Dzisiejszy wypad kiepski. Od 12:00 do teraz 3 ryby... 2 zarybieniowe karpiki i jeden karaś...
Była jedna porządna rola w miejscówce obok zaczepu, ale guru qm1 10 się poddał... wyprostował się po 4 uderzeniach łbem i dzidą w w stronę zaczepów
Najciekawsze jest to, że miałem słodką zanętę doprawioną kolendrą, anyżem, na hak robaki, a... w łowisko weszły karpiki...
Płoć odcięta, całkowicie, nawet brania...
Wędka za płocią kilka brań karpi, wszystkie stracone - hak rozgięty, pękające przypony, za to druga wędka (też de facto za płocią) obok zawad 2 karpiki i jeden grzmot, który rozgiął qm1 też z zanętą płociową...
Ani metoda, ani klasyk nie dały płoci, chociaż małej. Jakiś zmasowany atak karpii.
Ps. W roku 2020 mój okręg zarybił karpiem za ponad 210 tys zł.
Powiedzcie mi, czy to ma jakiś sens?
Zarybiać głównie karpiem?
Na szczęście uratowali swoją sytuację, bo zarybili sandaczem, szczupakiem i okoniem, ale i tak mimo wszystko przesadzili z karpiem. Mogli nim zarybić za przykładowo 25-50 tys, a za resztę zarybić certą, wzdręgą, linem, kleniem, jaziem, płocią, karasiem pospolitym, brzaną, świnką, leszczem, itd, ale no cóż...
Byłem raz na zebraniu i wspomniałem, że chciałbym aby zarybili kilka wód leszczem, ale zostałem wyśmiany przez typowych karpiarzy (tych co łowią tylku i wyłącznie karpie i amury)... bo jak zarybią leszczem to będą się musieli z nim truć, leszcz to nie ryba, gówna nie chcą łowić.. eh
Za to karp/amur jak najbardziej, szczupak i sandacz też, bo ma dobry smak...
Płocią i innym mniejszym białorybem po co, przecież nikogo nie obchodzą takie małe rybki..
No i te pytania jak jestem nad wodą, "karpie bierą?", "ile karpi pan złowił?", "gdzie mogę złapać karpia?", "dzisiaj biorą same małe gówna" - jak biorą inne ryby jak karp lub amur...
To jest tak irytujące...
Gdzie nie pojadę to są pytania, o karpia, czy próbuję złowić karpia, gdzie złowić karpia, czy są w tym łowisku karpie, nosz kurna.
PZW musi zarybiać tylko karpiem, bo nikt karty nie opłaci, bo nie zarybili, nie będą mieli co jeść, karpiarze zmienią okręgi...
Zmieniłbym swój okręg na jakiś "niekarpiowy", ale rowerem za daleko nie dojadę (już nie mogę się doczekać aż zdam prawko i nie będę musiał oglądać tych dziadków - mięsiarzy).
Historia z mojego wypadu pokazująca trochę sytuację nad moimi wodami:
Ostatnio, jak byłem za okoniem nad wodą, zostałem pouczony: "tak się nie łapie karpi! Trzeba rzucić i czekać!".
Nie zwracałem uwagi, ponieważ nie wiedziałem do kogo on to mówi.
Gościu podszedł do mnie i zaczął mnie wyzywać i chciał zabrać mi wędkę i pokazać jak łowić karpie...
Skwitowałem krótko mówiąc, że przecież nie łowię karpi.
On zdziwiony, "jak to nie?!, daj ci pokażę".
Tłumaczylem mu przez chwilę, porozmawiałem, ale on nadal swoje..."co to ten spinig? Nowy sposób na karpie?"
Tłumaczyłem dziadkowi chyba z 30 minut co to "spinig"
Zdziwiony był, że coś takiego istnieje...
Mówił, że pierwszy raz widzi kogoś, kto łowi w taki sposób...
Teraz to ja byłem zdziwiony
Od razu pojawiła mi się myśl... Czy tylko ja w tych okolicach spinninguję?
Dziadek mówił, "myślałem, że szczupak to tylko na żywca".
Zaśmiałem się lekko i znowu zaczął się czepiać.
Odpuściłem i poszedłem łowić dalej, dziadek cały czas coś mruczał pod nosem, ale nie zwracałem już na niego uwagi.
Później, jak przyszedł jego kolega, zaczął wskazywać na mnie palcem i się śmiać.
Gdy kończyłem łowienie i wracałem do domu, znowu mnie zaczepił i zapytał: "I co złowiłeś coś na ten swój spinig?".
Skwitowałem mu krótko: "A brały panu karpie?"
Nie odezwał już się...
Pożegnałem się z nim i życzyłem połamania, ale w tej sytuacji też nie otwarł ust...
Kolejną sytuacją, dosyć ciekawą, była reakcja dziadka na wypuszczenie szczupaka (takiego z 70cm).
Gdy go podebrałem, uważnie mnie obserwował co robię.
Wziąłem zębatego w ręce i powoli wkładałem do wody.
Dziadek bez chwili zastanowienia krzyknął: "Hej, chcesz go wypuścić?! Nie wypuszczaj, proszę, chętnie go wezmę. Jak nie lubisz ryb to po co masz wypuszczać, przecież i tak on umrze"
Wypuściłem.
"Czemu to zrobiłeś?! Przecież szczupak jest smaczny, jak nie lubisz to mogłeś mi dać!".
Na nieszczęście nad wodą byłem ze znajomym, który od razu zaczął... swoje nauki...
