Moim zdaniem jest to kwestia osobistych upodobań, nić na siłę.
Dla mnie odjazd na hamulcu jest bardzo przyjemną częścią holu. Poza tym mogę ocenić ile ryba jeszcze ma siły i wiem kiedy mogę zacząć ją ściągać do brzegu. Mam bardzo mało sytuacji, że ryba przy koszu robi mi jakiś szalony odjazd. Zazwyczaj nie ma już na to ochoty.
Kwestia skręcającej się żyłki, tutaj muszę zwolenników teorii o skręconych żyłkach zasmucić. Owszem po sezonie wymieniam żyłkę bo była skręcona i zniszczona ale nadal to nie jest taki stopień, który uniemożliwiał mi łowienie. Po prostu co roku wymieniam żyłki na młynkach, którymi bardzo dużo łowiłem. W sezonie zdarzyło mi się odciąć czasem po 2-3 metry ale tylko dlatego, że żyłka jest była poszarpana. Zaznaczam, że w zeszłym roku wyciągnąłem około 250 karpi i jesiotrów na 2 kije gdzie była nawinięta ta sama żyłka i problemu ze skręcaniem nie było. Wiadomo nie wszystkie zacięte ryby wybierały mi duże ilości żyłki na hamulcu ale były piękne odjazdy. Używałem żyłki MS 0,25 i w tym roku również na nią stawiam. Oczywiście taka średnica na sporo mi pozwala do tego dobrze amortyzujące kije i na prawdę elegancko się łowi.
Uważam, że nie ma sensu udowadniać wyższości jednej techniki nad drugą.