Niestety, są wody, gdzie ruch łodzi będzie duży i trzeba z tym żyć. Ogólnie powinno się mówić o kulturze - czyli o myśleniu o innych 'użytkownikach' nad wodą..
W UK nikt z wędkarzy nie żąda zatrzymania ruchu na rzekach czy kanałach bo to nierealne. Jednak warto walczyć o swoje i się przypominać. Tak jak i 'motorowodniak' tak i wędkarz ma prawo do korzystania z wody.
Ostatnio na Tamizie łowiąc z Danielem ten miał sytuację, gdzie instruktor kajakowy na łodzi z silnikiem spalinowym zatoczył mu koło 4-5 metrów od wędek. Na szczęście nie porwał zestawów ale mało brakowało,była to przesada. Wywiązała się niepotrzebna wymiana zdań i brakowało aby doszło do konfrontacji na brzegu...
Ja wychodzę z założenia, że skoro ja korzystam z wody i muszę się liczyć ze skutkiem ruchu łodzi, to i łodzie płynące zbyt blisko powinny sie liczyć z tym, że ja tam łowię. Czy proca i 50 białych robaków wystrzelonych może uzmysłowić niesfornym, że nie warto robić pewnych rzeczy

Ale ogólnie nie trzeba tego robić w UK, chamów jest bardzo mało. Zwrócenie uwagi zazwyczaj pomaga. 'Robaki' pomagają w wyjaśnieniu takim najbardziej zapatrzonym w siebie kajakarzom, łodziarzom, że zestawy należy omijać. Nie mówię tutaj o tym, że żądam 30 metrów wody dla siebie - jednak jeżeli głąb płynie 5-10 metrów od brzegu i uważa że to OK, to niech zobaczy co to jest jak białe robaki wylądują na nim. Sorry mate - ale ja tam nęcę, chcesz płynąć - płyń...

Na wodach ogólnych w Polsce, będąc użytkownikiem danej wody, możnaby poprosić gminę czy powiat o coś w rodzaju mini regulaminu zrobionego dla wodniaków. Czyli taki gość mógłby poczytać nad wodą, że nie powinien na przykład zbliżać się na 50 metrów do łowiących, przynajmniej nie na pełnej prędkości... Na pewno da się coś zdziałać w tej materii. Nie namawiam aby w takiego skuterowca na 'trzy' wystrzelić z procy kule zanęty, bo mogłoby dojść do rękoczynów lub trafienia centralnego i utonięcia apsztyfikanta, ale myślę, że władze gminy ustawić tablicę w miejscu gdzie woduje się łódź mogą. Na pewno coś by to pomogło. Mogą też zrzucić się na to sami wędkarze z lokalnego koła.
Niestety 'kozactwo' i nie myślenie o innych to w Polsce norma. Oczywiście tak jak motorowodniacy powinni uważać na wędkarzy, tak i wędkarze powinni uważać na innych. Nocki z alkoholem i 'darcie ryja' to przecież standard... Brakuje kultury i poszanowania innych, widać to zresztą na forach czy w komentarzach - dobry tu jest rynsztok na onecie.pl pokazujący jak wiele jest do zrobienia
