natomiast pasja została.
Z początkiem maja tego roku odkopałem odziedziczone sprzęty pamiętające jeszcze czasy PRL. Kołowrotki Prexer, Relax 44 Special i inne "skarby".
Uznałem, że skompletuje wędkę i wybiorę się nad wodę przypomnieć o co w tym chodzi

Jak pomyślałem tak zrobiłem, na pierwszy plan poszła wędeczka York Match 4.2m, 5-25g. Wyjazd na pobliską komercję zakończył się nie małymi sukcesami - pierwszy w życiu złowiony karp 43cm oraz pomniejsze oraz kilka leszczy.
Radość była nie do opisania, szczególnie, że przygotowania nie były dość... szczególne, ot stara wędka, jakiś spławik, kukurydza i ciasto z grysika.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia, i takim sposobem zaopatrzyłem się w kilka sprzętów, kołowrotek, odpowiednie żyłki, spławiki i inne drobiazgi.
Zaraziła się tym "bakcylem" nawet moja żona, dla której również skompletowaliśmy pierwszy zestaw spławikowy. Jej rekord karp 45cm na wcześniej wspomnianej wodzie metodą spławikową.
Pasja wróciła z taką siłą, iż planujemy urlop agroturystyczny z opcją wędkowania a w następnej kolejności zdanie egzaminu na kartę wędkarską

Na ten czas to tyle słowem nieco przydługiego wstępu. Czas na czerpanie wiedzy od innych doświadczonych na forum, dużo nowych informacji, metod oraz tricków do opanowania po latach.
Wszystkim życzę zdrówka, połamania kija i do zobaczenia na forum bądź nad samą wodą

Paweł