Autor Wątek: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?  (Przeczytany 13778 razy)

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 976
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
« Odpowiedź #15 dnia: 19.08.2015, 23:33 »
Ja nie łowiłem nigdy w Niemczech. Szerze mówiąc, nie wiem nawet jak tam jest z rybostanem.
To by były ciekawe informacje, bo skoro jednak tak dużo ryb się zabiera, to ciekawe jaki jest ogólny rybostan tych wód.
Pozdrawiam
Mateusz

Offline e-MarioBros

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 955
  • Reputacja: 415
  • Lokalizacja: Jaworzno
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
« Odpowiedź #16 dnia: 19.08.2015, 23:43 »
Wstępna odpowiedź kolegi Polaka pracującego i mieszającego od wielu lat i wędkującego regularnie w Niemczech.

"Ok. Klar. Problem jest taki. Zależy to od akwenu. N. leszcza, płotki, okonie nie wolno wypuszczać gdyż jest to traktowane jako chwast okonie, plotki, wzdręgi należy zabić natychmiast i zutylizować. Nie wyrzucać do wody !! Natomiast jest generalna zasada aby ryby zabierać ze sobą. Tylko co zrobisz z 12-15 kg karpiem. Jak pytam o to w Fischeramcie to machają ręką gdyż sami je wypuszczają. Tak więc generalnie należy zabierać ze sobą ale problem jest tolerowany.
problem wypuszczania ryb jest nieformalnie tolerowany"
;)

Offline Wędkarski Miszmasz

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 9
  • Reputacja: 0
Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
« Odpowiedź #17 dnia: 28.03.2017, 15:26 »
Odgrzeję starego kotleta :-).
Temat jak widzę nie został wyczerpany, chociaż jeden z kolegów dokładnie opisał przepisy ogólne.
Bardzo dziwi kolegów to, jak  jest możliwe, że ryby trzeba zabijać i zabierać, a one dalej są w akwenie? Odpowiem na to pytanie na końcu mojej wypowiedzi.

Przepisy mówią tak:
1. Ryba złowiona, spełniająca wymagania czyli nie znajduje się pod ochroną, nie jest w okresie ochronnym i posiadająca odpowiedni rozmiar, winna być zabita i zabrana z łowiska.
2. Ryba powinna być uśmiercona, natychmiast po złowieniu bez zbędnej zwłoki (filmowanie i robienie zdjęć przed uśmierceniem jest przedłużaniem cierpienia ryby).
3. Nie wolno przechowywać ryb przed ich uśmierceniem.
4. W niemczech nie ma czegoś takiego jak "sport wędkarski", jest natomiast amatorski połów ryb, zaliczany do rybołówstwa - to chyba tak jak w Polsce, wg Ustawy o rybołówstwie śródlądowym.
5. Zadawanie niepotrzebnych cierpień zwierzętom jest surowo zakazane i także karane.

Nasze hobby, czyli sport wędkarski, właśnie polega na zadawaniu zbędnych cierpień rybom. To nie jest zabawa z pieskiem czy kotkiem, ryby walczą o życie, a ich stres sięga zenitu. Tak jest to również widziane przez niemieckie prawo. Jednocześnie człowiek jest drapieżnikiem i w ten sposób, czyli zadając ból i zabijając, rozładowuje napięcie typowe dla drapieżników i związane z potrzebą polowania.

Co jest gorsze i czy jest w ogóle gorsze?

Obrońcy praw zwierząt, spaliliby jednych i drugich na stosie. Biorąc pod uwagę nowy etos człowieka, to wędkarstwo jest całkowicie nieetyczne, więc w tym kierunku nie można dyskusji rozwijać. Tylko jabyśmy chodzili na polowanie z aparatem, to możemy powiedzieć sobie że jesteśmy etyczni, no ale co by to było za wędkarstwo?

Jak to, za tem jest, że w G.B. nie zabijają ryb i ryby są, w Niemczech zabijają ryby i ryby są, a w Polsce połowa zabija, druga nie, a ryb nie ma?

