Autor Wątek: Dlaczego PZW nie ma własnej straży wędkarskiej i polega na SSR?  (Przeczytany 9972 razy)

Offline SoSna

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 28
  • Reputacja: 7
SosNa, po prawej nad tekstem masz przycisk "cytuj".

Cytowany tekst pojawi się w okienku, w którym potem pod nim możesz pisać. Przewijasz w dół, jeśli tekst jest długi, i piszesz pod tym: [ /quote]

Wtedy wiadomo, co kto pisał. Bo tak, nie wiadomo.

Możesz też zacząć pisać, a jak przewiniesz ekran na dół, to masz poprzednie wypowiedzi i przy nich znaczek "Umieść cytat". Najeżdżasz kursorem, gdzie chcesz, żeby się cytat wkleił, i potem naciskasz ten znaczek.

Jasne,przepraszam.

Offline SoSna

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 28
  • Reputacja: 7
Miałem napisać kilka słów o współpracy władz okręgu Kieleckiego a SSR.Jak już wcześniej wspominałem dużo nowego wniosła uchwała zarządu okręgu nr 62 z 2022 roku.A zatem każde koło w okręgu kieleckim zostało zobligowane do wydania co najmniej 10% przychodów na ochronę i zagospodarowanie wód.Co nieco wiem jak sobie radzą inne powiaty mnie jednak w szczególności interesuje powiat Kielce gdzie mamy 10 grup ssr działających przy kołach i ponad stu strażników.Kupujemy więc różnego rodzaju niezbędne wyposażenie,sorty mundurowe,z tej puli mamy też kasę na kilometrówki.Na swoim terenie mamy jeden piękny zbiornik Chańczę,która to niestety niema swojego opiekuna,że jest to duży zbiornik przydała by się łódka.Staraniem i na wniosek jednego z wiodących kół w okręgu łódka została zakupiona,niestety do chwili obecnej czyli przez okres dwóch sezonów na wodzie była pięć razy.Koło popadło w kłopoty finansowe.Kuriozalna sprawa wolą płacić kolosalne pieniądze za wynajem lokalu na siedzibę koła niż finansować inne wydatki oczywiście oprócz sportu.I gdzie tu są myślący wędkarze? No a komendant powiatowy wypiął się na tą sytuację i udaje,że to go nie dotyczy.Już niema kto nawet nią pływać,brak patentów sternika.Śmieszności całej sytuacji dodaje fakt,że już w 2011 roku otrzymał ze starostwa powiatowego kapoki,koło ratunkowe oraz rzutkę ratowniczą.Niestety na chwilę obecną ten człowiek stanowi największą przeszkodę w naszej działalności.Pomimo wielokrotnego nakłaniania nie chce zrezygnować ze stanowiska.No i jak tu dobrze działać.         

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 23 784
  • Reputacja: 2065
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Dlatego między innymi uważam, że SSR to farsa. Jeżeli spółka rybacka operuje na dzierżawionych wodach, to sama pilnuje swojego, bez powoływania SSR działającym w powiecie, z jakimś komendantem, nieprawdaż? Powoduje to tylko chaos, który jest na rękę większości włodarzy, którym nie w smak wydawać dużo na ochronę wód. Oni wolą tą kasą dysponować wg własnego uznania, używać jej do przekupstwa lub do 'własnych' celów.

Sytuacja jaką pokazujesz jest dość kuriozalna, bo jest łódka, ale nie ma nią komu pływać i tak dalej. Są narzędzia ale nie ma jak ich użyć :facepalm: Dlatego tak wielu się wypala, bo nie jest w stanie znieść takiego stanu rzeczy. Tym bardziej szacun dla ciebie, że masz wciąż chęci! :bravo:
Lucjan

Offline SoSna

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 28
  • Reputacja: 7
Dlatego między innymi uważam, że SSR to farsa. Jeżeli spółka rybacka operuje na dzierżawionych wodach, to sama pilnuje swojego, bez powoływania SSR działającym w powiecie, z jakimś komendantem, nieprawdaż? Powoduje to tylko chaos, który jest na rękę większości włodarzy, którym nie w smak wydawać dużo na ochronę wód. Oni wolą tą kasą dysponować wg własnego uznania, używać jej do przekupstwa lub do 'własnych' celów.

Sytuacja jaką pokazujesz jest dość kuriozalna, bo jest łódka, ale nie ma nią komu pływać i tak dalej. Są narzędzia ale nie ma jak ich użyć :facepalm: Dlatego tak wielu się wypala, bo nie jest w stanie znieść takiego stanu rzeczy. Tym bardziej szacun dla ciebie, że masz wciąż chęci! :bravo:

Dzięki za dobre słowo.Kuriozalny to jest facet który od dwudziestu paru lat jest komendantem powiatu Kielce,zresztą w innych powiatach jest to samo.
Nurtuje mnie inne pytanie dlaczego od powstania ssr nikt nie spróbował rozszerzyć ich kompetencji choćby o zabieranie zezwoleń na wędkowanie i przekazywanie danych osobowych.
W Lutym ma się odbyć nadzwyczajny zjazd krajowy a głównym tematem uchwalenie zmian w statucie.no i nic w temacie ochrony wód.

