Wszystko sprowadza się do tego, czy mamy w planach rękoczyny. Bo dla mnie osobiście to za duże nerwy, żeby się bić nad wodą z jakimś chamem. Jeszcze nóż może wyciągnąć i sytuacja zrobi się naprawdę nieciekawa...
Ale niestety z chamami trzeba rozmawiać w taki sposób żeby zrozumieli. Nie wyobrazam sobie sytuacji gdy ktoś przyjeżdża, podchodzi i mówi, że mam zwinąć 1 wędkę bo on tu będzie łowił. Sama próba dogadania się z takim bydłem stawia nas na przegranej pozycji
Oczywista sprawa. Tylko ten cham dokładnie tak samo myśli w swojej chamskiej głowie. Racja jest po jego stronie i nie będzie z tobą dyskutował, tylko da ci w łeb, jak będziesz oponował.
I teraz wszystko sprowadza się nie do tego, kto tu jest chamem a kto ma rację, tylko do tego, kto jest lepszym fajterem.
Trochę to bez sensu, nie uważasz? Wiem, że ćwiczysz boks, więc życzyłbym sobie (
), żeby takie chamy właśnie na Ciebie trafiały. Ale może się też zdarzyć tak, że to taki cham właśnie coś ćwiczy. I co wtedy?
Tutaj naprawdę należałoby postąpić tak, by na miejscu pojawiła się policja.