Odpowiedź jest prosta i skomplikowana za razem. W G.B. jesteś bardziej klientem, w Niemczech gospodarzem, a w Polsce, to totalna dzicz.
1. W G.B. oraz w Niemczech ludzie z reguły przestrzegają prawa, kłusownictwo i wykroczenia są rzadkie, a w Polsce z reguły się prawa nie przestrzega tzn.:
a) kłusownictwo kwitnie w najlepsze, w wielu miejscach polski jest wręcz czyms normalnym
b) bardzo kiepskie zarządzanie wodą PZW, kolesiostwo i sztama z rybakami, którzy oszukują ile wlezie. W Niemczech, to co w protokołach sprawozdawczych, to pokrywa się i z fakturami i prawdą.
c) "stara wiara", która jest w stanie zrozumieć tylko jedno, że jak staw zarybili, to trzeba dla siebie jak najwięcej ryby natłuc, bo inni wyżrą wszystko, bo "karta musi się zwrócić i jeszcze zarobić"
d) brak poczucia odpowiedzialności itp. itd. literek alfabetu by brakło, żeby wymianiać, ale musiałem wspomniec o problemie w Polsce, bo strasznie mi on na sercu leży. 

Miałem powiedzieć natomiast dlaczego ryba w Niemczech jest.
1. W Niemczech, wędkarze i rybacy przestrzegają prawa, regulaminów w dzidzinie limitów (nie wszyscy)
2. W Niemczech nie ma tak udostępnionych wód jak w PZW. W większości landów woda jest dzierżawiona bezpośrednio przez jakieś kluby wędkarskie lub rybaków i dany klub może sprzedawać licencje dla gości bądź tylko dla swoich członków. To oznacza, że wędkarze mają znacznie mniejszy dostęp do wody niż w Polsce. Oczywiście można wydać majątek i kupić więcej licencji, i wtedy mieć dostęp do ogromnej powierzchni wód, ale czy tak na prawdę wykorzysta się wszystkie możliwości łowisk? Ja za wszystkie moje licencje + opłaty klubowe, płacę w tym roku 62 Euro i mam więcej dostępnej wody o lepszej jakości (rybności) niż miałem w Polsce, chociaż mój klub nie ma własnej wody (sic!)
3. Wędkarze zrzeszeni w klubach, na prawdę czują sie gospodarzami wód. Łowiska są zarybione, z reguły czyste i zadbane.
4. W wielu miejscach brzegi są niedostepne ze względu na prawo własności i wbrew pozorom, to bardzo dużo daje
5. W wielu miejscach brzegi należą do rezerwatów i wędkarstwo jest w tych miejscach zabronione. Na wielu jeziorach i stawach jest zabroniony połów z łodzi.
6. Ulubionym przepisem łamanym przez wędkarzy jest zakaz C&R :) co pozytywnie wpływa na rybność, ale niestety tylko do gatunków niechcianych np: płocie, wzdręgi, leszcze, karasie - po prostu Niemcy ich nie lubią ze względu na dużą ilość ości.
7. Niemcy nie łowią na zapas.

No i też można wymieniać wiele kolejnych czynników wpływających na rybność wód. Jednak z całą pewnością można powiedzieć, że C&R ma znikomy wpływ na rybność niemieckich wód i nie jest jedynym lekarstwem na to żeby wody były rybne. Największy wpływ ma ostrożna, a nie rabunkowa gospodarka rybacka i ograniczony dostęp do części brzegów.



Offline e-MarioBros

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 955
  • Reputacja: 415
  • Lokalizacja: Jaworzno
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
« Odpowiedź #18 dnia: 28.03.2017, 16:31 »
Właśnie jestem w Niemczech.
Myślałem z miesiąc czy tu łowić czy nie.
Decyzja: NIE.
Za drogo, po za tym ja ryby wypuszczam (95%) a tu jeszcze bym zapłacił za to karę.  Danke sehr ;)
;)

Offline basp28

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 866
  • Reputacja: 97
Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
« Odpowiedź #19 dnia: 28.03.2017, 16:39 »
Ja dodałbym jeszcze jeden czynnik, który ja zauważyłem - wędkuje niewiele osób (przynajmniej w Saarlandzie gdzie byłem), a wędkarze wolą komercje.
Wędkarstwo jest tam sposobem na relaks, spędzanie wolnego czasu - niekoniecznie trzeba coś złowić. Wielką popularnością cieszyły się komercje - nie ze względu na ryby tylko otoczkę tzn wurszt, bir, plac zabaw dla dzieci, wygodny parking, bliskość wody. wyglądało to mniej więcej tak:
7,00 wjeżdżamy na komercje, miejsce, opłaty, rozwinięcie sprzętu itd. - 8,00 start łowienia 9,00 - połowa wędkujących idzie do baru na piwo :).