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 452
  • Reputacja: 1439
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method

Nurtuje mnie inne pytanie dlaczego od powstania ssr nikt nie spróbował rozszerzyć ich kompetencji choćby o zabieranie zezwoleń na wędkowanie i przekazywanie danych osobowych.
W Lutym ma się odbyć nadzwyczajny zjazd krajowy a głównym tematem uchwalenie zmian w statucie.no i nic w temacie ochrony wód.


Zacytuję swój własny wpis z tego tematu sprzed ponad 4 lat. Przewiduję, że mój wpis będzie aktualny przez kolejne 4 lata, jak nie dłużej ;)

W Polsce obecnie nie ma klimatu na to, aby dawać obywatelom jakieś szczególne uprawnienia kontrolne, co widać dobrze po prawie dotyczącym dostępu do broni. SSR jest spuścizną czasów PRL i tylko dlatego jej jeszcze nie zlikwidowano, jak np. Straży Ochrony Przyrody (SOP), bo w Polsce kłusownictwo jest powszechne, więc nieliczna PSR nie dałaby rady sama kontrolować polskich wód. Oczywiście gdyby nie działanie strażników SSR, to w wielu miejscach Polski w ogóle nie byłoby ryb.

W PRL-u SOP i inne tego typu organizacje określane były jako społeczny organ administracji publicznej. Dziś już tego typu organizacji nie ma, bo ustrój jest inny, więc nie ma już społecznych straży oprócz jednej.


A czemu na nadzwyczajnym zjeździe krajowym nie ma nic na temat ochrony wód?  Trzeba najpierw sobie zadać pytanie, czy komukolwiek rzeczywiście zależy na zmianach w tym zakresie. Wystarczy chociażby zobaczyć inicjatywy PZW od 1990r. w zakresie zmian w ustawie o rybactwie śródlądowym. Poza tym trzeba mieć na uwadze również fakt, że stowarzyszenie to publicznie chwali się liczbą 600 tys. członków. Skoro posiada tak olbrzymie możliwości organizacyjno-finansowe w zakresie inicjatywy ustawodawczej co do daleko idących zmian nad polskimi wodami, to należy sobie odpowiedzieć na pytanie dlaczego od kilkudziesięciu lat nie korzysta z tego, a z czego korzysta np. pięciokrotnie mniejszy Polski Związek Łowiecki. Twoje wcześniejsze wpisy świadczą o dużej inteligencji, więc prawdopodobnie sam znasz odpowiedź na zadane przez siebie pytanie ;)

Offline SoSna

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 28
  • Reputacja: 7

Nurtuje mnie inne pytanie dlaczego od powstania ssr nikt nie spróbował rozszerzyć ich kompetencji choćby o zabieranie zezwoleń na wędkowanie i przekazywanie danych osobowych.
W Lutym ma się odbyć nadzwyczajny zjazd krajowy a głównym tematem uchwalenie zmian w statucie.no i nic w temacie ochrony wód.


Zacytuję swój własny wpis z tego tematu sprzed ponad 4 lat. Przewiduję, że mój wpis będzie aktualny przez kolejne 4 lata, jak nie dłużej ;)

W Polsce obecnie nie ma klimatu na to, aby dawać obywatelom jakieś szczególne uprawnienia kontrolne, co widać dobrze po prawie dotyczącym dostępu do broni. SSR jest spuścizną czasów PRL i tylko dlatego jej jeszcze nie zlikwidowano, jak np. Straży Ochrony Przyrody (SOP), bo w Polsce kłusownictwo jest powszechne, więc nieliczna PSR nie dałaby rady sama kontrolować polskich wód. Oczywiście gdyby nie działanie strażników SSR, to w wielu miejscach Polski w ogóle nie byłoby ryb.

W PRL-u SOP i inne tego typu organizacje określane były jako społeczny organ administracji publicznej. Dziś już tego typu organizacji nie ma, bo ustrój jest inny, więc nie ma już społecznych straży oprócz jednej.


A czemu na nadzwyczajnym zjeździe krajowym nie ma nic na temat ochrony wód?  Trzeba najpierw sobie zadać pytanie, czy komukolwiek rzeczywiście zależy na zmianach w tym zakresie. Wystarczy chociażby zobaczyć inicjatywy PZW od 1990r. w zakresie zmian w ustawie o rybactwie śródlądowym. Poza tym trzeba mieć na uwadze również fakt, że stowarzyszenie to publicznie chwali się liczbą 600 tys. członków. Skoro posiada tak olbrzymie możliwości organizacyjno-finansowe w zakresie inicjatywy ustawodawczej co do daleko idących zmian nad polskimi wodami, to należy sobie odpowiedzieć na pytanie dlaczego od kilkudziesięciu lat nie korzysta z tego, a z czego korzysta np. pięciokrotnie mniejszy Polski Związek Łowiecki. Twoje wcześniejsze wpisy świadczą o dużej inteligencji, więc prawdopodobnie sam znasz odpowiedź na zadane przez siebie pytanie ;)

