Tak gwoli ścisłości odnośnie wszystkich wpisów. Czym innym jest grodzenie, a czym innym budowa pomostu. Czym innym jest prawo przejścia, a czym innym prawo do wędkowania, czyli amatorskiego połowu ryb. PZW jedynie rybacko użytkuje zbiornik (jezioro, rzekę) nawet gdy służy on wyłącznie wędkarstwu. Nie oznacza to, że wędkarz może naruszać prawa właściciela gruntu i wędkować na jego działce. Teren np. nad jeziorem wraz z pasem linii brzegowej należy do właściciela gruntu. On ma jedynie obowiązek udostępnić te 1,5 metra celem swobodnego przejścia. Zakazywanie przejścia przez prywatną działkę (w obrębie 1,5 metra do linii brzegowej) jest nielegalne. Jak nielegalnie grodzisz dostęp do linii brzegowej (dostęp 1,5-metrowy) to popełniasz wykroczenie. I są środki przewidziane prawem do rozebrania nielegalnego ogrodzenia. Właściciel działki z linią brzegową może więc pozostawić ogrodzenie tylko z trzech stron albo też musi zachować odległość 1,5 m jak chce ją sobie całkowicie ogrodzić.
Ten dostęp jest gwarantowany Prawem wodnym, bo:
1) w sytuacji kryzysowej musisz gdzieś przybić łódką do brzegu.
2) służby muszą mieć zawsze dostęp do wody w sytuacji kryzysowej.
3) wynika to z Prawa wodnego - art. 32 "każdemu przysługuje prawo do powszechnego korzystania z publicznych śródlądowych wód powierzchniowych".
4) gdyby każdy właściciel działki sobie grodził dostęp do linii brzegu, to wielu rodaków popełniłoby wykroczenie z art. 157 kodeksu wykroczeń
https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/kodeks-wykroczen-16788218/art-157 a nawet możliwe byłoby to, że w Polsce mielibyśmy całą masę przestępców
https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/kodeks-karny-16798683/art-193II. Tylko, że Policja nie zna się na prawie wodnym, a urzędników zajmujących się "wodami" jest niewielu i urzędują oni w dużym mieście, często oddalonym kilkadziesiąt kilometrów od miejsca nielegalnego grodzenia (a ktoś musi sprawdzić na mapach i jechać jeszcze na wizję). A i społeczeństwo nie ma wiedzy o prawie wodnym i o tym komu zgłosić takie nielegalne grodzenie.
Policjant zwykle wytrzeszcza oczy, że pierwszy raz o czymś takim słyszy. Poza tym w Polsce mamy jedną podstawową zasadę działania urzędów. Zasada ta nazywa się "spychologia", czyli np. Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska nie zajmie się jakąś sprawą, która leży np. w gestii burmistrza, tylko każe Ci iść do niego i tam to zgłaszać. Problem w tym, że szkody w środowisku, to często są szkody nieodwracalne, a np. w piątek od 16 w urzędzie nikt już nie pracuje aż do poniedziałku rano, a zwykle jak coś się złego dzieje, to dzieje się w weekend. Oczywiście w przypadku nielegalnego grodzenia nie ma z tym problemu.
Nielegalne grodzenie trzeba zgłaszać przede wszystkimi do Wód Polskich - jednostki właściwej dla zbiornika (można też mailem podając konkretne namiary), bo ich pracownicy są uprawnieni do nakładania grzywien w drodze mandatu karnego za nielegalne grodzenie. Muszą więc jechać i sprawdzić na miejscu w trakcie wizji czy ktoś narusza prawo.
https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU20200001285 III. Jak natomiast jest problem z ustaleniem linii brzegu, to o tym stanowi art. 220 prawa wodnego. Każdy zainteresowany może wszcząć postępowanie o ustalenie tej linii (wystarczy mieć jak to mówi przepis: interes faktyczny). Wówczas w decyzji organu ustala się tę linię.
https://lexlege.pl/tt/art-220/IV. Reasumując gdyby np. działaczom PZW chciało się cokolwiek robić, ponad to co zwykle robią, to w rok dałoby się załatwić problem z grodzeniem na wszystkich "problemowych" wodach użytkowanych przez PZW. Natomiast problem z pomostami jest taki, że ktoś za nie odpowiada i jak ich stan techniczny będzie zły, to kogoś może spotkać nieprzyjemność. Stąd też w PZW zwykle unika się wszelkich możliwych kłopotów, aby na spokojnie przeczekać od wyborów do wyborów
Poza tym zwykle są ważniejsze wydatki.
Obecnie jednak na urzędników Wód Polskich nakładana jest coraz większa presja z góry, aby zająć się nielegalnym grodzeniem, bo skala naruszeń jest olbrzymia, a i z mandatów można niezłą kasę uzyskać
Na znanym mi jeziorze nie ma już z tym problemu. W ciągu roku pomogłem komuś załatwić sprawę z nielegalnymi grodzeniami. Jak urzędnik Wód Polskich olewa zgłoszenie, to trzeba postraszyć skargą do przełożonego, bo to nie jest tak, że można takie zgłoszenie olać.
V. Pomost, jak jest legalny, to należy do jego właściciela. I nikt nie ma prawa z niego korzystać bez zgody właściciela. Poza tym jakby kiedyś jakaś deska się złamała w pomoście i ktoś tam połamałby nogi, to mógłby wówczas spokojnie pozwać właściciela, jakby każdy mógł sobie swobodnie na niego wchodzić. Zakaz wejścia chroni więc też właściciela przed ewentualnymi pozwami. I o tym wędkarze zapominają, że właściciel pomostu odpowiada za jego stan techniczny i jak przydarzy się na nim jakaś tragedia, to on często ponosi za nią odpowiedzialność
Zgodnie z prawem wodnym zgłoszenia wodnoprawnego wymaga wykonanie pomostu o szerokości do 3m i długości całkowitej do 25m, stanowiącej sumę długości jego poszczególnych elementów. Sumuje się długość poszczególnych elementów bo np. możesz planować pomost w kształcie litery L. Wszystko co większe niż to co jest określone w tym przepisie wymagać będzie pozwolenia wodnoprawnego, które dużo trudniej jest uzyskać.
Często budowa pomostu wiąże się też z koniecznością ustalenia przebiegu linii brzegowej.
Z drugiej jednak strony dla mnie osobiście wiele pomostów niszczy tarliska i są one często umiejscowione ze szkodą dla środowiska wodnego danego zbiornika. I jak widzę las pomostów to moja dusza cierpi. No, ale w Polsce mamy patologiczne podejście do środowiska.