Offline dadi

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 16
  • Reputacja: 3
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Niemcy
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
« Odpowiedź #20 dnia: 28.03.2017, 16:46 »
Moi koledzy z Nadrenii-Westfalii wolą łowić w Holandii (np z Aachen, Koeln lub Grevenbroch).
Już w okolicach Maastricht mają świetne jeziora, stawy i rzekę Maas.
Opłaty podobno bardzo małe a :fish: dużo. ;)
Popytam jak jest z tym C&R.

Dokładnie robię tak samo,mieszkam w Niemczech wędkuje w Holandii i z tego co widziałem dużo Niemców również tam jeździ,a i opłata roczna to zaledwie 48 E,a w Niemczech to już inna bajka egzaminy,szkolenia i koszty dużo wyższe.
Ostatnio podczas spaceru spotkałem dwóch dziadków,jeden łowił na trzy wędki drugi na dwie (takie stare teleskopówy),zapytałem czy coś złowili,jeden odpowiedział że szczupaka,więc ja mu mówię że w niedziele też byłem na rybach i złapałem kilka leszczów,a on pyta czy zrobiłem kotlety z nich? hehe odpowiedziałem ,że wypuściłem a on taki zdziwiony ;D

Offline Wędkarski Miszmasz

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 9
  • Reputacja: 0
Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
« Odpowiedź #21 dnia: 28.03.2017, 16:48 »
A u mnie w Hamburgu nie moge znaleźć komercji z karpiami, tylko wszystko pstrągi i pstrągi >:(.
Tak a propos cen, to u mnie 30% wód Hamburga masz za 5 euro na rok. To chyba nie drogo. Ja wiekszość zdecydowaną ryb wypuszczam i jeszczem kary nie dostał. Ot łowie tam gdzie nikogo nie ma :-) lub jest daleko ;-)

Offline Wędkarski Miszmasz

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 9
  • Reputacja: 0
Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
« Odpowiedź #22 dnia: 28.03.2017, 16:50 »
Dadi - no ja raz zjebke dostałem, że śmieci do wody wrzucam, a ja mu odpowiedziałem, że te leszcze muszą dzieci robić, żeby jego węgorze miały co jeść - to się uśmiał i więcej nie płakał. A tak w ogóle to na szczupaka jest teraz okres ochronny w Niemczech.

Offline dadi

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 16
  • Reputacja: 3
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Niemcy
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
« Odpowiedź #23 dnia: 28.03.2017, 17:02 »
Dadi - no ja raz zjebke dostałem, że śmieci do wody wrzucam, a ja mu odpowiedziałem, że te leszcze muszą dzieci robić, żeby jego węgorze miały co jeść - to się uśmiał i więcej nie płakał. A tak w ogóle to na szczupaka jest teraz okres ochronny w Niemczech.

Hehe dobre,właśnie miałem sprawdzić kiedy szczupak ma okres ochronny w Niemczech,a co do dziadków to łowili na martwą rybkę (jeden na trzy wędki),może polowali na okonia?