Takie może to i przewrotne bo naciskać to raczej z góry ale nam się udaje i z dołu.Dłużej to trwa ale zmiany następują przynajmniej w moim okręgu.Konsekwentnie krok po kroku do przodu,niestety największa chyba bolączka naszych czasów brak chętnych do pracy.Co do broni jestem akurat przeciwnikiem posiadania i nie porównywałbym tego do zabierania zezwoleń przez ssr.Krótko bo krótko działała u nas straż ochrony wód,kilka zezwoleń było zabranych i nie było z tym jakichś większych kłopotów,ale wolałbym robić to całkiem legalnie,pewnie się nie doczekam.
Zarząd główny chce zlikwidować sądy koleżeńskie w kołach i z tym jak najbardziej się zgadzam bo to jest fikcja.Druga sprawa a mianowicie likwidacja udzielania absolutorium zarządowi bardzo mi się nie podoba a to z tego względu,że nastąpi znowu umocnienie władzy.W naszym okręgu proponowaliśmy udzielanie lub nie absolutorium dla poszczególnych członków zarządu,co przejdzie trudno powiedzieć bo co do sądów to sprawa wydaje się być przesądzona.
Jeżeli chodzi o jakieś inicjatywy ustawodawcze,czy też zmian w istniejącym prawie.Tak się składa,że znam osobiście członka ZG a nawet samego prezydium.Twierdzi,że chodzą na spotkania z jakimś zespołem parlamentarnym ale tam nie ma z kim rozmawiać a jeśli sprawdzi się czarny scenariusz z tych rozmów to i PZW i PZŁ dostaną mocno po dupie.     

Offline piszczu

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 145
  • Reputacja: 23
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gliwice
  • Ulubione metody: tyczka i feeder
Cytuj
niestety największa chyba bolączka naszych czasów brak chętnych do pracy

To jest coś co powtarzam już od dawna i nie mówię tutaj już nawet o samej pracy, a zaangażowaniu choćby minimalnym, u nas w kole na 700 członków przyszło około 12 osób? To masz 1.7% członków, odejmij od tego Zarząd Koła to wychodzi jakieś 0.85%... ale za to jak wejdziesz na wszelkie fora od facebooka, po instagramy czy tiktoki to wszyscy tam są nagle najmądrzejsi i mają najwięcej do powiedzenia, ale jak przychodzi choćby minimalnie coś zrobić na przykład przyjść na zebranie, powiedzieć co się nie podoba, co chciałoby się zmienić to nagle już nie ma nikogo odważnego, w styczniu będą ogłaszane pewnie wszelkie informacje i znowu będą wypisywać swoje żale, a przecież tego typu decyzje są właśnie podejmowane na takich zebraniach i od tego one są, żeby przyjść i powiedzieć co się myśli na dany temat, poddać pod głosowanie, napisać wniosek itp. itd. ale jak widać większość to przerasta.

W tym roku u nas jeden z członków miał uwagi dotyczące nagród na zawody feederowe, że chcieliby zmienić ich formę, zostało to poddane głosowaniu, przeszło i od nowego roku będą mieli inną formę nagród niż w tym, da się? Czy lepiej na facebooku wypisywać potem w sezonie głupoty? Jeżeli nikt nie wnosi żadnych uwag oficjalnie, to organizatorzy zawodów, którzy to robią społecznie, nie będą się wybitnie spuszczać aby jak najlepiej każdemu dogodzić - bo tak się po prostu nie da.

Okręg, Zarząd czy Prezydium śmieją się z nas i to zapewne dosłownie, śmieją się z tego jak patrzą i widzą jak bardzo skłóceni jesteśmy we własnym środowisku, jak nie potrafimy się dogadać i zjednoczyć dlatego robią sobie co chcą, bo co my im zrobimy, jak nie potrafimy nawet przyjść raz w roku w sobotę za zebranie walne? Na facebooku napiszemy "Jebać PZW"? Jesteśmy tak liczną grupą, a jednocześnie tak podzieloną, gdzie każdy w tym wszystkim zapomina, że finalnie gramy do jednej bramki mając jeden cel - rybne zbiorniki.

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 452
  • Reputacja: 1439
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Brak chętnych do działania w XXI w. cechuje każde stowarzyszenie w Polsce (!), ale też i na świecie, tym rozwiniętym ekonomicznie świecie. W dzisiejszych czasach, gdy wędkarstwo stanowi jedynie hobby, nie ma jakichkolwiek szans na zmiany w ogólnej świadomości społecznej. Sądzę, że w przyszłości będzie jeszcze gorzej z tym. Walka z tym faktem, to jak walka z wiatrakami. Dlatego dla tych chcących działać przewiduje się różne profity w stowarzyszeniach z uwagi na daleko idącą swobodę w tworzeniu statutu, bo inaczej to żadne stowarzyszenie w Polsce nie mogłoby funkcjonować prawidłowo w oparciu o pracę społeczną jej członków. Należy pamiętać, że komuniści z m.in. Kwaśniewskim na czele i Solidarność tworzyli w 1989r. ustawę Prawo o stowarzyszeniach, w realiach upadającego PRL-u. I ta ustawa od tamtego czasu niewiele się zmieniła. Dlatego dziś stowarzyszenia żyjące marzeniami o aktywnej działalności członków mają wyłącznie same problemy. Natomiast te stowarzyszenia, które odnalazły się w realiach gospodarki rynkowej, prężnie prosperują.

