W ramach odreagowania stresów natury osobistej pojechałem w niedzielę na komercję, na Rudziniec. W sumie to z dużą dozą rezerwy do wyników, jakie mogłem osiągnąć. Dlatego też żeby nie mieć dużo rozkładania/składania sprzętu bawiłem się 3-metrowym pikerem.
Niespełna 3 godzinna sesja dała mi kilka ryb, z czego cztery to karpie, dwa karasie, leszcz i amur. Do tego zaliczyłem dwie spinki.
W podajniku miałem miks pelletów (skretting, coppens), na haku lądowały wszelakiej maści dumbellsy, z czego najchętniej wybierane były te o kolorach czerwony i pomarańczowy. Amur pokusił się na żółtego pop-up'a.
Ostatni karp (na zdjęciu) wylądowany na brzegu miał w pysku niemiłą pamiątkę po poprzednim wędkarzu, który widać lubił siłowy hol. A że żyłka do najcieńszych nie należała (coś w granicy 0,30mm) to naprawdę był to rzeźnik z zamiłowania.
Ogólnie sesja fajna, pod wieczór. Niewiele ludzi, cisza, spokój. No i ryby współpracowały bardzo ładnie. W głowie jest pewien niedosyt, bo czuję, że ten piker 3,0m jest jednak nieco za długi na ten zbiornik i zastanawiam się nad krótszym, bo 2,7m.