Offline SNAJPEROO7

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 155
  • Reputacja: 10
  • Płeć: Mężczyzna
  • Nooo wypuszczam aby pan mógł sobie złapać
  • Lokalizacja: Niemcy
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
« Odpowiedź #24 dnia: 28.03.2017, 19:49 »
Mieszkam w Niemczech od paru lat, najczęściej wędkuję metodą feederową ale także i spininguję. Praktycznie wszystkie ryby wracają do wody i jeszcze mi się nie zdarzyło aby ktoś mi zwrócił uwagę z tego powodu. Używam też zanęt których rzekomo nie wolno używać (może w innych landach tak jest), w sklepach aż się półki uginają od ich ciężaru,  gdy spytałem sprzedawcę jak to tak na prawdę wygląda z tym nęceniem uśmiechnął się tylko pytając z kąt  mam takie informacje, i że taki zakaz odnosi się w większości do komercji.Odnośnie przechowywania ryb kiedyś coś mi się obiło o uszy że można ale pod warunkiem że obręcz siatki ma 50cm długość 3,5m minimum i musi być gumowana ale głowy nie dam bo nie wiem czy to się tyczyło komercji czy naturalnych łowisk, poniewarz wszedłem do sklepu w trakcie konwersacji
Nie kłuć się z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i pokona  doświadczeniem.

Offline kALesiak

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 638
  • Reputacja: 86
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
« Odpowiedź #25 dnia: 28.03.2017, 20:11 »
Mieszkam w Niemczech od paru lat, najczęściej wędkuję metodą feederową ale także i spininguję. Praktycznie wszystkie ryby wracają do wody i jeszcze mi się nie zdarzyło aby ktoś mi zwrócił uwagę z tego powodu. Używam też zanęt których rzekomo nie wolno używać (może w innych landach tak jest), w sklepach aż się półki uginają od ich ciężaru,  gdy spytałem sprzedawcę jak to tak na prawdę wygląda z tym nęceniem uśmiechnął się tylko pytając z kąt  mam takie informacje, i że taki zakaz odnosi się w większości do komercji.Odnośnie przechowywania ryb kiedyś coś mi się obiło o uszy że można ale pod warunkiem że obręcz siatki ma 50cm długość 3,5m minimum i musi być gumowana ale głowy nie dam bo nie wiem czy to się tyczyło komercji czy naturalnych łowisk, poniewarz wszedłem do sklepu w trakcie konwersacji

A czy w ogóle możesz wypuszczać ryby? W landach przygranicznych Polsce, w wielu przypadkach ryba idzie do dołu albo na mączkę. Nie wiem, jak w innych, ale do tej pory mam w głowie przykład gościa, który wypuścił karpia dwucyfrówkę i zarobił mandat trzycyfrowy.  :-\

Offline Wędkarski Miszmasz

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 9
  • Reputacja: 0
Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
« Odpowiedź #26 dnia: 28.03.2017, 22:24 »
Skoro łowisz na feeder to używasz różnych koszyczków-karmików, więc możesz używać tej niewielkiej ilości zanęty. Natomiast nie możesz używać kul zanętowych podczas łapania na spławik ale... No właśnie, tak jest w Hamburgu. Gdy łowię na Dolnej Saksonii, to kontrolerzy zwracają uwagę, czu stosuję zanętę tylko do koszyczka, natomiast podczas zawodów wędkarskich w porcie jachtowym chłopaki walili zanętę wiadrami i łowili na tyczki. Tak więc musiałbym się wczytać w przepisy, ale pewnie zależy to od landu. Natomiast uśmiercanie ryb, to przepisy Federalne i nie ma znaczenia czy pan Helmut z prywatnego łowiska pozwala na C&R niezależnie od landu. Całe szczęście ja z tym nie miałem problemu. A propos filmów - jest wiele filmów niemieckich wędkarzy, którzy nie pokazują jak wypuszczają ryby, a kamerę trzyma zawsze inna osoba, nie pokazują też jak robią zdjęcia - to zawsze zabezpiecza przed ewentualnymi problemami. Ale przyznam osobiście, że nie słyszałem, aby kogoś szarpali za film na YT.