Co do broni jestem akurat przeciwnikiem posiadania i nie porównywałbym tego do zabierania zezwoleń przez ssr.Krótko bo krótko działała u nas straż ochrony wód,kilka zezwoleń było zabranych i nie było z tym jakichś większych kłopotów,ale wolałbym robić to całkiem legalnie,pewnie się nie doczekam.
Zarząd główny chce zlikwidować sądy koleżeńskie w kołach i z tym jak najbardziej się zgadzam bo to jest fikcja.Druga sprawa a mianowicie likwidacja udzielania absolutorium zarządowi bardzo mi się nie podoba a to z tego względu,że nastąpi znowu umocnienie władzy.W naszym okręgu proponowaliśmy udzielanie lub nie absolutorium dla poszczególnych członków zarządu,co przejdzie trudno powiedzieć bo co do sądów to sprawa wydaje się być przesądzona.
Jeżeli chodzi o jakieś inicjatywy ustawodawcze,czy też zmian w istniejącym prawie.Tak się składa,że znam osobiście członka ZG a nawet samego prezydium.Twierdzi,że chodzą na spotkania z jakimś zespołem parlamentarnym ale tam nie ma z kim rozmawiać a jeśli sprawdzi się czarny scenariusz z tych rozmów to i PZW i PZŁ dostaną mocno po dupie.     

Prawdopodobnie nie zrozumiałeś aluzji do  broni. Skoro dostęp do broni podlega ścisłej reglamentacji oraz nadzorowi instytucjonalnemu ze strony chociażby Policji i nie ma od kilkudziesięciu lat woli ze strony którychkolwiek rządzących, aby ten dostęp obywatelom ułatwić, to tym bardziej nikt nie zwiększy Wam uprawnień kontrolnych. O to właśnie mi chodziło. W Polsce bowiem od czasów PRL, przez III RP nie ma po prostu "klimatu" do przyznawania obywatelom praw, które w demokratycznym państwie prawa - zdaniem rządzących Polską - powinny być w rękach służb i organów państwa. Nie ważne, czy się z tym osobiście zgadzam, czy też nie (a w wielu aspektach się nie zgadzam ;)), ale tak po prostu jest.

Chodzi więc o to, że reprezentujesz organizację, która jest reliktem minionego systemu. Żeby nie było, to moim zdaniem SSR w realiach dzisiejszej Polski pełni bardzo ważną funkcję i jest niezbędna przy braku systemowych zmian w zakresie ochrony ryb. SSR w III RP tylko dlatego nie została zlikwidowana, bo państwo nie chce płacić na PSR, więc  "wysługuje" się Wami. Dziś już nie ma społecznych straży. One umarły wraz ze śmiercią PRL. No może oprócz dwóch społecznych straży, aczkolwiek do chwili obecnej tylko Wy jeszcze "żyjecie" i funkcjonujecie. Jesteście reliktem. Tak naprawdę, to nikt nie wie co z Wami zrobić, bo od dawna nie powinniście istnieć w Polsce. 

Dlatego nikt nie da Wam większych uprawnień kontrolno-procesowych, bo w rzeczywistości nadzór nad Wami jest fikcyjny. Fikcyjny jest nadzór ze strony nielicznej PSR, a tym bardziej fikcyjny jest nadzór ze strony prokuratora, czy też organów administracji samorządowej. Wielu strażników SSR jest nieprzeszkolonych, nie ma elementarnej wiedzy o uprawnieniach i obowiązkach wynikających z ustawy o rybactwie śródlądowym, k.k., k.w., k.p.k, k.p.o.w, czy też przepisów z zakresu ochrony danych osobowych. Stąd też Wasze działania mogą prowadzić do wielu nadużyć. I tego obawia się polski ustawodawca. Dlatego nikt nie da Wam większych praw, aniżeli te, które obecnie macie, bo de facto jesteście zwykłymi obywatelami, którzy po pracy "bawią" się w służby państwowe. Nie chodzi mi o to, aby Cię w tym miejscu urazić albo jakiegoś innego strażnika SSR, bo jak pisałem Wasza działalność w obecnych realiach jest bardzo ważna, ale aby uświadomić Tobie i innym rolę systemową SSR w obecnej Polsce.

Jeżeli chodzi o jakieś inicjatywy ustawodawcze,czy też zmian w istniejącym prawie.Tak się składa,że znam osobiście członka ZG a nawet samego prezydium.Twierdzi,że chodzą na spotkania z jakimś zespołem parlamentarnym ale tam nie ma z kim rozmawiać a jeśli sprawdzi się czarny scenariusz z tych rozmów to i PZW i PZŁ dostaną mocno po dupie.     

O to jest mocne ;) Widzisz sam wielokrotnie bywałem na tego typu spotkaniach (w różnych kwestiach) i jak widzę tego typu ściemę mówioną Tobie, to jedynie irytuję się, bo wiem jak to wygląda w rzeczywistości. Dobrze, że znasz kogoś z Prezydium ZG PZW, ale sam bywałem wiele razy na tego typu spotkaniach i nikt mi nie wmówi, że nie ma z kim tam rozmawiać. To pierwsza kwestia.

