Od ponad 6 lat używam PVA aby dodawać mały pakunek do przynęty, zaczepiając ją za hak. Używam tego głównie w łowieniu brzan na rzekach, jednak jest to równie skuteczne w łowieniu feederem na wodach stojących z typowymi zestawami z długimi przyponami (skrętka, prosty, pętla itd), przy czym chodzi o łowienie ryb większych.
Ostatnio łowiłem ze znajomymi, robiąc porównania jak coś działa, oni łowili często bez torebek PVA. I nie tylko ja miałem lepsze wyniki z siatkami, bo moi znajomi też mieli więcej brań ich używając
Praktycznie zawsze użycie PVA sprawia, że wynik jest lepszy, przez co nasuwają się oczywiste wnioski.
Pierwszy i podstawowy to o
wiele większy zasięg rażenia ze względu na to, że taki pakunek sprawia iż ryba może zauważyć coś na dnie będąc wyżej w toni, do tego zapach jest o wiele mocniejszy. Nie ulega wątpliwości, że rybie łatwiej jest odnaleźć źródło zapachu jeżeli jest on bardziej intensywny, taki leszcz, który jest wzrokowcem, też szybciej zauważy plamę o średnicy 2 cm niż samą kulkę czy pellet. Więc mamy tu już wielkie 'za'. Ale to nie wszystko. Uważam, że ryby są wygodne, i
wolą 'atakować' często większe porcje jedzenia. Dlatego na dywanie zanętowym gdzie mamy rozsypane ziarna, pellety czy kulki taki pakunek plus przynęta będą bardziej przykuwały uwagę ryb niż sama przynęta. Więc jest to kolejne 'za' użyciem takiego rozwiązania. Trzeci wniosek to przy łowieniu na rzekach -
pomoc w naciągnięciu przyponu. Wielu wędkarzy popełnia kardynalny błąd, po zarzucie nie napinając żyłki odpowiednim ustawieniem wędki. Przez to koszyk opada na dno ciągnąc za sobą długi przypon, i ten znajduje się w okolicy koszyka nie naciągnięty. Ryba pobierająca przynętę nie ma się jak zaciąć, pozostaje jedynie szansa, że przy wypluciu haka ten wbije się w wargę ryby. Bo my nie widzimy na szczytówce czy za pomocą sygnalizatora brań, że ryba zassała przynętę. To minimalizuje szanse na rybę bardzo mocno. Stosując pakunek PVA zakładany na hak sprawia się, że po wpadnięciu do wody jest on porywany przez prąd, co pomaga naciągnąć przypon. Można więc uznać, że często już to sprawi, że zestaw osiąga dużą skuteczność, bliską maksymalnej.
Oczywiście wymienione zalety tego rozwiązania trzeba było sprawdzić, i o ile łowiąc samemu jest to trudne, to łowiąc wspólnie z kimś lub grupą znajomych, wnioski są bardziej oczywiste. I to właśnie obserwowałem przez lipiec i sierpień tego roku. Nawet łowiąc z gorszego stanowiska moje wyniki były lepsze. I nie wierzę, że powodem była zanęta lub inne przynęty. Jeden z moich znajomych, który od jakiegoś czasu PVA nie używał w ten sposób (wszedł bardziej w karpiarstwo), na jednej sesji na Trencie sam spostrzegł jaką różnicę w braniach daje siatka PVA, mając o wiele więcej ryb z nią.
Pytanie jakie możemy sobie zadawać, to jakiego wymiaru pakunków używać i co powinno trafiać do środka. Od razu tutaj trzeba nadmienić, że PVA będzie głównie do przynęt które nie są żywe, z pewnymi wyjątkami. Więc mowa o pelletach, kulkach, kukurydzy, wszelkiego typu waftersach i tak dalej. Wg mnie powinniśmy tutaj kierować się rozmiarem ryb i gatunkami na jakie polujemy, a także porą roku. Łowiąc karpie, brzany i leszcze, powinno się więc mieć na uwadze, aby pakunek z przynętą nie był większy niż otwór gębowy ryb na które się nastawiamy. Więc pakunek powinien mieć średnicę monety złotowej lub w 50 groszowej. Jeżeli użyjemy zbyt dużego pakunku, wszystkiego może być zbyt wiele (ale też może to dobrze działać). A mowa jest o łowieniu z koszykiem, do którego też trafia zanęta i dodatki! Ja ogólnie do kulek 12 mm używam mniejszych pakunków a do większych - 15 do 18 mm - odpowiednio większych.
Mniej więcej pakuję trzy lub cztery razy większy ładunek do siatki niż sama przynęta. Dla takiej brzany czy karpia około 5 kilogramów zassanie całości nie stanowi żadnego problemu.
A co powinno trafiać do PVA? W sumie to można tu stosować wachlarz przynęt czy ziaren, zanęty. Jednak ja skupiam się głównie na pellecie 2 mm, czy to karpiowym,halibutowym lub krylowym, który wzbogacam o kruszone kulki na jakie łowię, kilka kryształów soli kamiennej lub morskiej. Jeżeli łowimy leszcze, to jasny pellet karpiowy sprawi, że całość z przynętą jest lepiej widoczna dla ryb, na wodzie płytkiej grę może robić kolor czerwony pelletu krylowego lub innego owocowego.
Wielu wędkarzy pyta często o to, czy inne zestawy gruntowe są równie skuteczne jak Metoda. Wiadomo, wiele zależy od specyfiki łowiska i występujących tam ryb, jednak Metoda sama w sobie ma kilka zalet, które sprawiają, że jest to jedna z najlepszych pułapek, gdzie prezentacja przynęty jest wręcz idealna (pamiętajmy, mówimy o łowieniu ryb średnich i dużych!). W przypadku takiej skrętki, dodatek pakunku PVA sprawi, że będziemy mieli coś podobnego do Metody, w wersji mini.
Oczywiście nie zawsze trzeba używać PVA, są też pewne wady lub niedogodności - bo trzeba poświęcić czas aby takie pakunki sporządzić, do tego wędkowanie staje się bardziej kosztowne. Jednak przy małych pakunkach mówimy o 40-50 torebkach sporządzonych z 5 metrów siatki PVA o średnicy 22-25 mm (ma ona mniejszy splot i lepiej ją tu wykorzystywać), co powinno wystarczyć na 2 lub 3 wyprawy. Przy cenie 3 funtów oznacza to funt na sesję, a więc 5-6 złotych, co chyba nie jest takie drogie. Korzystając z ofert 'niefirmowych' kupimy znacznie tańsze siatki niż te od wędkarskich firm, i tam często mniej zapłacimy za większą ilość siatek.
Uważam, że warto się zainteresować tego typu łowieniem, zwłaszcza, ze możemy poprawić działanie zestawów opartych o typowe koszyki. Podajniki do Metody mają tę wadę, że nie można ich pakować grubszymi frakcjami, więc mówimy o pewny 'dopaleniu' zestawu z koszykiem, czy to skrętki, helikoptera czy też zestawu prostego. Będzie to też lepiej pracować z przynętami takimi jak kulki pływające czy waftersy, zwłaszcza w rażących kolorach. Bo stanowi to świetny dodatek, i często ryba może chcieć zassać zawartość torebki a nie samą przynętę (wielu wędkarzy nie rozumie, że takie waftersy przy takiej Metodzie mogą być zasysane przez rybę przypadkiem, bardziej zależy jej na zassaniu zanęty).
Jedna z brzan złowionych z użyciem torebek