Nie będę cytował, bo za to dostałbym chyba dożywotniego bana
Opisywał go jaki to nie jest etyczny, je wszystko co złowi, wali ryby w łeb, nie ma podbieraka ani maty, jest kłusownikiem, bo zabiera nad wymiar itd, itd soczystym językiem - w skrócie pokazuje to jedna emotka:
Dziadek wkurzył się i do nas przyszedł.
Zaczął ujadać jacy my to nie etyczni, zabijami ryby, ryba przez nas umrze w męczarniach, itd...
Widzieliśmy jakie ryby wpuszcza do siatki i ile...
Po chwili "narady" kazaliśmy mu iść na jego (dziadka) stanowisko i wyciągnąć siatkę.
Dziadek oburzony, zaczął znowu opowiadać swoje historyjki.
Kolega krótko mu powiedział: "Zadzwonić po PSR?!"
Dziadek szybko się uspokoił.
"Wyciągaj pan siatkę z wody, bo dowiedzą się co pan robi".
Dziadek nadal był temu przeciwny.
Kolega odsunął go i wyciągnął siatkę i to co tam było... przerosło moje najśmielsze oczekiwania...
W siatce (jeszcze takiej drucianej) było chyba z 30-35 karpi w wymiarze 20-30cm, wszystkie z ostatniego zarybienia... niektóre miały nawet otarcia... (albo po zarybianiu, albo od tej jego metalowej siatki).
W klatce trzymał jeszcze niewymiarowe wzdręgi (tłumaczył się, że myślał, że to płoć), które na dodatek używał na żywca...
W siatce był jeszcze szczupaczek, całe 30cm.
Dostał porządne kazanie. Nie tylko od kolegi, jakiś facet widząc sytuację też się dołączył.
Kolega, zagorzały no killowiec zaczął je szybko wypuszczać...
Kłusownik mało co się nie popłakał.
W sumie to szkoda, że wypuścił te ryby.
Mogliśmy zadzwonić na PSR i opowiedzieć o zaistniałem sytuacji.
Mieliśmy świadka, więc by się nie wyparł....
Po wszystkim, dziadek szybko zwinął majdan , usiadł na skuterku, szybki ruchem nogi odpalił go i tak samo szybko jak go odpalił, odjechał.
Tego samego dnia napisałem do PZW, żeby przeprowadzili kontrolę.
Na stronie pojawiła się informacja, że kontrola miała miejsce i nikogo łamiącego zasady nie nakryli.
Co najciekawsze w spisie wód, które zostały podobno skontrolowane pojawił się mały zbiornik (5ha), na którym akurat kolega robił kilkudniową zasiadkę karpiową i... żadnej kontroli nie było!
PZW ciśnie wszystkim kit prosto w oczy, popiera kłusownictwo.
A może te ryby miały iść do stawu prezesika? Nie wiem, nie będę spekulował, nie mnie to oceniać.
Słyszałem jeszcze o kilku takich sytuacjach z masą niewymiarowych ryb w siatkach.
Niestety nikt nie wpadł na pomysł zadzwonienia po służbę... SZKODA!
To co się dzieje na moich wodach to są jakieś jaja, wędkarze rodem z PRL (nie wszyscy, dla jasności), PZW rodem z PRL...
To jest jakiś nieśmieszny żart.
Chyba z nudów nie chce im się kontrolować wód...
Osobiście ostatnią kontrolę miałem 4 lata temu, ostatnią i jedyną przez 5 lat.
Niektórzy chcą, żeby PZW zostało, ale ja tutaj nie widzę ratunku... (przynajmniej na moich wodach). Ludzie robią co chcą, wody i ich okolice to jakieś wysypiska (teraz nie wszystkie. Ktoś wziął sobie do serca moją tabliczkę i wysprzątał łowiska z opon i innego badziewia - chyba tylko dlatego, że chcą coś budować, teren wyrównany, przywiezli masę piasku, gruzu), ryby walą w łeb na potęgę...
Ehhh....
Szkoda mi tych zbiorników i ryb...
Wszystkie chyba skończą jako jedzenie...
A, zapomniałbym o zawodach, po których za każdym razem pływa na wodzie masa padniętych ryb...
Mam nadzieję, że wybory coś zmienią, chociaż trochę, oczywiście na lepsze.
Moja wizja wygląda tak: zlikwidować PZW, stworzyć kluby, łowiska ogrodzić, zrobić na nich no kill, fotopułapki i kamery.
Innego rozwiązania nie widzę.
Przepraszam za tak długi wpis
Jakby ktoś chciał to mam jeszcze więcej takich "smaczków" znad moich wód - teraz już oczyszczonych wysypisk.
W wakacje wędkarze mogliby się zebrać i zrobić coś pożytecznego dla łowiska: zrobić nowe pomosty, trochę wyczyścić brzegi, zrobić zejścia itd. Tak wszyscy najczęściej mi odpowiadają, ale u mnie tak się nie da.
Akcje sprzątania i porządku musiałbym wykonywać sam ze znajomymi.
Sensu w tym nie widzę, wszystko dziadki dewastują, jest obok kosz, ale walą śmieci za siebie w krzaki....
Liczę, że w przyszłości skończy się ten cyrk i będę mógł spokojnie zrelaksować się nad wodą...
Pozdrawiam i przepraszam za wielki spam. CarpFun
Ps. (Już więcej nie piszę, obiecuję
)
Jak przed-ostatnio posprzątełem swoje stanowisko to dzisiaj było czyściutko.
Został tylko po kimś świetlik
Jest nadzieja na zmiany