A teraz druga kwestia. Ta najważniejsza. To o niej pisałem. Nie zrozumiałeś kwestii z inicjatywą ustawodawczą. Inicjatywę ustawodawczą w Polsce nie ma ZG PZW. Mają ją obywatele. Nawet nie muszą być w PZW. A dokładniej ma ją co najmniej 100 tysięcy obywateli Polski mających prawo wybierania do Sejmu. I teraz powiedz mi jak to jest, że Polski Związek Łowiecki liczący około 120 tysięcy członków potrafił kilkukrotnie w swojej historii zebrać 100 tysięcy podpisów obywateli Polski, aby wprowadzić lub chociaż spróbować wprowadzić dla siebie korzystne zmiany w polskim prawie? A teraz powiedz mi również, ile tego typu inicjatyw ustawodawczych po 1989r. (dokładniej po dacie wejścia w życie Konstytucji z 1997r.), było ze strony Polskiego Związku Wędkarskiego, liczącego około 600 tysięcy członków? Chciałbym znać odpowiedź na to pytanie.

Następnym razem spytaj się tego swojego znajomego z Prezydium ZG PZW, jak to jest, że on i jego koledzy z ZG PZW od 1989r. nie mogą zebrać 100 tysięcy podpisów w całej Polsce, pod projektem korzystnych dla siebie zmian w prawie, a taki niewielki Polski Związek Łowiecki, jest w stanie w 1,5 miesiąca zebrać ponad 170 tysięcy podpisów poparcia dla swego ostatniego projektu.  A potem wejdź tu na forum i napisz nam co od niego usłyszałeś ;) :beer:

Offline SoSna

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 28
  • Reputacja: 7
 
Jeżeli chodzi o jakieś inicjatywy ustawodawcze,czy też zmian w istniejącym prawie.Tak się składa,że znam osobiście członka ZG a nawet samego prezydium.Twierdzi,że chodzą na spotkania z jakimś zespołem parlamentarnym ale tam nie ma z kim rozmawiać a jeśli sprawdzi się czarny scenariusz z tych rozmów to i PZW i PZŁ dostaną mocno po dupie.     

O to jest mocne ;) Widzisz sam wielokrotnie bywałem na tego typu spotkaniach (w różnych kwestiach) i jak widzę tego typu ściemę mówioną Tobie, to jedynie irytuję się, bo wiem jak to wygląda w rzeczywistości. Dobrze, że znasz kogoś z Prezydium ZG PZW, ale sam bywałem wiele razy na tego typu spotkaniach i nikt mi nie wmówi, że nie ma z kim tam rozmawiać. To pierwsza kwestia.

A teraz druga kwestia. Ta najważniejsza. To o niej pisałem. Nie zrozumiałeś kwestii z inicjatywą ustawodawczą. Inicjatywę ustawodawczą w Polsce nie ma ZG PZW. Mają ją obywatele. Nawet nie muszą być w PZW. A dokładniej ma ją co najmniej 100 tysięcy obywateli Polski mających prawo wybierania do Sejmu. I teraz powiedz mi jak to jest, że Polski Związek Łowiecki liczący około 120 tysięcy członków potrafił kilkukrotnie w swojej historii zebrać 100 tysięcy podpisów obywateli Polski, aby wprowadzić lub chociaż spróbować wprowadzić dla siebie korzystne zmiany w polskim prawie? A teraz powiedz mi również, ile tego typu inicjatyw ustawodawczych po 1989r. (dokładniej po dacie wejścia w życie Konstytucji z 1997r.), było ze strony Polskiego Związku Wędkarskiego, liczącego około 600 tysięcy członków? Chciałbym znać odpowiedź na to pytanie.

Następnym razem spytaj się tego swojego znajomego z Prezydium ZG PZW, jak to jest, że on i jego koledzy z ZG PZW od 1989r. nie mogą zebrać 100 tysięcy podpisów w całej Polsce, pod projektem korzystnych dla siebie zmian w prawie, a taki niewielki Polski Związek Łowiecki, jest w stanie w 1,5 miesiąca zebrać ponad 170 tysięcy podpisów poparcia dla swego ostatniego projektu.  A potem wejdź tu na forum i napisz nam co od niego usłyszałeś ;) :beer:
[/quote]

Duża polityka to nie dla mnie,od niedawna kręcę się trochę przy okręgu.Może jeszcze uda się zrobić coś tu na dole by łowiło nam się lepiej,puki jeszcze jakieś chęci i siły do działania są.Za specjalnie to nie ma z kim bo takich ludzi sami wybraliśmy (???) .Masz zupełną rację nikt nielubi dzielić się władzą ale ja tego nie oczekuję.Chciałbym tylko zgodnie z prawem zatrzymać zezwolenie wędkarzowi łamiącemu przepisy.Nie potrzebuję broni ani szerszych uprawnień do kontroli.Co do mojego znajomego doskonale wiem z kim mam do czynienia,zawsze powie tylko to co ludzie chcą usłyszeć.Pewnie z doświadczenia wie,że nikt tego nie będzie sprawdzał.Może nie siedzi od 1989 roku ale już długo.Przykre ale prawdziwe jesteśmy zbyt leniwi i próżni.Dobrze i ciekawie piszesz,a tak z czystej ciekawości którą stronę reprezentujesz?     

