Odgrzeję starego kotleta
.
Temat jak widzę nie został wyczerpany, chociaż jeden z kolegów dokładnie opisał przepisy ogólne.
Bardzo dziwi kolegów to, jak jest możliwe, że ryby trzeba zabijać i zabierać, a one dalej są w akwenie? Odpowiem na to pytanie na końcu mojej wypowiedzi.
Przepisy mówią tak:
1. Ryba złowiona, spełniająca wymagania czyli nie znajduje się pod ochroną, nie jest w okresie ochronnym i posiadająca odpowiedni rozmiar, winna być zabita i zabrana z łowiska.
2. Ryba powinna być uśmiercona, natychmiast po złowieniu bez zbędnej zwłoki (filmowanie i robienie zdjęć przed uśmierceniem jest przedłużaniem cierpienia ryby).
3. Nie wolno przechowywać ryb przed ich uśmierceniem.
4. W niemczech nie ma czegoś takiego jak "sport wędkarski", jest natomiast amatorski połów ryb, zaliczany do rybołówstwa - to chyba tak jak w Polsce, wg Ustawy o rybołówstwie śródlądowym.
5. Zadawanie niepotrzebnych cierpień zwierzętom jest surowo zakazane i także karane.
Nasze hobby, czyli sport wędkarski, właśnie polega na zadawaniu zbędnych cierpień rybom. To nie jest zabawa z pieskiem czy kotkiem, ryby walczą o życie, a ich stres sięga zenitu. Tak jest to również widziane przez niemieckie prawo. Jednocześnie człowiek jest drapieżnikiem i w ten sposób, czyli zadając ból i zabijając, rozładowuje napięcie typowe dla drapieżników i związane z potrzebą polowania.
Co jest gorsze i czy jest w ogóle gorsze?
Obrońcy praw zwierząt, spaliliby jednych i drugich na stosie. Biorąc pod uwagę nowy etos człowieka, to wędkarstwo jest całkowicie nieetyczne, więc w tym kierunku nie można dyskusji rozwijać. Tylko jabyśmy chodzili na polowanie z aparatem, to możemy powiedzieć sobie że jesteśmy etyczni, no ale co by to było za wędkarstwo?
Jak to, za tem jest, że w G.B. nie zabijają ryb i ryby są, w Niemczech zabijają ryby i ryby są, a w Polsce połowa zabija, druga nie, a ryb nie ma?
Odpowiedź jest prosta i skomplikowana za razem. W G.B. jesteś bardziej klientem, w Niemczech gospodarzem, a w Polsce, to totalna dzicz.
1. W G.B. oraz w Niemczech ludzie z reguły przestrzegają prawa, kłusownictwo i wykroczenia są rzadkie, a w Polsce z reguły się prawa nie przestrzega tzn.:
a) kłusownictwo kwitnie w najlepsze, w wielu miejscach polski jest wręcz czyms normalnym
b) bardzo kiepskie zarządzanie wodą PZW, kolesiostwo i sztama z rybakami, którzy oszukują ile wlezie. W Niemczech, to co w protokołach sprawozdawczych, to pokrywa się i z fakturami i prawdą.
c) "stara wiara", która jest w stanie zrozumieć tylko jedno, że jak staw zarybili, to trzeba dla siebie jak najwięcej ryby natłuc, bo inni wyżrą wszystko, bo "karta musi się zwrócić i jeszcze zarobić"
d) brak poczucia odpowiedzialności itp. itd. literek alfabetu by brakło, żeby wymianiać, ale musiałem wspomniec o problemie w Polsce, bo strasznie mi on na sercu leży.
Miałem powiedzieć natomiast dlaczego ryba w Niemczech jest.
1. W Niemczech, wędkarze i rybacy przestrzegają prawa, regulaminów w dzidzinie limitów (nie wszyscy)
2. W Niemczech nie ma tak udostępnionych wód jak w PZW. W większości landów woda jest dzierżawiona bezpośrednio przez jakieś kluby wędkarskie lub rybaków i dany klub może sprzedawać licencje dla gości bądź tylko dla swoich członków. To oznacza, że wędkarze mają znacznie mniejszy dostęp do wody niż w Polsce. Oczywiście można wydać majątek i kupić więcej licencji, i wtedy mieć dostęp do ogromnej powierzchni wód, ale czy tak na prawdę wykorzysta się wszystkie możliwości łowisk? Ja za wszystkie moje licencje + opłaty klubowe, płacę w tym roku 62 Euro i mam więcej dostępnej wody o lepszej jakości (rybności) niż miałem w Polsce, chociaż mój klub nie ma własnej wody (sic!)
3. Wędkarze zrzeszeni w klubach, na prawdę czują sie gospodarzami wód. Łowiska są zarybione, z reguły czyste i zadbane.
4. W wielu miejscach brzegi są niedostepne ze względu na prawo własności i wbrew pozorom, to bardzo dużo daje
5. W wielu miejscach brzegi należą do rezerwatów i wędkarstwo jest w tych miejscach zabronione. Na wielu jeziorach i stawach jest zabroniony połów z łodzi.
6. Ulubionym przepisem łamanym przez wędkarzy jest zakaz C&R
co pozytywnie wpływa na rybność, ale niestety tylko do gatunków niechcianych np: płocie, wzdręgi, leszcze, karasie - po prostu Niemcy ich nie lubią ze względu na dużą ilość ości.
7. Niemcy nie łowią na zapas.
No i też można wymieniać wiele kolejnych czynników wpływających na rybność wód. Jednak z całą pewnością można powiedzieć, że C&R ma znikomy wpływ na rybność niemieckich wód i nie jest jedynym lekarstwem na to żeby wody były rybne. Największy wpływ ma ostrożna, a nie rabunkowa gospodarka rybacka i ograniczony dostęp do części brzegów.