W dziedzinie łamania szczytówek to jestem mistrzem. Udało mi się nawet uszkodzić przy wyrzucie szczytówkę od Haldorado

Połamałem ich przy wyrzucaniu wiele i powiem, że rzadko zdarza się proste ucięcie szczytówki. Najczęściej są to właśnie wzdłużne pęknięcia włókien, często nie występuje rozdzielenie części szczytówki tylko jej nadwerężenie z poprzecznymi pęknięciami włókien. Odnosi się to zarówno do szczytówek szklanych, jak i węglowych. Wątpię, więc, że reklamacja zostanie uwzględniona.
Głównym kluczem mojego "mistrzostwa" jest moja "technika" rzutów. Pracuję nad nią ale czasem zdarza mi się zapomnieć. Polega ona na szybkim, nerwowym i jednocześnie zbyt krótkim wyrzucie. Obie ręce zgięte, jakbym trzymał siekierę do rąbania drewna.
Prz takiej technice (nagłe zatrzymanie ruchu kija) luźne zwoje żyłki wysuwające się z kołowrotka tworzą pętelkę, która ma dużą szansę zahaczenia się o latającą w te i wew te szczytową przelotkę. Dociągnięcie kija dalej lub, przy krótkich rzutach z klipem, cofnięcie jej do tyłu eliminuje pętelkę, jednocześnie wyprowadza szczytówkę z tych niebezpiecznych wahnięć.
Są inne jeszcze, bardziej oczywiste czynniki prowadzące do urwania szczytówki, jak:
- owinięcie się żyłki wokół niej przed rzutem i to akurat sprawdzam zawsze
- zużycie się po jakimś czasie najciężej pracującego odcinka żyłki - od szczytówki do co najmniej połowy wędki. Można wyczuć lub usłyszeć "skrzypienie" żyłki podczas podnoszenia koszyka do rzutu. Żyłka jest wówczas chropowata i łatwo zahacza się o szczytówkę. Trzeba odciąć ze 2-3 ostatnie metry nie czekając na zakończenie sesji.