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 452
  • Reputacja: 1439
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Różne strony reprezentowałem, w różnych sprawach ;) Natomiast chciałbym rozjaśnić Ci sytuację i spróbować odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ze strony PZW nie będzie wniosków o zmiany w tym zakresie, które masz na myśli, a na których zależałoby Ci w Twojej działalności w SSR. Widziałeś może system kar administracyjnych, ale też sankcji karnych w zakresie ochrony danych osobowych? Jakie są kary nakładane na organizację przetwarzającą dane osobowe i dopuszczającą się naruszeń w tym zakresie? I teraz wyobraź sobie taką sytuację, w której działasz w imieniu PZW, jako straż rybacka statutowo powiązana z tym stowarzyszeniem. Masz nazwijmy taką hipotetyczną osobę Pana Janka. Pan Janek po pracy lub będąc na emeryturze jest strażnikiem rybackim (albo w końcu ktoś uzna w PZW, aby go nazwać wędkarskim), który podlega bezpośrednio pod PZW i chce kontrolować, zabierać cudze dokumenty itp. itd. Za działania Pana Janka odpowiada wówczas kto? A no ten, kto go powołał, czyli PZW. A teraz jak to wygląda obecnie przy kontroli? A jakby do tego jeszcze dodać możliwość zabierania dokumentów. Czy jest obecnie jakiś organ lub służba w państwie, która chce sobie generować dodatkowe problemy? Dobrze obaj wiemy, kto ponosi odpowiedzialność za działania SSR obecnie. Moim zdaniem w praktyce nikt... oprócz samej SSR :) Ta odpowiedzialność jest bowiem w Polsce totalnie rozmyta na różne organy i służby, czyli jak to często u nas bywa, systemowo każdy umywa ręce na wypadek jakiś problemów. I teraz Pan Janek czuje się jak szeryf na prowincji, choć niekoniecznie zna obowiązujące w Polsce prawo. I jeżeli byłby ze straży PZW, to za jego błędy będzie ponosić odpowiedzialność organizacja, która go powołała, czyli PZW.

Od lat więc słyszę, że ludzie mówią, że PZW powinna mieć własną straż. Tylko czemu od lat nie ma żadnych zmian w tym zakresie? Niewielki Polski Związek Łowiecki (biorąc pod uwagę wielkość PZW),  potrzebował niewiele ponad miesiąca czasu, aby zebrać 170 tysięcy podpisów Polaków. Ile czasu potrzebowałby ZG PZW na projekt zmian w zakresie ochrony wód i ryb, który to projekt pewnie poparłyby również i organizacje ekologiczne, a także spora część niewędkujących obywateli, zatroskanych stanem środowiska w Polsce? No ile? Sądzę, że dałoby się to zrobić w niecały miesiąc. Bez problemu. A co w tym zakresie zrobiono w PZW od 1989r.?

W mojej ocenie dlatego od lat jest tak, jak jest, bo wszystkim pasuje taka sytuacja. Pasuje to państwu, które raz na jakiś czas rzuci groszem np. na mundury dla strażników, czyli państwo umywa ręce w zakresie odpowiedzialności finansowo-organizacyjnej, a z drugiej strony również PZW pasuje ta sytuacja. No bo znaczna, dobrze wyposażona i dofinansowana straż mogłaby generować problemy nie tylko w samym PZW - w tej wędkarskiej tkance społecznej, od której zależą coroczne składki :P, ale także w zakresie nadużyć uprawnień kontrolnych i odpowiedzialności PZW za działania swoich strażników. Myślisz, że ktoś jest rzeczywiście chętny do zmian w tym zakresie w niedalekiej przyszłości? W mojej ocenie chętnych wśród zarządzających związkiem jest tyle = 0 osób.


Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 23 784
  • Reputacja: 2065
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Ja to widzę trochę inaczej :) Właśnie własna straż może dużo więcej niż SSR, bo nie ma wtedy potrzeby przetwarzania danych osobowych. Jeżeli się łapie kogoś, kto nie ma pozwolenia na wędkowanie, to zgłasza się to na policję, tak jak zgłasza się złapanie złodzieja. Jeżeli ma dokumenty, to wtedy zapisuje się jego dane i kieruje sprawę do okręgu, który powinien zająć się ukaraniem. Wszystko zaś powinien zawierać regulamin związku. RODO nie powstało po to, aby chronić złodzieja, co może odmawiać okazania dokumentów. Musi na pewno okazać legitymację członkowską i pokazać dowód na opłacenie składek. Tyle wystarczy, nie trzeba żadnego dowodu ani prawa jazdy aby kogoś identyfikować, nawet karty wędkarskiej :)

