Jeśli już wkraczamy na temat karpiarzy i łódek,to zaczyna być zauważalny nowy trend,wiele teamów szuka ryb na wodach naturalnych ,typu jeziora i zaporówki. Akurat jest u mnie jedno jezioro,gdzie ogólnie jest dużo karpia ,a największe mają około 20kg. Ryby te,wyglądają trochę inaczej,od standardowych,komercyjnych tuczników,są dłuższe,przez co wyglądają na potężniejsze. Od kilku lat,w czasie maj-październik,mam nalot różnej maści łowców,którzy coraz częściej używają łódek zanętowych na dystansie ,na oko 70-120m. Na tyle go obliczam,bo zdarzyło się nie raz obok nich łowić. Jest sporo chłopaków w porządku,podpytują o bytowanie ryb itp,ale jest bardzo dużo bufonady,która gdy widzi,że człowiek coś większego odławia,to łódki kierują nieopodal.
Tragiczne dla mnie,jest to,że kolesie swoją "bazą",zajmują ładnych 20-30m linii brzegowej,gdzie można to zrobić bardziej z tyłu,druga rzecz,to gigantyczne ilości towaru w postaci ziarna itp. 200-300kg na 3-4 dni. Jedna ekipa ! Ja rozumiem,jezioro 100-200hektarów,ale to już przesada,gdy na weekend zjedzie takich 6-7ekip i każdy sypnie te 150kg średnio. Najlepsze,że karp się pojawi owszem,ale przez większość czasu ,panowie łowią większe leszcze i to tyle.
Nie wiem dla czego karpiarze prą nad jeziora. Ró wnież nie widzę sensu łódki zanętowej na 80-100m (od czego test ponton ?),ale wiem,że po kilku latach takich podbojów, źle to może się skończyć,bo ręki nie dam,że rybostan,jest w stanie poradzić sobie z tonami ziarna ,sypanego do wody. Mam nadzieję,że się mylę i działa to w drugą stronę,karmienia ryby.