Michał, kiedyś wynająłem przez Internet kwaterę w Tokaju z moją wtedy jeszcze nie żoną. Okazało się, że to speluna, w której ciągle odbywały się imprezy, nie mozna było spać. Obok płynęła rzeka, wszędzie pełno komarów. Poszedłem do informacji turystycznej i zapytałem, czy nie można czegoś wynająć - okazało się, że przez trzy dni wolny jest dom w winnicy w miejscowości Tarcal niedaleko Tokaju. Dom leżał na dole winnicy. To jest ten dom
http://www.pallpince.hu/galeria/eletkepek.html (ostatnie zdjęcie) i tak słabo widać. Znajdowała się w nim sporych rozmiarów piwnica
http://www.pallpince.hu/galeria/pince-es-szl.html . Mam swoje zdjęcia, ale na papierze, więc musiałbym je skanować. Jak mnie najdzie, to to zrobię. Za dom zapłaciliśmy jakieś śmieszne pieniądze - około 500 zł za 4 doby (okazało się, że możemy zostać na tyle właśnie czasu), ale tyle ile wydałem kasy na wino z tej piwnicy, po której właściciel oprowadzał nas dwukrotnie w celach degustacyjnych, to nawet nie chcę pamiętać. W każdym razie, polecam region tokajski bardziej niż Eger. Wino lepsze, klimatyczne miejsca. W Tokaju jest mnóstwo manufaktur winnych, gdzie ludzie mają piwnice z kilkoma dosłownie beczkami wina. Otwarte, zawsze można wejść, spróbować - oczywiście za degustację się płaci. Eger to już przemysł winny. Zupełnie inne klimaty. Mi się nie podobało. Zresztą, wolę wino białe, niż czerwone.
Pisząc jednak o cenach pisałem o doświadczeniach tegorocznych.