Dla mnie powód jest inny. Mając własną straż, trzeba na nią wydawać kasę, do tego komendant okręgowy który by za nią odpowiadał byłby bardzo mocną personą. A to nie w smak włodarzom, bo nie mieliby jak nim sterować, ten byłby poddany presji wędkarzy i samych strażników. Do tego dochodzi sprawa zarybień chociażby. Wiele okręgów robi szwindle, bo nie ma jak odpowiednio zarybiać, często trzeba kombinować jak własny ośrodek zarybieniowy ma problemy, są też typowe wały, jak zarybienia sandaczem Nysy i Otmuchowa. Własna straż, mająca silną motywację oddolną, pokazywałaby takie rzeczy, a tu już są poważne konsekwencje. Stąd włodarzom daleko od powołania w PZW czegoś, co byłoby batem dla nich. Taki Heliniak musiałby się pocić o wiele bardziej gdyby ktoś pokazywał ile wysysa siana ze związku, gdzie strażnikom brakuje na paliwo, osprzęt etc. Do tego wszelkie wpadki poszłyby na konto prezesa okręgu, jeżeli doszłoby do pobicia lub wypadku. Tutaj jest 'ciało obce', które współpracuje z PZW, ale gdzie odpowiedzialność się rozmywa.

W UK kluby, które mają własnych strażników, czyli bailiffów, muszą za nich odpowiadać, i to jest logiczne. PZW wybiera wygodną dla włodarzy formę, przez współpracę z SSR. Ale i tak wszystko przebijają sami wędkarze, którzy uważają, że to sądy mają karać wielkimi karami, nie rozumiejąc, że podstawowym wymiarem kary powinno być usunięcie ze związku dożywotnio lub na pewien okres, zawieszenia. Bo chodzi o bat jakim jest wystraszenie kłusowników ze składkami przed konsekwencjami. Żadne zadośćuczynienie nie trafia na rzecz pokrycia strat, nie czarujmy się. Nie da się zarybić pięcioma dorosłymi szczupakami, bo kłusol Zenon Bombalina takie złowił i miał je przy sobie, jak go dorwano. SSR więc to gorsza z opcji, bo jest mocno dociśnięta RODO, nie trzeba na nich łożyć. I włodarzom w to graj. Wędkarze zaś mogą winę zwalać na opieszałość sądów i niskie kary, więc odium winy spada nie na zarządzających, czyli głównych winowajców.

Warto zapytać danych włodarzy, jakie mają poglądy na takie sprawy. Niestety, to jest polski klimat, gdzie nie wybiera się odpowiednich ludzi na wyborach w kołach, gdzie rozumie się jaka jest rola delegata. Wędkarze nie rozumieją statutu, jak działa stowarzyszenie jakim jest PZW, jak się walczy o swoje. Szczytem do pewnego momentu było pójście na wybory, co jest podobne do wysłania kogoś na polskie wybory parlamentarne, totalnie nieinteresującego się polityką o sytuacją w Polsce, aby dobrze zagłosował. A tamci kantują, naginają przepisy, piszą pod siebie ordynację wyborcze, z możliwością opcji ratunkowej, jak lista własnych kandydatów i szybkie jej zamknięcie.

Lucjan

Offline SoSna

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 28
  • Reputacja: 7
Ja to widzę trochę inaczej :) Właśnie własna straż może dużo więcej niż SSR, bo nie ma wtedy potrzeby przetwarzania danych osobowych. Jeżeli się łapie kogoś, kto nie ma pozwolenia na wędkowanie, to zgłasza się to na policję, tak jak zgłasza się złapanie złodzieja. Jeżeli ma dokumenty, to wtedy zapisuje się jego dane i kieruje sprawę do okręgu, który powinien zająć się ukaraniem. Wszystko zaś powinien zawierać regulamin związku. RODO nie powstało po to, aby chronić złodzieja, co może odmawiać okazania dokumentów. Musi na pewno okazać legitymację członkowską i pokazać dowód na opłacenie składek. Tyle wystarczy, nie trzeba żadnego dowodu ani prawa jazdy aby kogoś identyfikować, nawet karty wędkarskiej :)

Dla mnie powód jest inny. Mając własną straż, trzeba na nią wydawać kasę, do tego komendant okręgowy który by za nią odpowiadał byłby bardzo mocną personą. A to nie w smak włodarzom, bo nie mieliby jak nim sterować, ten byłby poddany presji wędkarzy i samych strażników. Do tego dochodzi sprawa zarybień chociażby. Wiele okręgów robi szwindle, bo nie ma jak odpowiednio zarybiać, często trzeba kombinować jak własny ośrodek zarybieniowy ma problemy, są też typowe wały, jak zarybienia sandaczem Nysy i Otmuchowa. Własna straż, mająca silną motywację oddolną, pokazywałaby takie rzeczy, a tu już są poważne konsekwencje. Stąd włodarzom daleko od powołania w PZW czegoś, co byłoby batem dla nich. Taki Heliniak musiałby się pocić o wiele bardziej gdyby ktoś pokazywał ile wysysa siana ze związku, gdzie strażnikom brakuje na paliwo, osprzęt etc. Do tego wszelkie wpadki poszłyby na konto prezesa okręgu, jeżeli doszłoby do pobicia lub wypadku. Tutaj jest 'ciało obce', które współpracuje z PZW, ale gdzie odpowiedzialność się rozmywa.

