Przepisy weterynaryjne w Unii Europejskiej są bardzo rygorystyczne. Nie chce mi się wierzyć, że nikt z rządzących Brexitowców o tym nie pomyślał.
W latach 80-tych to właśnie Brytyjczycy roznieśli na całą ówczesną Wspólnotę Europejską tzw. chorobę szalonych krów – chorobą odzwierzęcą, która przenosi się na człowieka. Aktualnie wciąż mamy nowe przypadki zachorowań....nieliczne, jednak są. Jest to tak duże zagrożenie, że każdy przypadek jest np. raportowany z Polski zagranicę.
Polska obecnie, tak jak wiele krajów UE, walczy mocno z afrykańskim pomorem świń (ASF) na którą to chorobę podatne są świnie, dziki. Na razie przegrywamy tę walkę. Hiszpanie kilkadziesiąt lat temu, żeby wygrać z ASF wybili prawie wszystkie dziki i świnie w swoim kraju. To pokazuje jak trudno jest wygrać z tym zagrożeniem.
Do tego dochodzi ptasia grypa, która występuje obecnie już w wielu powiatach w Polsce. Obecnie szaleje np. w lubuskiem. Wojewodowie w różnych częściach Polski prawie codziennie wyznaczają coraz to nowe strefy zapowietrzone w kraju.
Reasumując nikt w Unii Europejskiej dla garstki brytyjskich wędkarzy i firm z nimi związanych (którzy de facto sami chcieli wyjścia z UE
) nie będzie zmieniał przepisów dotyczących m.in. pasz, gdy w koło mamy realną wojnę służb z coraz to nowymi zagrożeniami. I na razie tę wojnę przegrywamy.