Masz zupełną rację...
Co do operatów - to jest to kolejny temat do dyskusji... Bo kto i na jakiej podstawie go wydaje? To jest problem - wiele operatów to zwykłe buble, nad którymi pracował ktoś kto nie ma pojęcia co się w danej wodzie dzieje.
Wiele akwenów jest dewastowanych przez rybaków, którzy nie przedłużają dzierżawy - i RZGW ma problem. No bo operat w takim przypadku powinien załadać duże zarybienia, nieprawdaż? Ryby zostały odłowione, nie zarybiono wcześniej tak jak trzeba... Ale kto by chciał wziążć wodę w dzierżawę, w której nie ma ryb i która trzeba by zarybiać 'podwójnie'?
Niestety, brakuje u nas takiej komórki państwowej która zajmowała by się wodami. W UK licencje wędkarskie sprzedaje Agencja Środowiska - i ona przeznacza na ochronę wód i zagospodarowanie odpowiednią kwote pieniędzy - uzyskaną ze sprzedaży licencji. A u nas RZGW ma w d... ryby. Przykładem spychologii była Wilcza Wola, gdzie PZW nie zareagowało na powiadomienie o całkowitym spuszczeniu wody ze zbiornika. Ryby zginęły zarżnięte przez kłusowników, łapiących co sie da i jak się da, część ryb 'poszła' do rzeki, i tam ja dopadli kłusole... PZW twierdzi, że to nie ich 'broszka' reagowac na takie rzeczy - bo prawnie ryby nie należą do PZW. RZGW odbija piłeczkę... A wędkarze płacący składki na zarybienia przez dziesięciolecia stracili piękne lowisko na wiele lat. I wyszło, że czyje są ryby?
Zmiany w prawie są konieczne. Innym przykładem paranoi jest Turawa. Zbiornik zakwita od kwietnia prawie przez straszne ilości sinic w wodzie. I nagle pojawiaja sie okolodzy i ornitolodzy i pitolą, że teraz iejsca lęgowe maja jakies tam ptaki brodzące i doprowadzają do tego, że woda zostaje spuszczona aby ułatwić im lęg. Wszystko ładnie pieknie, tylko... CO Z RYBAMI? Niska woda to duże prawdopodobieństwo przyduchy i nieudane tarło! Sandacz, sum, i inny białoryb ma mniejsze szanse na dobre wytarcie się, do tego dojdzie deficyt tlenowy...
Wyszło na to, że ptaki sa ważniejsze niż ryby! A Turawa to zaporówka z 1940 roku, więc nie jest to żadna Rozpuda czy biebrzańskie bagniska. Znowu wyraźnie widać, że brakuje jakiegoś normalnego systemu kontroli i koordynacji. A dla betonowego PZW żółta kartka - bo kilkudziesięciu ekologów przepycha pomysł - a kilkanascie tysięcy wędkarzy przegrywa...
Tak więc jak na razie wzięcie wody w swoje ręce to dobra rzecz. Oczywiście, że mozna pomyślec nad czymś mądrym, bo wody karpiowo-pstrągowe to jakies wielkie nieporozumienie. U mnie jest wiele łowisk karasiowo-linowych. Jest w nich troszku karpia, jest leszcz, płoć, okoń i drapieznik... To sa piękne łowiska! A karaś i lin w roli głównej to poezja jak dla mnie...
I spławik i grunt sie sprawdza. Może wpaść i coś wiekszego jak karp...