Offline SNAJPEROO7

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 155
  • Reputacja: 10
  • Płeć: Mężczyzna
  • Nooo wypuszczam aby pan mógł sobie złapać
  • Lokalizacja: Niemcy
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
« Odpowiedź #27 dnia: 30.03.2017, 20:20 »
No właśnie nie wszędzie jest tak samo, łowiąc na starorzeczu Renu używam feedera bądż odległościówki walę kule zanętowe za pomocą procy. Będąc  niejednokrotnie kontrolowany nad wodą nigdy sie nie spotkałem choćby z upomnieniem w tej kwestji. Co do wypuszczania ryb ja wypuszczam tak jak i wielu których znam bądz widzę nad wodą , plagą są wędkarze za wschodniej granicy gorsi niż kormorany bo niczemu nie odpuszczą. Wiele też zależy od osób kontrolujących, bo spotkałem się z przypadkiem (mowa tu o mojej osobie )że spiningując sobie w ciszy i spokoju z dala od wszystkich udało mi się zapiąć pięknego sandacza ile miał dokładnie nie pamiętam i nie będę teraz wymyślał co to był za potwór. Po odchaczeniu rybka wróciła do wody i w tym momncie usłyszałem głos zza pleców prosząc o dokumenty. Jakie było moje zdziwienie można sobie wyobrazić i pierwsza myśl kużwa będzie mandat. A tu nic sprawdzono mi papiery spytali czy mam jakieś ryby i tyle ani słowa o mandacie. Odchodząc na pożegnanie jeden z nich z uśmiechem na twarzy tylko powiedział że jemu też się wydawało że ten sandacz był niewymiarowy. Sądze że też był wędkarzem, czy wypuszczał ryby? myśle że tak.
Nie kłuć się z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i pokona  doświadczeniem.

Offline Wędkarski Miszmasz

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 9
  • Reputacja: 0
Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
« Odpowiedź #28 dnia: 01.04.2017, 00:05 »
No, to prawda. Ostatnio przeglądałem blok sklepu Angel Joe no i okazuje się, że tam promują złów i wypuść. Myślę, że zachowania koleżeństwa zza wschodniej granicy (w typie kormoranów) wbrew pozorom pomagają w promowaniu nie tyle "złów i wypuść" - której jestem przeciwny jako takiej, ale rozsądnych zachowań. Ja chcę łowić ryby tak często ile się da, ale ze mną do domu idzie tylko kilka, kilkanaście (w zeszłym roku, tylko 4)  rybek w roku. KILKA - nie więcej niż 10-15 a i to głównie leszczy - co najmniej połowa, na frykadelki dla dzieci. Całe szczęście, moich ulubionych leszczy mam zatrzęsienie,  no chyba, że wschodnia brać się weźmie "do roboty" i "wsjo do wora". Najbardziej wku..wiają mnie sytuacje, gdy łapię małego sandacza, biorę się za wypuszczanie, a tu zza placów jakiś wschodnio-akcentowiec prosi: "gibt, bitte, mir" - no kuźwa - niewymiarowa rybeczka. Ręce opadają.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 836
  • Reputacja: 1996
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Niemcy - tylko epizod, czy coś więcej?
« Odpowiedź #29 dnia: 01.04.2017, 00:55 »
Ciekawe rzeczy piszesz Miszmasz, co kraj to obyczaj :)

Co do tego męczenia ryb to się nie zgodzę z niemiecką myślą ekologiczną. Ryba to nie ssak. Czy wolno zabić muchę lub komara w Niemczech? A pszczołę? A co z rakiem? Czują ból?  :)

Ryby nie czują bólu tak jak ludzie czy ssaki. Jeżeli ktoś uważa, że łowi się tylko po to aby zabić i zjeść, to trochę się wszystko robi niedorzeczne. Bo krowy się męczy aby dawały mleko, owce też, bo je strzyże i jest im zimno, wiele psów i kotów też łatwego życia nie ma, podobnie jak gady w terrariach. Nie przesadzałbym tutaj - bo sadystą można nazwać praktycznie większość ludzi.

Według mnie przepisy w Niemczech są takie a nie inne z powodu Zielonych, którzy stale wchodzą w koalicje i mają przedstawicieli w rządzie. Na szczęście w UK jest to margines, i mam nadzieję, że nigdy nie zdobęda więcej niż 1% głosów, są to lewackie oszołomy, którzy puściliby kraj z torbami gdyby dać im rządzić. W Londynie protestowali przeciwko wędkarzom, żądali zakazania połowów wędką, nawiedzeńcy :facepalm:
Niemiec to Niemiec, przestrzeganie prawa ma wpisane jakby w naturę - ale jak widać tego nie do końca przestrzega. Świadczy to o normalności :)
Lucjan