W UK kluby, które mają własnych strażników, czyli bailiffów, muszą za nich odpowiadać, i to jest logiczne. PZW wybiera wygodną dla włodarzy formę, przez współpracę z SSR. Ale i tak wszystko przebijają sami wędkarze, którzy uważają, że to sądy mają karać wielkimi karami, nie rozumiejąc, że podstawowym wymiarem kary powinno być usunięcie ze związku dożywotnio lub na pewien okres, zawieszenia. Bo chodzi o bat jakim jest wystraszenie kłusowników ze składkami przed konsekwencjami. Żadne zadośćuczynienie nie trafia na rzecz pokrycia strat, nie czarujmy się. Nie da się zarybić pięcioma dorosłymi szczupakami, bo kłusol Zenon Bombalina takie złowił i miał je przy sobie, jak go dorwano. SSR więc to gorsza z opcji, bo jest mocno dociśnięta RODO, nie trzeba na nich łożyć. I włodarzom w to graj. Wędkarze zaś mogą winę zwalać na opieszałość sądów i niskie kary, więc odium winy spada nie na zarządzających, czyli głównych winowajców.

Warto zapytać danych włodarzy, jakie mają poglądy na takie sprawy. Niestety, to jest polski klimat, gdzie nie wybiera się odpowiednich ludzi na wyborach w kołach, gdzie rozumie się jaka jest rola delegata. Wędkarze nie rozumieją statutu, jak działa stowarzyszenie jakim jest PZW, jak się walczy o swoje. Szczytem do pewnego momentu było pójście na wybory, co jest podobne do wysłania kogoś na polskie wybory parlamentarne, totalnie nieinteresującego się polityką o sytuacją w Polsce, aby dobrze zagłosował. A tamci kantują, naginają przepisy, piszą pod siebie ordynację wyborcze, z możliwością opcji ratunkowej, jak lista własnych kandydatów i szybkie jej zamknięcie.
Czyli co samo się nie zrobi.Dopiero co pisaliśmy o frekwencji na zebraniach,no i widzisz pan jak nikt nie przychodzi to i niema z kogo wybrać.Śmiem twierdzić,że ponad 90% wędkarzy nawet nie zajrzało do statutu.A no właśnie nasza polska rzeczywistość.W moim okręgu coś drgnęło na jak długo czas pokaże. Sam jestem delegatem z koła,pierwszy raz.Co widziałem i co słyszałem lepiej nie komentować,żenada.Jeśli się zdarzy jeszcze raz zostać delegatem już im tak łatwo nie będzie.
Postanowienie na przyszły rok napisać jakąś petycję do zarządu.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 23 784
  • Reputacja: 2065
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Słuchaj, ja już dawno stwierdziłem, że droga do zwycięstwa wiedzie przez edukację. Jeszcze z 10-12 lat śmiano się ze mnie, że używam maty do odhaczania, dzisiaj jest ona na porządku dziennym, to zasługa edukacji przez użytkowanie neta w dużej mierze (filmy etc). Jednak w sprawie PZW będzie to trudniejsze. Dla takich osób jak Ty polecam prowadzenie strony, na fejsie, jak się da to rozsyłanie newslettera do zainteresowanych, maile macie w kole. Tak można ludzi dokształcać, po cichu. Druga sprawa to szukanie sojuszników w innych kołach. Mając wspólne cele można się wspierać i wiele przegłosowywać, zwłaszcza jak nie ma 'silnej grupy trzymającej władzę'. Dobre koła powinny wprowadzać swych ludzi do ZO, więc tutaj mając sojusz i dobre kontakty można wspierać się wzajemnie przy głosowaniach nad wnioskami.  Zwłaszcza przed wyborami trzbea szukać porozumienia kół, ponieważ w PZW jest tak, że urzędujący prezes robi sobie kampanię za kasę związku. Może obiecywać, rozdawać nagrody, odznaki, dawać na inwestycje, co jemu i jego ludziom daje fory. Tak więc trzeba działać podobnie, obiecywać, szykować się do przejęcia władzy w okręgu. To jest jak najbardziej do zrobienia. Jest wiele kół, które chce zmian, trzeba tylko dotrzeć do nich.

Niestety, w Opolu jest esbek Mach, szkolony przez KGB swojego czasu, który doskonale wie jak wpływać na ludzi, jak ich łamać. Taktyka gdy prezes lub jego zastępca jest na każdym walnym w kole przyniosła nieoczekiwane efekty. Wielu dało się zastraszyć samą obecnością, nie mieli odwagi zabrać głosu, podnieść ręki przeciwko włodarzom, który był i na wszystko spoglądał jako obserwator. Banalne ale skuteczne. Ale nie wszędzie są tacy goście, więc można sporo uzyskać, tym bardziej jeżeli się działa po cichu. Ważne aby dogadać się na poziomie pewnej ilości kół, aby zapewnić sobie głosy na zjeździe delegatów, samemu ułożyć listę kandydatów. Działanie solo niczego nie daje, a zdarzają się tacy samotnicy (koła). Tutaj trzeba gry zespołowej. I wbrew wszystkiemu o wiele łatwiej jest, jeżeli ludzie się nie garną do udziału w wyborach niż jeśli mieliby przyjść tłumnie. Wg mnie zbyt podatni są na populizm, i za cenę mięsa walonego do wody są gotowi wybrać byle kogo, ważne aby obiecał, że zarybi dobrze i że nie będzie robił zakazów.
Lucjan