Nie będę udawał, że nie robię "dziwnych" rzeczy, bo fobię, fakt. Całą zimę na przełomie roków 2019 i 2020 spędziłem na dworze, rzucając różnymi zestawami - i spinningowymi, i castingowymi. Oczywiście kombinacje sprzętowe były spore: grubość i rodzaj linki, średnica szpuli kołowrotka, kształt i budowa szpuli, wielkość i rozmieszczenie przelotek, akcja i ugięcie wędzisk oraz ich długości. W zasadzie dzień w dzień brałem do ręki jakiś zestaw i szedłem rzucać. Dalsze testy przeprowadzałem już nad wodą, łącząc miłe z pożytecznym.
Pierwszy wniosek przyszedł szybko, utwierdzając mnie w tym, co już w zasadzie wiedziałem:
średnica szpuli i jej kształt przestają mieć znaczenie wraz ze spadkiem średnicy linki, biorąc pod uwagę osiągane odległości. To samo dotyczy przelotek, bo im cieńsza linka, tym mniejszy wpływ ich wielkości i kształtu na osiągane dystanse. Jednak cały czas wpływ na interesujący nas element ma rodzaj zbrojenia, czyli ilość przelotek i sposób ich rozmieszczenia. Zauważyłem też, że spora średnica przelotek nie jest przeszkodą w oddawaniu dalekich rzutów, wbrew temu, co aktualnie twierdzą producenci przelotek. Moda na małe przelotki na pewno nie odzwierciedla możliwości rzutowych kijów tak zbrojonych. Wśród lekkich okoniowych kijów z wklejanką bezkonkurencyjny był ten, który został uzbrojony w przesadnie duże przelotki, mino że blank nie jest stworzony do rzucania na duże odległości. Jednak, jak napisałem wcześniej, przy cienkiej lince różnice się zacierają, ale nie do końca, mimo to nie warto przeciążać w miarę delikatnych kijów sporymi przelotkami. Ciężkie przelotki potrafią uczynić z kija katapultę do lekkich wabików, ale to inna opowieść.
Najciekawsze są wnioski dotyczące wpływu średnicy szpuli na osiągane odległości. Załóżmy, że kołowrotki wielkości 4000 mają średnice szpul rzędu 50-51 mm, np. spinningowe modele Shimano i Daiwy. Te o wielkości 2500 mają średnice w okolicach 45-47 mm. Piszę to, żeby wszyscy mieli jasność, o czym mówimy. Najciekawszy był test z plecionką o "grubości" 0,1 mm, raczej cienką, w miarę poprawnie opisaną (jednak nigdy to nie będzie rzeczywiste 0,1 mm, ale to wszyscy wiemy). Trzeba dodać, że wielu kolegów stosuje plecionkę o takiej grubości do zestawów feederowych, z powodzeniem.
Okazało się, że jednym z najlepiej miotających kołowrotków był... "podlodowy" maluch o średnicy szpuli 36 mm. Bez względu na to, do jakiego kija przykręciłem ten kołowrotek, mogłem takim zestawem miotać na takie odległości, jakie bym uzyskał, mając zamontowany do tego wędziska kołowrotek o średnicy szpuli 50 lub 54 mm. Jeśli występowały jakieś różnice, to wyłącznie symboliczne, na wodzie niezauważalne (ślady na śniegu były jednak miarodajnym wyznacznikiem odległości).
W przypadku żyłek sprawa wygląda podobnie, bo im one cieńsze, tym różnice sprzętowe się zacierają. Jest jednak pewien szczegół... Jeśli chcemy łowić grubymi żyłkami, to musimy stosować i kołowrotki ze sporymi średnicami szpul, i kije z dużymi przelotkami. Tutaj nie ma zmiłuj, bo żyłki w granicach 0,28-0,30 mm to często druty, szczególnie w porównaniu do plecionek. Grube żyłki bardzo źle schodzą ze stosunkowo małych szpul, bo też są kiepsko na takich nawijane. Wniosek oczywisty: gruba żyłka wymaga szpuli o stosownej średnicy. Idąc za ciosem, trzeba dodać, że gruba żyłka schodzi ze sporej szpuli dużymi spiralami, których nie można tłumić małymi przelotkami startowymi. W przypadku żyłek trzeba wykazać się sporym rozsądkiem, bo np. nawijanie żyłki o grubości 0,30 mm na szpulę o średnicy 45 mm to spore nieporozumienie. W takim wypadku dużą rolę odgrywa pojemność takiej niewielkiej szpuli, bo gdy zejdzie 20 metrów żyłki, to drastycznie zmniejsza się średnica. Przede wszystkim nie można doprowadzać do tego, żeby ostatnie zwoje linki były wyszarpywane ze szpuli, bo w ten sposób do niczego nie dojdziemy. Linka do końca musi się odwijać ze szpuli lekko, ale to banały. Żyłka powinna do końca odwijać się siłą swojej sprężystości - jeśli tak będzie, to już coś.
Najważniejszy wniosek dla mnie jest taki, że w przypadku stosowania cienkich i bardzo cienkich plecionek średnica szpuli kołowrotka i jej robocza wysokość mają bardzo mały wpływ na osiągane odległości. Mało tego, większe szpule nie gwarantują dłuższych rzutów (nadal mówimy i cienkich plecionkach), czasem jest wręcz odwrotnie.
Na pewno nie napiszę komuś, kto chce kupić kołowrotek do bardzo lekkiego zestawu przeznaczonego do plecionek, żeby wziął rozmiar 2500, a nie 1000, bo z tego pierwszego będzie dalej latało. To mit, które jestem w stanie zburzyć wspomnianym wcześniej mikrusem o średnicy szpuli 36 mm. Jeśli ktoś chce podjąć rękawicę, jestem do dyspozycji