Jeden odjazd na który czekałem 9 godzin i tętno 200 bo na Walthamstow jak jest to konkret a , że siedziałem przy wędkach reakcja była w czas kontakt z rybą... sąsiedzi byli już w drodze.
Hamulec w kołowrotku pięknie grał.... samo branie wyglądało jakby TGV się zahaczyło... ryba poszła w lewo czyli z dala od pozostałych zestawów myślę sobie jest w końcu klątwa Walthamstow zdjęta (rok temu 4 blanki)
I te uczucie kiedy na napiętej żyłce tracisz kontakt z rybą i masz ochotę po prostu cisnąć wędka o ziemie.
Po czym analiza zestawu z czeskim sąsiadem który dał radę i pokonał karpia 21,5 lb, zmiana rozmiaru haka z 6 na 4 przerzuciłem zestawy i czekałem na kolejne branie a w głowie zacząłem układać plan kolejnej wyprawy.
Siedziałem do końca ale niestety drugiej szansy nie było.
Będę próbować jeszcze raz w piątek
